Powódź. Tragiczne słowo, zwłaszcza dla tych, którzy zostali nią dotknięci: utracili swoje domy, mienie, bywa, że i członków rodzin. Bezwzględny żywioł zabrał wszystko, pozostali ludzie płaczący, bezradni, z gołymi rękami. Jesteśmy w sytuacji ogromnego dramatu wielu miejscowości, a w nich tak wielu rodzin. To kolejna polska tragedia, mająca tym razem nieco inny wyraz i dosięgająca zwykłych ludzi. Ale ból jest ten sam, żal, wielka bieda. Zniszczony majątek, drogi, przestoje w pracy, zaburzenia w funkcjonowaniu życia społecznego i życia państwa.
Oczywiście, nic nie zastąpi państwa, gdy chodzi o ochronę przed podobnymi sytuacjami jego obywateli. Państwo musi być przezorne i przewidywać, jakie niebezpieczeństwa zagrażają narodowi. Już kilka miesięcy temu NIK stwierdził, że nasze państwo nie przygotowało się dostatecznie do ewentualnej powodzi: nie ma nawet odpowiednich map zagrożenia, wystarczających spisów tego, co jest potrzebne w razie nieszczęścia, nie przybyło zbiorników retencyjnych, nie czyści się tzw. cieków wodnych itd. I stało się. Trzeba zapytać: Gdzie jest poczucie odpowiedzialności za państwo? Czy odpowiedzialni za ten kraj, za wszystkie jego struktury mają świadomość, że oni za to naprawdę odpowiadają? Biorą przecież za swoją pracę pieniądze, często duże, i powinni być z tej odpowiedzialności rozliczeni. Tymczasem słyszymy: „Woda ma to do siebie, że przypływa i odpływa” czy: „Ja wam wójta nie wybierałem” - jakby to tylko wójt decydował o uratowaniu regionu czy miejscowości przed powodzią.
Tu muszą być całe struktury, za tym musi iść prawo, powinny nad tym pracować zespoły parlamentarzystów i wszelkiego typu doradców, powinny być zabezpieczone fundusze w sytuacji, gdy ludzi nie z ich winy dotyka kataklizm i w jednej chwili zostają pozbawieni dorobku życia.
Niedawno, po katastrofie smoleńskiej, też mówiliśmy, że państwo musi zabezpieczyć swoich obywateli, gdy są poza krajem i dzieje się coś złego. Że powinno uruchomić odpowiednie instrumenty do zbadania okoliczności i przyczyny katastrofy i nie zdawać się wyłacznie na innych. Podobnie gdy chodzi o los wewnętrzny państwa. To są poważne problemy. I na pewno nie chodzi tu o to, by ktoś miał mniejszy czy większy zasób dowcipnych wyrażeń lub by sypał pustymi zapewnieniami, jak to będzie dobrze, lecz byśmy mieli do czynienia z ludźmi odpowiedzialnymi, z prawdziwymi mężami stanu.
W chwili nowej narodowej tragedii mamy prawo zapytać: Czy Polska ma takich mężów stanu - ludzi odpowiedzialnych, umiejących w trudnych sytuacjach znaleźć się na odpowiednim miejscu i uczynić konkretne dobro dla ludzi i państwa? Czy mamy takich parlamentarzystów, którzy nie szukają tylko własnego interesu, zapatrzeni w swój portfel, ale dla których najważniejszy jest człowiek? Którzy trzymają się zasad?
W tym czasie wielkiej niemocy i bezradności chcielibyśmy się czuć mocniejsi dzięki mądrym ludziom, którzy chcą rządzić naszym krajem. O takich ludzi dzisiaj bardzo głośno i stanowczo pytamy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu