W mediach nie tak dawno było bardzo głośno o jednej z umiejących się wylansować polskich piosenkarek, której artystyczny pseudonim rozpoczyna się od czwartej litery alfabetu. Owa wokalistka szczyci się też tym, że jest członkiem polskiej Mensy (organizacja skupiająca ludzi o wysokim ilorazie inteligencji). Innymi słowy, jej IQ (od ang. intelligence quotient - iloraz inteligencji) jest co najmniej równy wartości 148 w tzw. skali Cattella.
IQ, jak podaje Wikipedia (encyklopedia internetowa), to „wartość liczbowa testu psychometrycznego, którego celem jest pomiar inteligencji. Wartość ta nie jest absolutną miarą inteligencji, lecz ma, jak każda jednostka miary używana do pomiaru, charakter relatywny”.
W przypadku wspomnianej piosenkarki ów względny „charakter” jest aż nadto widoczny. Pani ta w swoich prowokujących wypowiedziach, m.in. nt. Biblii (według niej, Pismo Święte jest niewiarygodne, bo np. nie ma w nim mowy o… dinozaurach; nie ma sensu podawać innych przykładów), wykazuje się infantylną wręcz ignorancją w najbardziej fundamentalnych i powszechnie znanych zagadnieniach. Lansowana przez nią niewiedza staje się chodliwym towarem, sprzedawanym przez media przede wszystkim młodym ludziom.
Mało tego. Artystka ta często wypowiada się przeciw Kościołowi katolickiemu, kwestionując jego nauczanie. Sama też ubiera się w sposób bardzo prowokujący (np. noszony przez nią naszyjnik do złudzenia przypomina… różaniec; być może nawet nim jest). Jednocześnie zaś bywa przez przychylne jej media ukazywana jako sponsor wielu kościelnych inwestycji. Nic bardziej kłamliwego. Tak się składa, że znam księdza, któremu rzekomo miała dać 60 tys. na remont parafialnej świątyni na wyspie Wolin. Nigdy od niej tych pieniędzy nie otrzymał. No ale „dobra” fama o śpiewającej blondynce poszła w eter.
Na przykładzie tej pani bardzo dobrze widać, że rzekoma wysoka inteligencja niekoniecznie musi iść w parze z rzetelną ogólnodostępną wiedzą. Jej inteligencję nazwałbym raczej życiowym cwaniactwem, które na pewno pomaga w zorganizowaniu sobie wygodnej i udanej egzystencji. Mam też poważne wątpliwości, czy członkowie polskiej Mensy są dumni z tego, że ona do niej należy.
Dlaczego o tym piszę? Ku przestrodze. W dzisiejszych czasach łatwo bowiem sprzedać coś, co praktycznie nie ma żadnej wartości, jeśli tylko owo coś można nabyć w ładnie wyglądającym opakowaniu. Nie dajmy się zatem zwieść czyimś wysokim IQ czy też rzekomymi charytatywnymi dziełami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu