Malezyjskie władze „aresztowały” 15 tys. egzemplarzy Biblii - napisał serwis „Asiaone.com”. Rządzącym w tym państwie muzułmanom nie podobało się, że Bóg jest nazywany tam „Allahem”. To nie pierwsza potyczka między chrześcijańską mniejszością a islamską większością w sporze o terminologię. Przed kilkoma miesiącami katolicki tygodnik „The Herald” omal nie został zamknięty po tym, gdy w malajskiej jego wersji używano właśnie tego słowa.
Przedstawiciele Rady Kościołów Malezji, organizacji skupiającej wyznania chrześcijańskie w tym kraju, dziwią się i tłumaczą, że egzemplarze Biblii sprowadzone z Indonezji miały służyć chrześcijanom w tym kraju. Muzułmanie skonfiskowali Pismo Święte, tłumacząc, że księga może posłużyć do działalności prozelitycznej i nawracania muzułmanów, którzy stanowią 60 proc. obywateli tego kraju. Rząd argumentuje ponadto, że słowa „Allah” mogą używać tylko muzułmanie.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu