- Cudowne uzdrowienie Siostry stało się podstawą do wszczęcia procesu kanonizacyjnego bł. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Czy Siostra może zdradzić sekret, jak modlić się za jego wstawiennictwem?
- Moje uzdrowienie za przyczyną św. Felińskiego to zasługa moich współsióstr ze Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi. Ja byłam w szpitalu zupełnie nieprzytomna, umierająca.
- Jak doszło do cudu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Leżałam z całkowicie zniszczonym szpikiem kostnym, byłam bliska śmierci, nie poznawałam ludzi, traciłam świadomość. Lekarze już zaczęli nade mną rozkładać ręce. Nagle weszła we mnie jakaś siła, poczułam się mocna, wstałam i zaczęłam chodzić. Później dowiedziałam się, że wszystkie siostry modliły się przez wstawiennictwo bł. Ojca Założyciela o moje zdrowie.
- To było nagłe uzdrowienie...
- Byłam w stanie agonalnym i po trzech dniach zostałam wypisana ze szpitala. Szpik kostny, bez przeszczepu, samoistnie się odrodził. Do tej pory medycyna nie znała takiego przypadku, z tak ciężkiej choroby wychodzi się bowiem zwykle dopiero po wielu miesiącach intensywnej hospitalizacji, a leki bierze się zazwyczaj do końca życia. Ja wyzdrowiałam bardzo szybko i nie muszę brać żadnych leków. Mój szpik kostny jest zdrowy w stu procentach.
- Co powiedzieli lekarze?
Reklama
- Jeden powiedział, że pracuje od 50 lat i czegoś takiego nie widział. Według orzeczenia, które wydali, nie ma logicznych, naukowych argumentów i możliwości wytłumaczenia tak szybkiego powrotu do zdrowia. Pozostaje jedynie przyjąć ingerencję sił nadprzyrodzonych, które mogą dokonywać rzeczy niezrozumiałych dla medycyny.
- Czy uzdrowienie to jedyny „prezent” od św. Felińskiego, jaki Siostra otrzymała?
- Nie! Ja całe życie modliłam się za jego wstawiennictwem. Wyprosiłam już m.in. zdrowie dla swojego brata oraz potomstwo dla bratanicy. Aż trudno teraz wymieniać wszystkie łaski. Abp Feliński jest bardzo sprawnym świętym - działa na wszystko! (śmiech).
- Co czuje Siostra w przededniu kanonizacji?
- Ten cud jest dla mnie wielkim wyróżnieniem, na które przecież niczym sobie nie zasłużyłam. Jednak moje uzdrowienie potwierdzili watykańscy kardynałowie i sam Papież. W efekcie ja odzyskałam zdrowie, a Założyciel naszego zgromadzenia został świętym. I jak tu nie być szczęśliwą?