Była zwyczajną włoską dziewczyną żyjącą w końcu XX wieku. Uwielbiała się śmiać, tańczyć, śpiewać, uprawiać sport. Nie potrafiła usiedzieć w miejscu. Przeżywała radości i problemy dzieciństwa i wieku dojrzewania.
Wybrała Jezusa
Jako 9-latka trafiła do ruchu Focolari, który odtąd stał się jej drugim domem. Tam zachwyciła się Jezusem. Poruszało ją zwłaszcza Jego opuszczenie. Odtąd żyła tak, żeby stawiać Go na pierwszym miejscu. Nie mówiła innym o Jezusie, ale swoim postępowaniem Go pokazywała. Pomagała biednym i opuszczonym. Szczególne miejsce w jej sercu miała Afryka. Kiedy miała 12 lat, w czasie gry w tenisa poczuła silny ból przedramienia. Okazało się, że to nowotwór kości. Chorobę przyjęła jako wolę Pana Boga. Powtarzała: „Dla Ciebie, Jezu! Jeśli Ty tego chcesz, ja też tego pragnę!”. Choć sama potrzebowała wsparcia, angażowała się w pomoc innym. Nie użalała się nad sobą, ale chciała maksymalnie wykorzystać czas, który jej został. Dzieliła się z innymi swoją pogodą ducha i radością. W ostatnich chwilach życia nie zgodziła się na przyjmowanie morfiny, żeby w pełni świadomie ofiarować swój ból Jezusowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Mamo, ciao!
Reklama
Chiara sama zaplanowała swój pogrzeb. Pragnęła, żeby był radosnym świętem, bo przecież ona miała spotkać się ze swoim Oblubieńcem. Zaprojektowała białą sukienkę, wybrała pieśni i czytania, nawet wystrój kościoła. Przed śmiercią powiedziała do mamy: „Mamo, ciao! Bądź szczęśliwa, bo ja jestem”. Odeszła w 1990 r.
Za wstawiennictwem Chiary
To był maj 2010 r., kiedy dowiedzieliśmy się, że nasza 9-letnia córka ma nowotwór złośliwy w jego ostatnim stadium z przerzutami. Grom z jasnego nieba, łzy, potworny strach i pytanie: dlaczego? Nie czekaliśmy na odpowiedź. Jeszcze w tej samej godzinie zadzwoniliśmy do zaprzyjaźnionego kapłana z prośbą o modlitwę. Lekarze rozpoczęli leczenie, a my każdego dnia modliliśmy się o cud uzdrowienia. Bardzo szybko okazało się, że do naszej modlitwy dołączyli przyjaciele, znajomi, a nawet obce osoby, którym ktoś po prostu powiedział, że potrzebna jest modlitwa za małą dziewczynkę. W niecały miesiąc od postawienia diagnozy zadzwoniła do nas serdeczna znajoma z Krakowa, która powiedziała nam o Chiarze Luce Badano, młodej Włoszce, która chorowała na raka kości. Postanowiliśmy wtedy, że także za wstawiennictwem Chiary będziemy się modlić do dobrego Boga o łaskę zdrowia dla naszej córki. We wrześniu miała się odbyć beatyfikacja Chiary, na którą postanowiliśmy polecieć. Kupiliśmy dwa bilety, bo nie wiedzieliśmy, które z nas będzie mogło tam dotrzeć, ponieważ któreś z nas zawsze było z córką w klinice. Ostatecznie do Rzymu na uroczystości beatyfikacyjne poleciałam ja. Zabrałam wtedy w sercu wszystkie chorujące dzieci w klinice, ich rodziców i cały personel medyczny. Dwa dni uroczystości i żarliwej modlitwy z prawie cały czas płynącymi łzami był niesamowitym doświadczeniem. Czułam, jakby niebo łączyło się z bólem wszystkich cierpiących dzieci i ich najbliższych. Nasza córka wyzdrowiała i dziś jest piękną, mądrą, młodą kobietą. Wierzymy, że jedną z gorących orędowniczek o łaskę zdrowia w niebie była bł. Chiara Luce Badano.
Gosia