Ze śmiercią człowieka wiąże się wiele obrzędów i zwyczajów
religijnych i świeckich. Ceremoniał pogrzebowy ukształtował się w
bardzo długiej ewolucji zwyczaju pogan i chrześcijan chowania zmarłego.
W przeszłości obrzędy te wiązały się z kultem zmarłych. Rytuał pogrzebu
i związane z nim zwyczaje zaczęto propagować w Polsce już we wczesnym
średniowieczu. Tradycja sięgająca czasów pogańskich nakazywała pogrzebać
zmarłego, aby nie niepokoił żyjących. Żal za bliską osobą, a równocześnie
obawa przed zmarłymi, przyczyniły się do powstania wierzeń i praktyk
związanych ze zmarłymi i śmiercią. Śmierć nie jest równa śmierci.
Inaczej umiera człowiek tragicznie, inaczej dziecko, a jeszcze inaczej
człowiek stary i schorowany. Najbardziej zrozumiała jest śmierć człowieka,
który doszedł już kresu swojego życia. W takich przypadkach wszyscy
przeczuwamy rychły koniec. Do tej ostatniej chwili przygotowujemy
się, wydając ostatnie zalecenia najbliższej rodzinie. W takich przypadkach
rodzina i sam stary, czasami chory, przeczuwający rychłą śmierć,
wzywali kapłana. Do człowieka, który chciał się pojednać z Bogiem,
szedł z kapłanem kościelny lub ministrant, dzwoniąc małym dzwonkiem.
W większych odległościach ksiądz był podwożony furmanką lub saniami
w okresie zimowym. Napotkani ludzie klękali, żegnali się i modlili
za życie chorego. Chory spowiadał się, przyjmował Komunię św. i otrzymywał
sakrament ostatniego namaszczenia. Wizyta kapłana u chorego w domu
była uroczystym momentem, ludzie gromadzili się i modlili wspólnie
z domownikami. Płonąca gromnica w dłoni umierającego nadawała tej
chwili charakter zadumy i powagi. W obliczu zbliżającej się śmierci,
wydawane były przez chorego zalecenia co do pogrzebu i swojego majątku.
Żegnał się z rodziną, sąsiadami, znajomymi, prosząc o darowanie win,
pojednywał się ze wszystkimi.
Każda inna śmierć, nienaturalna, gwałtowna, niespodziewana,
zawsze budziła obawę wśród ludzi. Najwięcej emocji budziło zawsze
samobójstwo. Samobójca, człowiek zmarły z brzemieniem ciężkiego grzechu,
uważany był za niegodnego pochówku w poświęconej ziemi cmentarnej.
Samobójców chowano w trumnach zbitych z nieheblowanych desek, bez
udziału księdza.
Z chwilą śmierci rozpoczynały się przygotowania do pogrzebu.
Nieboszczyka myto i ubierano, układano na słomie lub kanapie przykrytej
kapą gdzie leżał do czasu, aż stolarz zrobił mu trumnę. Zmarłemu
zamykano oczy i usta. Gdy trumna była gotowa, przenoszono do niej
zmarłego. Po ułożeniu zwłok zaczynał się właściwy ceremoniał pogrzebowy,
na który składały się: wystawienie zwłok, modlitwy, pochód żałobny,
chowanie ciała i uczta pogrzebowa (stypa).
Stosownie do wieku zmarłego wybiera się kolor trumny:
dla starszych czarna lub brązowa, dla osób w średnim wieku w kolorze
drewna, dla dzieci i młodzieży - biała. Trumnę ze zmarłym stawiano
w izbie centralnie na "prowizorycznym katafalku". U jej wezgłowia
stawiano po bokach zapalone świece. Trumna przybierana była mirtem,
gałązkami barwinka, a pod głowę zmarłego wkładano zioła święcone
w dniu Matki Bożej Zielnej. Zmarły przebywał w domu trzy dni. O fakcie
śmierci zawiadamiano mieszkańców wsi oznaczając dom żałobną chorągwią,
przed bramą wysypywano wióry i zasłaniano na czarno lub biało okna.
Bardzo starym zwyczajem, do dziś podtrzymywanym, jest
odwiedzanie zmarłego i czuwanie przy nim. Po zatrzymaniu zegara i
zasłonięciu zwierciadła, gromadzili się bliscy i znajomi, głównie
ludzie starsi, którzy chcieli modlitwą pożegnać zmarłego. Obowiązywał
domowników ciemny strój, nie prowadzono głośnych rozmów, wstrzymywano
wszystkie prace w gospodarstwie, za wyjątkiem obrządku bydła i trzody.
W noc dzielącą dzień śmierci od dnia pogrzebu następowało czuwanie (
tzw. "pusta noc") przy trumnie i śpiewanie żałobnych pieśni. Jest
to jeden z obrzędów, z którym Kościół walczył jeszcze w średniowieczu,
a mimo to przetrwał do czasów obecnych.
Pogrzeb odbywał się w trzeci lub czwarty dzień po śmierci.
O ustalonej godzinie schodzili się uczestnicy pogrzebu, rodzina,
sąsiedzi, znajomi, mężczyźni z chorągwiami i krzyżem, ksiądz w czarnej
kapie z kościelnym i organistą. Po modlitwie i pokropieniu ciała
zmarłego wodą święconą przykrywano trumnę wiekiem przez ludzi obcych.
Następowało wyprowadzenie zmarłego z domu, nogami w stronę wyjścia.
Wynoszący z domu trumnę zatrzymywali się, przekraczając progi, stukając
trzykrotnie trumną o próg (częściami trumny, gdzie spoczywają nogi,
środek ciała i głowa), na znak pożegnania zmarłego z domem.
Kondukt żałobny ustawiał się przed domem zmarłego w następującym
porządku: mężczyźni niosący krzyż i chorągiew żałobną, dalej niosący
kwiaty, wieńce, następnie ksiądz z kościelnym i organistą, trumna
ze zmarłym (w zależności od odległości albo niesiono ja na ramionach
albo wieziono konną furmanka) a za nią rodzina i reszta uczestników
pogrzebu. Po przybyciu do kościoła ustawiano trumnę na katafalku
w głównej nawie. Odprawiana była Msza św. żałobna. Po Mszy św. zmarłego
odprowadza się na cmentarz, przy akompaniamencie dzwonów kościelnych.
Nad mogiłą ksiądz odprawia modlitwy i wygłasza czasami krótkie, pożegnalne
przemówienie, względnie ktoś z obcych. Ciało chowano głową na wschód.
Po spuszczeniu trumny do grobu, praktykowany do dziś jest zwyczaj
trzykrotnego rzucania na nią kilku grudek ziemi przez uczestników
pogrzebu, aby nie ciążyła ona zmarłemu, wypowiadano przy tym słowa
- "spoczywaj w spokoju" lub "niech ci ziemia lekką będzie".
Po pogrzebie, zgodnie ze starym zwyczajem, jego uczestnicy
zapraszani są na "stypę" - poczęstunek. Dawniej podejmowani byli
w karczmie lub domu. Dbałość o stypy wynikała z pradawnych zwyczajów
pogrzebowych, z pogańskiej jeszcze wiary w pośmiertny żywot duszy,
która wprawdzie oddzielona od ciała, prowadzi dalszy żywot i wpływa
na losy żyjących. Na poczęstunek składają się: herbata, kawa, ciasta,
dania ciepłe i alkohole. Pogrzeby w małych miasteczkach odbywały
się podobnie, jak pogrzeby wiejskie.
Dzisiaj obrzęd pogrzebowy ulega stopniowemu uproszczeniu,
komercjalizacji, jednak w tradycji zachowało się wiele elementów
o archaicznym pochodzeniu, nowe elementy pojawiają się przede wszystkim
w zewnętrznej oprawie obrzędów pogrzebowych. Głównym kontynuatorem
tradycji jest najstarsza generacja. Zmarły nie zawsze przebywa w
domu przez trzy dni po śmierci. Nie zawsze jest żegnany modłami we
własnym domu i nie zawsze odbywa się czuwanie przy nim, czyli tzw. "
pusta noc". Czas, w którym nastąpiło najwięcej zmian to lata 60 i
70. Na większości cmentarzy istnieją już duże kaplice. Powstało szereg
specjalistycznych zakładów pogrzebowych, które zajmują się prawie
całkowicie przygotowaniem zmarłego do pogrzebu. Coraz częściej rezygnuje
się z przemarszu z kościoła na cmentarz ze względu na duży ruch samochodowy.
Postępująca modyfikacja poszczególnych zwyczajów bierze się również
z szybkich przemian, co uzyskuje coraz większą aprobatę społeczną.
W wielu kościołach w naszym kraju istnieje zwyczaj informowania
wiernych o zmarłych członkach rodziny parafialnej. Po zakończonej
Mszy Świętej kapłan sprawujący Eucharystię informuje zgromadzonych
o tych, którzy w minionym tygodniu odeszli do wieczności, następnie
wszyscy wspólnie w jego intencji odmawiają modlitwę.
Zwyczaj ze wszech miar godny do powszechnego stosowania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu