Według niektórych (np. Anny Komorowskiej w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”), stanowisko Rady Episkopatu ds. Rodziny, że kto popiera zapłodnienie in vitro, nie może przystępować do Komunii św. - to tylko „głos doradczy”. Podobno nie jest ono wiążące dla katolików, bo przecież „każdy ma sumienie i w nim powinien rozważyć, czy jest w grzechu, czy nie”.
Inni idą dalej, proponując refundację in vitro z budżetu państwa, bo „nikomu nie można zamykać drogi do szczęścia”, jakim jest rodzicielstwo (Grzegorz Napieralski podczas debaty kandydatów na prezydenta RP w TVP). Inna sprawa, że te same kręgi postulują też refundację antykoncepcji, by do tego „szczęścia” jednak za często nie dochodziło.
Jeszcze inni sugerują, że „przez potępienie in vitro Kościół odwraca się od swoich wiernych”, i niepokoją się, że Kościół jest coraz bardziej restrykcyjny, ostry i wymagający (socjolog Jacek Hołówko w wywiadzie dla tygodnika „POLSKA The Times”).
A na prowincji takich ludzi nazywają „specjalistami od czyszczenia sumień”. Tylko ten ponad miarę surowy Kościół przeszkadza w szerzeniu ich wiekopomnego dzieła zapewniania człowiekowi powszechnej szczęśliwości. Gdyby nie to, do Komunii św. można by przecież przystępować jak do konsumpcji lodów po niedzielnej Sumie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu