Wiek XX, w którym przelano więcej męczeńskiej krwi niż w ciągu dziewiętnastowiecznej historii Kościoła, to najbardziej właściwy kontekst, by wskazać na realność zła i nazwać je po imieniu. Jeśli Rosja się nie nawróci, mówiła Matka Boża, jej błędy będą się rozlewać po całym świecie, rozniecając wojny, prześladowania, a wiele narodów zniknie z powierzchni ziemi. Orędzie Matki Bożej z Fatimy jest wołaniem o przestrzeganie Bożego prawa, by szanować ludzkie życie - w najszerszym tego słowa znaczeniu, ale również staje w konfrontacji z cywilizacją śmierci. Współczesne ideologie stojące na ateistycznych podstawach stanowią największe zagrożenie dla życia, prowadzą świat do samozagłady również w wymiarze duchowym. Fatima to wołanie, by ratować człowieka przed duchową śmiercią, przed potępieniem. Pamiętajmy, że w czasie lipcowego objawienia Matka Boża ukazała realność piekła, do którego idą dusze biednych grzeszników. Fatima to orędzie niosące ocalenie dla ludów i narodów przed zagładą, a przede wszystkim to droga uratowania życia wiecznego każdego człowieka. Jeśli to zło dostrzegamy, w znaku Maryi bądźmy pewni zwycięstwa, ale wcześniej musimy złączyć się w jedną wielką wspólnotę modlitwy.
Ks. Krzysztof Czapla SAC - Dyrektor Sekretariatu Fatimskiego
Reklama
Niebezpieczeństwa zagrażające poznawaniu prawdy stawiają przed teologami współczesnymi nowe wyzwania, zwłaszcza związane z promowaniem Kościoła. Jan Paweł II jasno określił charakter badań teologicznych, które mają temu służyć: „Nikt przeto nie może uprawiać teologii jako zbioru swoich tylko poglądów, ale musi być świadom, że pozostaje w szczególnej łączności z tym posłannictwem Prawdy, za którą odpowiedzialny jest Kościół”. Trzeba jednak z bólem stwierdzić, że w samym Kościele pojawiają się błędy, które popełniają osoby mające niewielką wiedzę o nim i jego posłannictwie, nie znają Bożego Objawienia i Nauczycielskiego Urzędu Kościoła. Wielu współczesnych chrześcijan, kierując się jedynie ludzkim rozumieniem prawd Bożych, na swój sposób przemyśliwuje prawdę o Kościele. Wynikają stąd błędy, które prowadzą do nowych herezji w Kościele. Pisał o nich Paweł VI w encyklice „Ecclesiam suam”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Fałszywy powrót do ideałów Kościoła pierwotnego
Kościół nieustannie się przemienia, dlatego za błędne należy uznać poglądy tych katolików, którzy uważają, że odnowa polega na ścieśnieniu go do skromnych proporcji starożytności, jakoby ta właśnie skromna forma była jedynie prawdziwa i uprawniona. Tymczasem w odnowie wizji Kościoła nie chodzi o wprowadzanie zmian, ale raczej o to, aby zachować i uwydatnić jego oblicze i rysy, nadane mu przez Chrystusa. W tej odnowie chodzi o przywrócenie Kościołowi doskonałej postaci i kształtu, które by odpowiadały pierwotnemu jego wyglądowi, a zarazem godziły się z tym koniecznym postępem, przez który Kościół słusznie i prawnie rozwinął się z pierwotnych instytucji do dzisiejszego stanu.
Fałszywa odnowa charyzmatyczna
Reklama
Kościół jest prowadzony przez Ducha Świętego, który działa przez ludzi. Jednak fałszywy jest pogląd, że odnowienie struktury Kościoła jest możliwe przez przywrócenie instytucji charyzmatyków. Kościół jest wspólnotą powszechną, dlatego jego stan (nowość i prawdziwość) nie zależy od pomysłów małej grupy ludzi. Charyzmatycy - pod wpływem wewnętrznego żaru, a niekiedy w przekonaniu, że porusza nimi jakieś natchnienie Boże - mogliby próżnymi mrzonkami o jakiejś niedorzecznej odnowie splamić autentyczną postać Kościoła.
Chrześcijanie powinni służyć takiemu Kościołowi, jaki jest, kochać go przez trzeźwy pogląd na historię, przez pokorne szukanie woli Boga, który rządzi Kościołem i przychodzi mu z pomocą, nawet wówczas, gdy dopuszcza, żeby blask jego oblicza i świętość jego działania przysłoniły nieco ludzkie ułomności.
Fałszywe dostosowanie do świata
Wielu wiernych opacznie sądzi, że odnowa Kościoła polega przede wszystkim na dostosowaniu swoich poglądów do obyczajów świeckich i skłonności światowych. Powaby życia świeckiego są wielką pokusą dla współczesnych wyznawców Chrystusa, dlatego to przystosowanie wydaje się wielu ludziom nie tylko konieczne, ale i roztropne. Wskutek tego ludzie małej wiary (targani wątpliwościami i poszukujący prawdy), niezachowujący rzetelnie przepisów kościelnych, sądzą, że nadszedł odpowiedni czas dostosowania się do nowoczesnego sposobu myślenia i działania, które wydają się najlepsze i jedyne, jakie mogą i powinni przyjąć chrześcijanie. Ta zbytnia skłonność do takiego przystosowania się wciska się zarówno w dziedzinę filozofii, teologii, jak i w postępowanie człowieka, w którym coraz trudniej określić, co jest słuszne i jaka jest właściwa droga życia.
Fałszywe zasady życiowe
Niektórzy chrześcijanie uważają, że dla uzyskania łatwiejszego dostępu do stowarzyszeń świeckich i dla pozyskania życzliwości ludzi, a zwłaszcza dzisiejszej młodzieży, należy wyzbyć się chrześcijańskich zasad życiowych, a także wyrzec się poważnej troski o zachowanie wartości ewangelicznych. Wskutek tego niektórzy, zarówno spośród młodszego kleru, jak i z zakonów, zapewne powodowani najlepszą intencją, by zbliżyć się do zwyczajnych ludzi albo do jakichś poszczególnych grup, chcą raczej upodobnić się do nich niż od nich się różnić. Takie zachowanie prowadzi do tego, że przez próżne naśladownictwo pozbawiają oni swoje prace siły i skuteczności. Dlatego należy przyjąć w działalności apostolskiej pouczenie Chrystusa, że Jego uczniowie powinni być na świecie, ale nie z tego świata. Ta prawda doskonale przystaje do czasów współczesnych, jakkolwiek w praktyce trudno jest to pouczenie realizować.
Fałszywi prorocy
Głoszenie słowa powinno być zakorzenione w teraźniejszości. Mieczysław Gogacz, charakteryzując sposób przekazywania nauki chrześcijańskiej, w grupie negatywów zauważa poważne niedociągnięcia teologiczne i filozoficzne. Twierdzi, że w przepowiadaniu kapłani komentują aktualne wydarzenia polityczne, ekonomiczne i społeczne, wszystkim przecież znane. Zamiast prawd wiary w poważnej prezentacji dogmatycznej głosiciele Słowa prezentują opowieści o przeżyciach poetów i pisarzy, którzy nie mówią w swych tekstach o Bogu, lecz o nastroju, o górach i pięknie, uważanych za spotkanie z Bogiem. Zamiast jasnego obrazu dobra i zła, uświęcających odniesień do nas Boga, natury, miłości i grzechu, duszpasterze ograniczają się w przepowiadaniu jedynie do opisywania obrazu nagród i kar. Wywołuje to bolesne przekonanie, że księża w ogóle nie rozumieją, kim jest Bóg, ujęty teologicznie i filozoficznie, kim jest człowiek, czym jest grzech i miłość. A zamiast mistyki, ukazania ascetycznego rozwoju człowieka i odmian modlitwy, ujawniających i wyrażających zaprzyjaźnienie z Bogiem, słuchacz otrzymuje często pobieżne informacje o jodze, o medytacji transcendentalnej, o niezrozumiałych dziś umartwieniach świętych średniowiecza. Prowadzi to nieraz do fałszywego przekonania, że bez biczowania, bez spania na kamieniu lub bez śmierci głodowej nie można stać się świętym. Gogacz twierdzi, że w przepowiadaniu Słowa zamiast objawionej wiedzy o człowieku i jej filozoficzno-teologicznej interpretacji, słuchacz otrzymuje płytką, pobieżną psychologię, która nie pozwala rozwiązać jego trosk i problemów (zresztą czy psychologia jest w stanie rozwiązać ludzkie problemy?). Te błędy prowadzą do tego, że słuchacze wciąż zatrzymywani są na etapie propedeutyki chrześcijaństwa i katechumenatu.
Można to skomentować słowami Jana Pawła II, który powiedział, że „nowa ewangelizacja nie polega na głoszeniu «nowej Ewangelii», której źródłem bylibyśmy my sami, nasza kultura, nasze rozumienie potrzeb człowieka. Nie byłaby to wcale «Ewangelia», ale zwykły ludzki wymysł, pozbawiony zbawczej mocy”.
To tylko najważniejsze przykłady współczesnych herezji w Kościele. Ich oddziaływanie jest jednak na tyle silne, że zagraża życiu i działalności zbawczej ludu Bożego. Dlatego konieczne jest podjęcie działań, których celem będzie uwolnienie Kościoła od ich wpływu. Jest to zadanie nie tylko dla współczesnych teologów, ale także dla wszystkich uczniów Chrystusa, którzy powinni być ludźmi wiary i ludźmi wierzącymi, którzy zastanawiają się nad własną wiarą, by osiągnąć głębsze jej zrozumienie.