Święta Bożego Narodzenia to święta rodzinne. W oczekiwaniu na Wigilię wszyscy się cieszą. Dzieci - czekając na prezenty. Rodzice - wyszukując upominków, też się radują.
Im bliżej Świąt, tym bardziej zwyczajność staje się świąteczna. Jedziemy po choinkę, sprawdzamy, czy bombki się nie porozbijały, czy ich starczy. Wysyłamy świąteczne życzenia i wyjmujemy ze skrzynki świąteczne karty. Aż wreszcie kupujemy mak, migdały i rybę. Czy to nie bajka? Chyba tak.
Od kilku lat tworzy się nowy obyczaj spędzania świąt Bożego Narodzenia. Wielu z nas nie chce tak ciężko pracować na Święta, dlatego wyjeżdża z domu do Zakopanego albo innych kurortów. Tam też czerwony barszcz, opłatek i kolęda „Bóg się rodzi”. Więc po co tyle pracy w domu, skoro stać nas na wyjazd?
Pewnie to atrakcyjne i odciążające od obowiązków domowych. Mniej pracy, wszystko podane, nawet nowocześnie to wygląda.
Więc nie ma zapachu pieczonego ciasta w domu, ubierania choinki ani świątecznej krzątaniny. Odciążamy się. Ale czy przez to nie okradamy swoich dzieci z przeżyć, które też tworzą osobowość? Przecież dla wielu z nas wspomnienia z dzieciństwa to wspomnienia świąt Bożego Narodzenia. Mikołaj, pierwsza gwiazdka, kolęda, zapach siana i wreszcie Pasterka. Ile się na takie doświadczenia czekało!
Dom umiera wraz z rodzicami, ale doświadczenie domu zostaje w nas. Dziś wielu ludzi prosi: - Proszę księdza, niech mi ksiądz da jakiś przepis, jak dobrze przeżyć Wigilię, jak dobrze przeżyć Święta! Chcą choć ten jeden wieczór mieć inny. I nie wiedzą, jak go zorganizować.
Kto dziś pozbawia swoje pociechy przeżyć okołoświątecznych - doświadczeń trudu sprzątania, kupowania, strojenia choinki, rekolekcji adwentowych - niech wie, że kradnie swoim dzieciom najpiękniejszy fragment ich dzieciństwa.
Ale trzeba też mieć świadomość, że Wigilii i Świąt nie da się załatwić jakimś przepisem lub pustą tradycją. Wigilia jest syntezą całego roku. Wigilię przygotowuje się przez cały rok swoim życiem.
W jednej z rodzin przygotowywano się do świętowania. Było to późnym popołudniem 24 grudnia. Ojciec ubierał choinkę w salonie, mama krzątała się w kuchni, szykując wieczerzę, a ich jedynak w sąsiednim pokoju pakował plecak. Każdy był czymś zajęty. Spokój panował aż do chwili, kiedy syn w przedpokoju postawił narty. Zdziwiona mama pyta: - Dokąd Ty się wybierasz? - Wyjeżdżam - rzucił.
- Kiedy? - Za godzinę. - Przecież dzisiaj Wigilia, największe święto rodzinne. Co Ty wyprawiasz!...
- Mamo - cały rok byliście zajęci swoją karierą. Ojca prawie nie widywałem - bo firma. Ty - w delegacji. Cały rok byłem sam. I dzisiaj zebrało się Wam na rodzinę? - Po co to udawanie? Wziął narty, plecak i wyszedł.
Tak, na ten wieczór trzeba pracować cały rok. Aby komuś powiedzieć, że się go kocha, trzeba kochać go cały rok. Żeby komuś w ten wieczór w oczy popatrzeć, trzeba być dla niego szczerym i prawdziwym cały rok. Ale ten wieczór jest również po to, aby Bóg mógł spojrzeć w nasze oczy. Niekochany przez cały rok nie obraża się. Jeszcze raz przychodzi, abyś poczuł, jak boli niekochana miłość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu