A na prowincji nie mają wątpliwości - to co w kwietniu i maju 1940 r. wydarzyło się w Katyniu (i w kilku innych miejscach na terenie ówczesnej Rosji sowieckiej), było aktem ludobójstwa! I to ludobójstwa, o którym świat miał się nie dowiedzieć.
Likwidacja obozów z polskimi oficerami nie odbywała się w warunkach bezpośredniej bliskości frontu lub zagrożenia obronności Związku Sowieckiego. Gdyby tak było, można by likwidację obozów rzeczywiście potraktować „tylko” jako okrutną zbrodnię wojenną. Takie spojrzenie na zbrodnię katyńską przekreśla jednak premedytacja jej mocodawców i bezpośrednich sprawców, okrucieństwo, z jakim jej dokonano, oraz masowa skala mordu.
Można się zastanawiać, czy decyzja o wymordowaniu elity polskiego narodu i państwa była efektem chwilowego szaleństwa Stalina i jego współpracowników (dyktowanego na przykład chęcią zemsty za klęskę w wojnie 1920 r.), czy też - co bardziej prawdopodobne - działaniem absolutnie przemyślanym (wszak narody i państwa pozbawione elit karłowacieją, łatwiej nimi sterować). Jednak czy jedna, czy druga motywacja zbrodni katyńskiej w żadnym stopniu nie usprawiedliwia jej ludobójczego charakteru. Odwrotnie - wręcz go obnaża.
Pomóż w rozwoju naszego portalu