W godzinach porannych wyruszyła z Placu Piłsudskiego w Warszawie pielgrzymka dziękczynna z relikwiami bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego, zmierzająca ku Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Kim był przyszły męczennik?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stefan Wincenty Frelichowski urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży. Miał pięcioro rodzeństwa. Ojciec prowadził piekarnię. Była to ciepła, kochająca się rodzina. „Dom rodzinny, błogi ten dom, ileż dał radości i ukochania Ciebie, o Boże – pisał Stefan. Od dziecka był ministrantem. Jako czternastolatek wstąpił do Sodalicji Mariańskiej i do harcerstwa. Był zachwycony harcerską metodą pracy z młodzieżą. Po maturze rozpoczął formację w seminarium duchownym w Pelplinie. Jako kleryk, był zaangażowany w działalność społeczną, m.in. w ruch abstynencji, Caritas. Opiekował się też drużynami harcerskimi.
14 marca 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce rozpoczął aktywną pracę duszpasterską w Toruniu. Był przy tym m.in. kapelanem Pomorskiej Chorągwi Harcerzy ZHP.W przededniu wybuchu II wojny światowej uczestniczył w Pogotowiu Harcerek i Harcerzy.
Reklama
Aresztowany został niemal natychmiast – już we wrześniu 1939 r. Więziony był kolejno m.in. w obozach Stutthof, Sachsenhausen i Dachau. Ks. Frelichowski pojawia się w licznych wspomnieniach współwięźniów – świeckich i księży. Podziw budziła jego odwaga, gorliwość duszpasterska, umiejętność wzniesienia się nad szarą codzienność. „Każdy był zajęty sobą, myślał tylko o zaspokojeniu głodu. Dzień tu przeżyć było wielką rzeczą. Ks. Wincenty umiał się wznieść wyżej” – pisał współwięzień, ks. Tadeusz Sukiennik. Spowiadał, sprawował katakumbową Mszę św. Wiele osób powtarzało, że obóz traktował jak swoją parafię.
Kandydat na ołtarze, misjonarz ks. Marian Żelazek, wówczas kleryk werbistów, wspominał, że do czasu przybycia Frelichowskiego nikt nie odważał się prowadzić wspólnych modlitw na sztubie. Inny współwięzień, późniejszy misjonarz i kardynał Adam Kozłowiecki tak pisał o jego śmierci, która nastąpiła 23 lutego 1945 r. „Kapłan idealny, zmarł jako ofiara gorliwości duszpasterskiej. Nie zważając na niebezpieczeństwo zarażenia się, chodził nielegalnymi drogami na bloki tyfuśników, aby nieść im pociechę religijną i ratować dusze. Zaraził się wkrótce sam i padł jako męczennik swego kapłańskiego obowiązku”.
Na więźniach obozów koncentracyjnych śmierć nie robiła wrażenia. Śmierć 32-letniego ks. Frelichowskiego wywołała poruszenie. Współwięźniowie w Dachau czuli, że odchodzi święty. Ukryli maleńkie cząstki jego ciała, w przekonaniu, że to będą kiedyś relikwie. Tak też się stało.
Ukryte relikwie
Reklama
Na więźniach Dachau śmierć nie robiła wrażenia. Tym razem jednak było inaczej. Wywołała poruszenie. Jak relacjonuje Marcjanna Jaczkowska, siostra błogosławionego, po jego śmierci, jeden ze współwięźniów, harcerz i student medycyny, korzystając z niewielkiej ilości wapna zrobił odlew maski pośmiertnej. Wyjął też dwie kości z palców zmarłego – tych palców, którymi ks. Wincenty trzymał Najświętszy Sakrament udzielając komunii. Jedną zatopił w masce, drugą w oddzielnym kawałku wapna. Księża spisali też w ukryciu wspomnienia o dh. Wicku. Wspomnienia wraz z maską zakopano z postanowieniem, że ten kto przeżyje, odnajdzie je i przewiezie do Polski. Tak też się stało.
Odkopane materiały oddano matce dh. Wicka, część została wmurowana w ścianę kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Toruniu, gdzie kapłan był wikariuszem. Jest to obecnie sanktuarium mu poświęcone. W czasie procesu beatyfikacyjnego ks. Frelichowskiego relikwie te zostały wyjęte i podzielone na relikwiarze.
Beatyfikacji ks. Frelichowskiego dokonał Jan Paweł II 7 czerwca 1999 r. w Toruniu podczas swej pielgrzymki do Polski. Podczas uroczystości beatyfikacyjnych mówił: „Żyjąc Bogiem, od pierwszych lat kapłaństwa szedł z bogactwem swojego kapłańskiego charyzmatu wszędzie tam, gdzie trzeba było nieść łaskę zbawienia. Uczył się tajników ludzkiej duszy i dostosowywał metody duszpasterskie do potrzeb każdego spotkanego człowieka. Tę sprawność wyniósł z harcerskiej szkoły wrażliwości na potrzeby innych i stale ją rozwijał w duchu przypowieści o dobrym pasterzu, który szuka owiec zaginionych i gotów jest życie dać dla ich ocalenia (por. J 10, 1-21). Jako kapłan zawsze miał świadomość, że jest świadkiem Wielkiej Sprawy, a równocześnie z głęboką pokorą służył ludziom.
Dzięki dobroci, łagodności i cierpliwości pozyskał wielu dla Chrystusa również w tragicznych okolicznościach wojny i okupacji.
Przyjmujemy z wielką wdzięcznością świadectwo życia błogosławionego Wincentego Frelichowskiego, współczesnego bohatera, kapłana i człowieka pokoju, jako wezwanie dla naszego pokolenia.
Reklama
Pragnę zawierzyć dar tej beatyfikacji w sposób szczególny Kościołowi Toruńskiemu, aby strzegł i rozszerzał pamięć wielkich dzieł Boga, jakie dokonały się w krótkim życiu tego kapłana. Zawierzam ten dar nade wszystko kapłanom tej diecezji i całej Polski.”
Obecnie część relikwii znajduje się w Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Toruńskiej, którego bł. ks. Frelichowski jest patronem. W Świątyni Opatrzności Bożej spocznie dziś część relikwii właśnie z relikwiarza toruńskiego. Jak wyjaśnia ks. Wojciech Niedźwiecki, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP i bł. Stefana Wincentego Frelichowskiego – fragmenty relikwii są bardzo małe, gdyż poza owymi dwoma kośćmi palców, nic po ciele dh. Wicka nie pozostało. Spalone zostało ono w Dachau.
Relikwie przekazane zostały przez postulatora procesu beatyfikacyjnego ks. Frelichowskiego, bp Sławomira Odera, obecnie biskupa gliwickiego. Będzie on również uczestniczył w dzisiejszej, niedzielnej procesji do Świątyni Opatrzności Bożej. Relikwie przywiezione zostały już do Warszawy przez siostrzeńca bł. ks. Frelichowskiego, p. Zygmunta Jaczkowskiego, który jest również członkiem Fundacji „Caritas Super Omnia Est”. Celem fundacji jest upamiętnienie postaci Błogosławionego.
Kult świętego męczennika
Reklama
- Modlimy się za jego wstawiennictwem – mówi ks. Niedźwiecki, kustosz sanktuarium bł. ks. Frelichowskiego. W kościele odbywają się nabożeństwa i nowenny za wstawiennictwem Błogosławionego. Intencje można przesyłać również przez internet, spływają one zresztą z całej Polski. Każdego 23 dnia miesiąca sprawowana jest Eucharystia dla środowisk harcerskich w Polsce i na świecie. Msza św. transmitowana jest na Facebooku.
- Grupy harcerzy przyjeżdżają też do sanktuarium. Zwykle uczestniczą we Mszy św., towarzyszymy też im jako duszpasterze, przybliżając postać ich Patrona. To harcerze z różnych środowisk. Dh Wicek niewątpliwie ich łączy – mówi ks. Niedźwiecki.
Jak zaznacza, cząstki relikwii Błogosławionego znajdują się również się m.in. w Katedrze Polowej WP w Warszawie w tzw. przechodnim relikwiarzu, który peregrynuje w środowiskach harcerskich w Polsce i na świecie.
- Wciąż modlimy się o kanonizację ks. Frelichowskiego. Są świadectwa licznych łask za jego wstawiennictwem – zaznacza ks. Niedźwiecki.
Najgłośniejszy przypadek uzdrowienia za wstawiennictwem Patrona Harcerzy miał miejsce już po ogłoszeniu dekretu o jego męczeństwie, choć jeszcze przed samą beatyfikacją. Było to uzdrowienie młodej dziewczyny, Joanny Grodzickiej, chorej na stwardnienie rozsiane i od 5 lat przykutej do łóżka. Ruszała tylko jedna ręką. W czasie nowenny za wstawiennictwem ks. Frelichowskiego zaczęła ruszać nogami i usiadła na łóżku. Odstawiła leki. Po 2 miesiącach pojechała z bratem w góry. Chodzi do dziś. Obecnie jest karmelitanką bosą.