Port-au-Prince przypomina rumowisko. Ok. 80 proc. budynków zostało doszczętnie zniszczonych. Z twarzy mieszkańców Haiti, jak z otwartej książki, można bez problemów wyczytać informacje dotyczące strasznych wydarzeń z 11 stycznia 2010 r.
Ludzie, którzy przeżyli kataklizm, koczują przed gruzami swych domów, próbując przy użyciu plastikowej folii uchronić się chociaż trochę od coraz to obfitszych deszczów i porannej rosy. Ludzie boją się, śpią na ulicach, a do powszechnej paniki przyczyniają się także lokalne mass media, przepowiadając kolejne silne trzęsienie ziemi.
Czas stoi w miejscu
Reklama
Kilkadziesiąt dni po trzęsieniu ziemi odnosi się wrażenie, że czas stanął w miejscu, że to dziś doszło do ogromnej tragedii. Zniszczeń jest tak wiele, że trudno dostrzec pomoc humanitarną, która przecież napływała w pierwszych dniach po kataklizmie ze wszystkich stron świata. Wiele organizacji humanitarnych zamyka swą działalność na Haiti, gdyż uważa, że zagrożenie już się skończyło. Chodząc po ulicach Port-au-Prince, można zobaczyć tylko ruiny. Nadal wyczuwa się silny odór rozkładających się ciał. W całym mieście widziałem tylko dwie koparki! Większość zmarłych znajduje się jeszcze pod gruzami, gdzie jedynie psy mogą się przedostać. Miejscowa ludność ma do dyspozycji tylko własne ręce do wydobywania ciał bliskich i ewentualnego odbudowywania swoich domów, lecz po wielodniowej walce o życie także ich ręce opadają pod brzemieniem ponadludzkiej pracy. Szpitale, szkoły, biura, sklepy, banki są zdewastowane, a pod ich gruzami zostały pogrzebane także znikome nadzieje na zdobycie miejsca pracy. Całe Haiti legło w gruzach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pozostała wiara
Dokładnie miesiąc po tragedii Haitańczycy zebrali się na 3-dniowe modlitwy w kościele naszej kamiliańskiej misji. Na placach w całej stolicy wierni w najlepszych ubraniach chwalili Pana i dziękowali Mu za dar ocalenia, śpiewając i tańcząc. Rodziny ofiar nie zadają Panu Bogu pytania, dlaczego pozwolił tak wielu ludziom umrzeć, ale zastanawiają się, dlaczego Bóg ich ocalił. Czują się kochani, ponieważ przeżyli, a to daje im siłę, aby zacząć od nowa.
Pierwsza pomoc
Przez pierwsze kilka dni po trzęsieniu ziemi lekarze wykonywali setki zabiegów chirurgicznych. W czasie, kiedy każda minuta mogła decydować o życiu lub śmierci pacjenta, trudno było znaleźć odpowiednie narzędzia. Byli zmuszeni do poszukiwania narzędzi chirurgicznych i leków wśród tych rozrzuconych na podłodze oraz zalanych wodą z popękanych rur hydraulicznych i kanalizacyjnych. Obecnie uszkodzenia zostały usunięte i nasz kamiliański szpital pracuje na pełnych obrotach. Dotarły też kontenery z pomocą. Nasi klerycy nadal śpią w namiotach, a kiedy są w domu, przy najmniejszym wstrząsie natychmiast w milczeniu opuszczają pomieszczenie, aby następnie powrócić ze łzami w oczach. W ich uszach nieustannie dźwięczy przeraźliwy krzyk ich kolegów, którzy zginęli pod gruzami seminarium, a którym nie mogli pomóc.
Cuda są zawsze
Nie będę komentował faktu, że dyrektor naszego sierocińca w Port-au-Prince zaledwie kilka minut przed trzęsieniem ziemi, nie wiedząc dlaczego, pobiegł do budynku, krzycząc do 60 dzieci, aby jak najszybciej wyszły na dwór. Budynek zawalił się, nie wyrządzając dzieciom żadnej krzywdy.
W misji poznałem wielu ocalałych, m.in. Ozima, 16-letniego chłopca po amputacji ręki i lewej nogi, żyjącego w nędzy. Dzieci sprawne inaczej z prowadzonego przez naszą misję „Foyer Bethleme” dzięki Bogu nie ucierpiały. Otaczamy je, w miarę możliwości, opieką i zapewniamy wyżywienie. Ich życie jest jednak bardzo trudne. Nigdy nie zapomnę, gdy brały mnie za rękę i kładły moją dłoń na swoich policzkach i z zamkniętymi oczyma uśmiechały się, wyobrażając sobie, że to dłoń ich mamy. Większość z nich została porzucona tylko dlatego, że ich niepełnosprawność uważana jest za przekleństwo w religii voodoo, którą praktykuje większość Haitańczyków.
Po powrocie na Stary Kontynent w moim umyśle jak echo powraca jedno jedyne pytanie: Jeśli Haitańczycy zastanawiają się, dlaczego Bóg pobłogosławił ich, darując im życie, ja, który żyję w Europie, co mogę pomyśleć o sensie swojego życia? Jedyna odpowiedź to duchowa łączność z modlitwami uwielbienia i dziękczynienia Haitańczyków.
Pomagamy ofiarom trzęsienia ziemi
Niestety, przyszedł kolejny kataklizm. Jeszcze z czołówek światowych gazet i serwisów radiowo-telewizyjnych nie zniknął temat Haiti, a już nastąpiło kolejne trzęsienie ziemi. Tym razem dotknęło Chile.
Poniżej publikujemy numery kont bankowych, na które można wpłacać ofiary na pomoc dla poszkodowanych w trzęsieniu ziemi na Haiti oraz adres do kontaktu, aby pomóc poszkodowanym w Chile.
Caritas Polska dla Haiti
Caritas Polska włączyła się w pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi, jakie spustoszyło Haiti. Osoby i instytucje, które chcą wspomóc akcję pomocy poszkodowanym, mogą dokonywać wpłat na konto: CARITAS POLSKA, Skwer kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa, Bank PKO BP S.A. 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526, Bank Millennium S.A. 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384, z dopiskiem: HAITI.
Darowizny w walutach obcych można przekazywać na następujące konta: Bank Millennium S.A., Al. Jerozolimskie 133, 02-304 Warszawa, S.W.I.F.T. BIGBPLPWXXX, euro (EUR): PL 23 1160 2202 0000 0000 3436 4677, dolar amerykański (USD): PL 57 1160 2202 0000 0000 6663 1212, funt brytyjski (GBP): PL 36 1160 2202 0000 0000 7232 7236, z dopiskiem: HAITI.
WYŚLIJ SMS O TREŚCI: POMAGAM NA NUMER 72052, koszt 2,44 zł z VAT.
Caritas Polska dla Chile
Z całego świata napływa pomoc dla poszkodowanych w trzęsieniu ziemi w Chile. Caritas Polska też się w nią włącza. - Z pewnością prześlemy środki finansowe, by pomóc w zabezpieczeniu najbardziej podstawowych potrzeb ofiar tego kataklizmu. Nie zapominajmy też o modlitwie, by dodać otuchy zarówno ofiarom, jak i ratownikom - mówi ks. Marcin Brzeziński, zastępca dyrektora Caritas Polska. Bliższe informacje: Caritas Polska, Skwer kard. Stefana Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa, tel. +48-22-334-85-00, tel. +48-22-334-85-85, fax +48-22-334-85-58.