Dlaczego liturgia jest pełna gestów i znaków wykonywanych ciałem? Po co przyklęknięcia, skłony, znaki krzyża? Czy nie wystarczy tylko modlitwa słowem i myślą?
W dniach 4-6 września grupa ponad 80 osób interesujących się liturgią Kościoła spotkała się w małej małopolskiej miejscowości Bystra na II Rekolekcjach Liturgicznych „Mysterium fascinans”, aby jeszcze głębiej pochylić się nad tajemnicą liturgii. W czasie konferencji, bardzo często wracał postulat większego zaangażowania ciała człowieka w przeżywanie liturgii.
Kiedy pytamy kogoś o przeżycie liturgii, zazwyczaj pytamy, co z niej zapamiętał. W uczestnictwie w świętych obrzędach akcentujemy bardzo wymiar poznawczy, intelektualny. Jest niezmiernie ważne, aby liturgia była przez nas celebrowana w skupieniu i koncentracji, jednakże nasze codziennie doświadczenie podpowiada nam, że nie jest to takie łatwe. Myśli same uciekają i wychodzimy z kościoła z pewnego rodzaju frustracją, że znów nie wiem, o czym dzisiaj było. Czy w chwilach zmęczenia albo zastanawiania się nad ważnymi sprawami rodzinnymi, kiedy uwaga jest mocno osłabiona, przeżywanie liturgii jest niemożliwe? Tak było by, gdybyśmy przeżywanie liturgii ograniczyli tylko do intelektualnego zapamiętywania treści, a spotkanie z Bogiem było wyłącznie refleksyjną myślą o Nim.
Liturgia to coś znacznie większego, to wewnętrzne życie Trójcy Świętej, w którym każda z Osób Bożych nieustannie obdarowuje Drugą darem Samego Siebie, darem Miłości. To jest liturgia niebieska, „Źródło” - jak powie francuski teolog Jean Corbon. W tę liturgię Źródła możemy się włączyć, możemy jej doświadczyć przez udział w liturgii ziemskiej, celebrowanej w naszych kościołach. Źródła trzeba doświadczyć, a nie za wszelką cenę nauczyć się go czy zapamiętać. Jednego dnia przeżyciem Źródła będzie jakaś myśl ubogacająca moją osobę, innego modlitwa mszalna, która poruszy moje serce i da mi realne doświadczenie Boga. Czasami okaże się, że dym wylewający się z kadzielnicy przemówi do mnie znaczniej mocniej niż jakiekolwiek słowo, innym znów razem świeca, która spala się przed moimi oczami, opowie Bogu historię mojego wnętrza, gdyż słowa nie będę w stanie tego uczynić.
Człowiek jest jednością duszy i ciała, dlatego w przeżywaniu liturgii tak wielką rolę odgrywa zarówno to, co duchowe, jak i to, co cielesne. Niemiecki teolog Romano Guardini mówił, że to, co wewnętrzne, musi znaleźć swoje wyrażenie w tym, co zewnętrzne, że właśnie tak tworzy się liturgia, a więc zbawczy dialog człowieka z Bogiem. Każdy gest wykonany w czasie liturgii ma olbrzymie znaczenie, wyraża moją modlitwę, moją postawę wobec Boga. To, co słyszę, co widzę, co czuję staje się miejscem doświadczenia Boga, który objawia i zarazem ukrywa się w tym, co empirycznie doświadczalne. Bóg pozostał z nami w Słowie, którego słuchamy, oraz w Chlebie i Winie, które widzimy, czujemy węchem i smakujemy. Kiedy włączymy nasze ciało i zmysły w przeżywanie liturgii, doświadczenie Źródła będzie głębsze i pełniejsze, gdyż nie jesteśmy jak aniołowie stworzeniami czysto duchowymi, ale jednością duszy i ciała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu