W mediach europejskich i polskich trwa dyskusja nad skandalicznym wyrokiem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Sędziowie orzekli, że wieszanie krzyży w klasach w szkołach włoskich to naruszenie „prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami” oraz „wolności religijnej uczniów”. Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone sytuację określił dosadnie: „Zakazują nam krzyży w szkołach? Czy Europa ma być skazana już tylko na podświetlane dynie pogańskiego Halloween?”.
Reakcja hierarchy nie dziwi, bo w Europie coraz silniejsza jest, wdrażana od czasów oświecenia, tendencja do odcinania chrześcijańskich korzeni naszego kontynentu. Ponieważ orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu ma charakter wiążącej wykładni Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, została więc otwarta perspektywa, by w całej Unii Europejskiej można było się skutecznie domagać zdjęcia krzyży ze szkolnych ścian. W Szwajcarii pojawiły się już zapowiedzi, że zapewne władze, pod naciskiem środowisk ateistycznych, wykorzystają orzeczenie do usunięcia krzyży ze szkół. Strasburski werdykt został natomiast bardzo ostro skrytykowany w Bawarii. Minister kultury Bawarii Ludwig Spaenle oraz minister ds. europejskich Emilia Mueller zapewnili, że bez względu na wyrok strasburskiego Trybunału krzyże w bawarskich szkołach nadal będą wisiały i nikt ich nie zdejmie.
Stanowisko przedstawicieli władz Bawarii jest o tyle znamienne, że 14 lat temu niemiecki Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rząd tego kraju związkowego nie ma prawa wieszać krucyfiksów w klasach szkolnych. Ta wojna o krzyże wywołała wówczas w całych Niemczech falę protestów. Tym bardziej że po raz pierwszy akcję usuwania krucyfiksów w bawarskich szkołach publicznych podjęli w 1936 r. hitlerowcy. Działanie to doprowadziło w Bawarii do powstania w obronie krzyży, które zmusiło narodowych socjalistów do pozostawienia krzyży w szkołach. Bardzo czytelna była ta brunatna reminiscencja historyczna. Państwo, Kościoły chrześcijańskie i obywatele wystąpili jednomyślnie w obronie krzyża. Ówczesny premier rządu Bawarii Edmund Stoiber oświadczył: „Takie wartości, jak tolerancja, braterstwo i sprawiedliwość wywodzą się z chrześcijańskiego imperatywu moralnego i dlatego jest dla mnie nie do pojęcia, że teraz po wyroku Trybunału może istnieć w Bawarii szkoła o chrześcijańskim profilu, ale krzyż jako symbol nie może być użyty. Jeśli teraz każą nam zdejmować krzyże, bo to razi niechrześcijan, to może dojść do tego, że ktoś wystąpi o zburzenie kościołów z tego samego powodu”.
Ciekawe, czy przedstawicieli polskich władz byłoby stać na tak jasne zajęcie stanowiska, gdyby w Polsce pojawiło się podobne zagrożenie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu