Reklama
"Zanim rozpoczniemy pielgrzymkę Roku Jubileuszowego do Grobów
Apostolskich: świętych Piotra i Pawła i innych miejsc uświęconych
życiem świętych, przypomnijmy sobie, z jakich powodów to czynimy.
Miejsca święte, które pragniemy nawiedzić, świadczą o pobożności
Ludu Bożego. Lud Boży udaje się tam, aby Bóg swoją łaską umocnił
ich życie chrześcijańskie i dodał zapału do pełnienia dzieł miłości.
Tym zaś, którzy stale tam przebywają, albo których w drodze spotykamy,
możemy ofiarować przykład naszej wiary, nadziei i miłości. W ten
sposób wszyscy, stali mieszkańcy i my, pielgrzymi, możemy się wzajemnie
budować i ubogacać".
Te słowa, wypowiedziane w katedrze sosnowieckiej, gdzie
udający się do Rzymu uczestniczyli 11 października we Mszy św., rozpoczęły
wielkie przedsięwzięcie, jakim była Diecezjalna Pielgrzymka Rodzin
na uroczystości jubileuszowe w Rzymie, w dniach 14 i 15 października.
Pomysł peregrynacji, którą zorganizował Wydział Duszpasterstwa Rodzin
Diecezji Sosnowieckiej, i w której uczestniczyło ok. 200 osób, w
tym rodziny z dziećmi (4 autokary), zrodził się ponad rok temu. Na
to niełatwe do zrealizowania wyzwanie odpowiedziało Biuro Pielgrzymkowo-Turystyczne "
Irena". Podczas tych jubileuszowych rekolekcji w drodze pielgrzymom
towarzyszyli, obejmując ich duchową opieką, czterej kapłani: ks.
Kazimierz Rapacz SDB - dyrektor Duszpasterstwa Rodzin, mający pieczę
nad wszystkimi podróżującymi i ich problemami, o. Eliasz Hetmański,
franciszkanin z pilickiego klasztoru, ks. Wiesław Jarząbek - proboszcz
parafii Świętych Szymona i Judy Tadeusza Apostołów w Sosnowcu i ks.
Zdzisław Reterski - proboszcz parafii św. Brata Alberta Chmielowskiego
w Będzinie.
"Stacje" pielgrzymiej drogi skupiały podróżujących przy
grobach Apostołów Piotra i Pawła, świętych: Antoniego w Padwie, Franciszka
w Asyżu, Jana Bosko w Turynie, bł. o. Pio w San Giovanni Rotondo
i wokół grobowego płótna Chrystusa - Całunu Turyńskiego. Głębokich
przeżyć dostarczyło przejście przez Santa Porta - Święte Drzwi czterech
rzymskich bazylik - św. Piotra, św. Jana na Lateranie, św. Pawła
za Murami, Matki Bożej Śnieżnej. W pamięci uczestników peregrynacji
pozostaną na pewno: nawiedzenie - w bardzo patriotycznym nastroju
- cmentarza polskiego na Monte Cassino, Msza św. sprawowana w kościółku
Quo vadis, zejście do katakumb, zwiedzenie starożytnego Rzymu czy
obejrzenie bazyliki, baptysterium i krzywej od wieków dzwonnicy -
wieży w Pizie. Każdy zachowa je w pamięci i każdy na pewno inaczej,
ale dla wszystkich najważniejsze były - i będą - "te trzy dni": 14,
15 i 16 października Jubileuszowego Roku - trzy dni z Ojcem Świętym!
To swoiste triduum - jak mówili o tych dniach pielgrzymi - to sobotnie
spotkanie - czuwanie rodzin, niedzielna jubileuszowa (i deszczowa)
Eucharystia oraz rocznicowa (w 22. rocznicę wyboru kard. Karola Wojtyły
na Piotrową stolicę) audiencja dla Polaków.
O swoich przeżyciach związanych z tymi trzema dniami,
a także z pozostałymi "stacjami" pątniczego szlaku, napisały do redakcji
Niedzieli Sosnowieckiej, by podzielić się z jej Czytelnikami, uczestniczki
pielgrzymki. Zacytujmy fragmenty nadesłanych listów.
Dla mnie była to prawdziwa pielgrzymka. Czas wspólnego
świętowania, ale też czas fizycznego utrudzenia, znoszenia przeróżnego
rodzaju przeciwności, okazja do wyrzeczeń i rezygnacji z własnych
planów i wizji. Okazja do modlitwy i refleksji nad swoim życiem,
a nawet do założenia "worka pokutnego" podczas ulewnego Jubileuszu
Rodzin, w niedzielę 15 października. Czas doświadczenia szczególnej
opieki Bożej (opanowanie, spokój wewnętrzny, pewność, że nie zachorujemy
pomimo dokładnego przemoczenia), ale zarazem uświadomienie sobie
słabości ludzkiej natury i stałej gotowości szatana do siania zamętu,
tam gdzie pojawia się dobro.
Wzruszenie, radość i szybsze bicie serca wywoływały polskie
akcenty podczas jubileuszowych obchodów. W sobotę - relacja abp.
K. Majdańskiego o Instytucie Świętej Rodziny i Instytucie Studiów
nad Rodziną w Łomiankach (z którym jestem osobiście związana), a
w niedzielę - pierwsza para nowożeńców. Pełne przeżycie tych liturgii
utrudniała bariera językowa (na nic się zdały nasze radioodbiorniki,
nie było tłumaczenia na j. polski), ale mimo niej czuć i widać było,
że jest to wielkie rodzinne świętowanie. Na Plac św. Piotra i przyległe
ulice przybyło bardzo wiele rodzin z małymi dziećmi, nawet kilkorgiem.
Nie widziałam, by któreś z tych dzieci marudziło. One chyba czuły,
że są treścią tego spotkania, odbywającego się pod hasłem "Dzieci
wiosną Kościoła".
Sytuacja niedzielna przypomniała mi, wielokrotnie przytaczane
przez Ojca Świętego słowa o prowadzonym współcześnie nieustannym
ataku na małżeństwo i rodzinę. "Potęgi" świata - pieniądze, media
uderzają w rodzinę, lansują cywilizację śmierci. Deszcz moczący ślubne
stroje nowożeńców, wypowiadających słowa przysięgi małżeńskiej, był
dla mnie symbolem tych wszystkich przeciwności, starających się zniszczyć
rodzinę. Jednak zachowanie tych ludzi, ich radosne, ufne spojrzenia,
jak i wytrwałość wszystkich wpatrzonych w nich i moknących na Placu
św. Piotra świadczyły o niepoddawaniu się trudnościom, o chęci pójścia
pod prąd światowym tendencjom. Byliśmy przecież z Chrystusem i wokół
tego, który wezwał nas do zgromadzenia się tego dnia w tym właśnie
miejscu - Piotra naszych czasów - następcy Chrystusa, człowieka przez
Niego samego wskazanego i będącego Jego wielkim świadkiem w wielu
krajach świata. Coraz mniej ważne staje się dla mnie to, że jest
on Polakiem, naszym kochanym krakowskim biskupem, wizytującym niegdyś
naszą parafię, spotykającym się z młodzieżą. Teraz jest przede wszystkim
Skałą, na której opiera się Kościół, Skałą - wybraną przez samego
Boga, wskazaną nam jako konkretna pomoc wśród wielu propozycji świata.
Toteż jako wielki dar od Pana Boga odebrałam poniedziałkową audiencję
dla Polaków oraz jej niespodziankę - osobisty kontakt z Ojcem Świętym
małżonków jubilatów, razem ze mną pielgrzymujących. Zaskoczenie,
radość i wzruszenie były naszym wspólnym przeżyciem. (...)
Nie sposób w kilkunastu zdaniach przekazać całości przeżyć
związanych z tymi bogatymi dniami. Wdzięczna jestem za nie Panu Bogu
i ludziom, których dał mi na ten czas.
Aleksandra
* * *
"U Boga nie ma nic niemożliwego" - kiedy Ojciec Święty otwierał
Drzwi Święte, nawet przez chwilę nie myślałam, że i ja będę mogła
przejść przez nie w Roku Świętym. A jednak z Bożej woli, dane mi
było być w Rzymie, przejść wszystkie Drzwi Święte, modlić się, zwiedzić
bazyliki, dotknąć dłonią i sercem te cuda pokoleń i zaśpiewać wraz
z Matką Pomocy Nieustającej i Wspomożycielką Wiernych - "Wielkie
rzeczy uczynił mi Pan". Jakże nie dziękować Bogu za dar wolności
i dar uczestniczenia we Mszy św. i wyznanie wiary w kościółku Quo
vadis - a jaką ofiarę ponosili pierwsi chrześcijanie w katakumbach. (
...)
I kolejny "cud" - stajemy u stóp klasztoru św. Benedykta.
Cisza, skupienie, zaduma.
Czerwone maki na Monte Cassino...
Przechodniu, powiedz Polsce...
Polsko, czy chcesz słyszeć?
Umocnieni ofiarą Mszy św., sprawowaną jako dziękczynienie
za żołnierski trud i cierpienie, odjeżdżamy pełni refleksji. Niech
te biało-czerwone kwiaty przypominają, że my nie zapominamy. (...)
Pielgrzymie drogi zawiodły nas także do Ojca Pio - nowy
cud Bożej miłości. Kochany Ojcze Pio - "Dobrego dnia" - z tą małą
książeczką zaczynam każdy dzień i słucham, co do mnie mówisz. Ale
to, że mogłam być "u Ciebie" i uczestniczyć w Eucharystii przy tym
ołtarzu, którego Ty dotykałeś i przy którym odprawiałeś ofiarę Mszy
św. - to nadzwyczajna łaska. "Bądź uwielbiony Panie". (...)
W innej części ziemi włoskiej stajemy w domu rodzinnym
i w sanktuarium ks. Jana Bosko. W trudzie, w pracy i rodzinnej pobożności
wyrósł nowy skarb Kościoła - patron dzieci, młodzieży (tej trudnej)
i wychowawców.
Św. Janie Bosko i św. Dominiku, polską młodzież, dzieci
i wychowawców pod waszą czujną straż oddajemy. (...)
Krystyna z Jaworzna
Ostatnią "stacją" jubileuszowej peregrynacji było nawiedzenie
Całunu Turyńskiego. Oddajmy ponownie głos Aleksandrze.
Na zakończenie - spotkanie z jeszcze jednym szczególnym
świadkiem Jezusa Chrystusa - Całunem Turyńskim. Przerosło ono moje
oczekiwanie, spodziewałam się znacznie słabszego obrazu. Mam przeświadczenie,
że to co ujrzałam jest niezwykłą łaską daną ludziom przez Pana Boga
- mamy cenną pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa,
obraz, który możemy kontemplować, adorować. Jak Ci dziękować, żeś
mi dał tak wiele (...)
Oprócz duchowych przeżyć, które - wierzymy - przyniosą
owoce w codziennym życiu, oprócz wspomnień, filmów i fotografii pozostanie
po pielgrzymce także niezwykły dokument - licząca ok. 170 stron maszynopisu
księga Rekolekcje w drodze, którą przez wiele miesięcy przygotowywał
Ksiądz Dyrektor (jak nazywali go pielgrzymi) - Kazimierz Rapacz SDB.
Rozważania, modlitwy, zawierzenia, informacje biograficzne o "nawiedzanych"
świętych, swoiste "przewodniki" po miastach, zabytkach i świątyniach
wzbogacały wiedzę i pogłębiały duchowość pielgrzymujących diecezjan.
Były także - trzeba o tym napisać - wielką pomocą dla opiekujących
się poszczególnymi grupami kapłanów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu