Niedziela, 2 lipca
• 2 Krl 4, 8-11.14-16a • Ps 89, 2-3.16-17.18-19 • Rz 6, 3-4.8-11 • Mt 10, 37-42
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jezus powiedział do apostołów: «Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, je znajdzie. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody».
Reklama
Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 38). Jezus wypowiada mocne słowa. Zdaję sobie sprawę, że krzyż niesiony przez Jezusa Chrystusa jest włożony Mu na barki przez człowieka za ludzkie grzechy, za ludzkie winy. Czym jest mój krzyż? Przez kogo jest włożony na moje ramiona? Czy to krzyż mój? Za moje grzechy? Czy to krzyż grzechów bliskich mi osób? Co to za krzyż lub krzyże, które niosę? Co to za krzyż, ten mój krzyż, który mam brać na swoje ramiona? W swoich słowach Jezus zwraca uwagę to, że ma to być mój krzyż i moja za niego odpowiedzialność. Nie mam nieść czyjegoś krzyża. I nie ktoś ma nieść mój krzyż. Jezus mówi wyraźnie: Kto nie bierze swego krzyża... Mam brać swój własny krzyż. Co dalej z tym krzyżem robić? Stać, ugiąć się? Nie. Mam z krzyżem iść za Jezusem. Bez tego krzyża byłbym niekompletny, niegodzien drogi za Jezusem. Bóg stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo. Więc czemu i ja nie mam nosić swojego krzyża na wzór i podobieństwo do mojego Mistrza i Przewodnika – Jezusa Chrystusa? Choć On niósł krzyż nie swoich grzechów, to ja swój krzyż powinienem nieść. Jezus jest Zbawicielem i Odkupicielem, a Maryja współodkupicielką. Boską mocą przyjął nie swój ciężar, ażeby ludzkimi siłami go nieść, wspierany obecnością Matki Bożej. Dla mnie, jako człowieka, wystarczający do uniesienia jest ciężar własnego krzyża. Stanowią go moje grzechy, winy, ale też po prostu trud i ból codzienności. Pod tym krzyżem mam wytrwać, nie uciekać od niego, tylko go nieść drogą wytyczoną za Jezusem. Powinno być mi łatwiej, bo mój Przewodnik – Jezus Chrystus – idzie przede mną i wytycza szlak. A ja tylko mam za Nim iść i nieść swój własny krzyż, bez szukania innej drogi. Czy widzę, co stanowi mój własny krzyż? Czy trudność w niesieniu krzyża sprawia mi jego ciężar, droga, a może braki w zaufaniu, co do drogi wytyczanej przez mego Przewodnika – Jezusa Chrystusa?
M.S.
WSZYSTKIE ROZWAŻANIA DOSTĘPNE W KSIĄŻCE "Żyć Ewangelią" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!