Na ekrany wszedł film w reżyserii Jacka Bławuta „Jeszcze nie wieczór”. Wzruszający hołd dla aktorów starego pokolenia i mistrzostwa ich warsztatu. W obsadzie same gwiazdy: Danuta Szaflarska, Irena Kwiatkowska, Ewa Krasnodębska, Zofia Wilczyńska, Beata Tyszkiewicz, Roman Kłosowski, Jan Nowicki. Wymieniać można długo. Na realizację tego filmu reżyser czekał 11 lat. To długo, jak dla aktorskiego pokolenia, które powoli odchodzi. Dlatego scenariusz musiał być parokrotnie zmieniany, bo zabrakło już np. Leona Niemczyka, który miał grać jedną z głównych ról. Nie doczekał zagrania w filmie także Gustaw Holoubek. Wkrótce po nakręceniu zdjęć zmarli: Fabian Kiebicz i Wieńczysław Gliński.
Ten film jest nie tylko o starości, która mimo „alzheimerów, parkinsonów i balkoników” nie odbiera aktorom radości grania i godności, ale o przemijaniu, pasji i miłości do sztuki. Bo dzięki sztuce, pozwalającej marzyć, starzy aktorzy przezwyciężają ułomności ciała i umysłu. Stają w blasku jupiterów i mimo pooranych zmarszczkami twarzy, trzęsących się rąk i głów - są piękni, gdy grają role z „Fausta” Goethego. Jeden z bohaterów, po słowach: „Trwaj, chwilo, jesteś piękna”, występ przypłaca życiem. „Jeszcze nie wieczór” pokazuje starego człowieka z miłością. Uczy, że wypierana z ekranu starość jest czymś naturalnym, po prostu kolejnym etapem życia, w którym ludzie tęsknią do ciepła i bliskości.
Przeważająca część scen rozgrywa się w Domu Aktora Weterana w Skolimowie pod Warszawą, którego pensjonariusze zostali zaproszeni przez Bławuta do zagrania w filmie. Kamera dokumentuje życie i zwyczaje tego niezwykłego dla sztuki miejsca. Rzeczywistość miesza się z kreowanym światem, aż czasem trudno oddzielić jeden plan od drugiego. Jesteśmy świadkami bardzo osobistych wyznań wspierającego się na balkoniku Witolda Grucy. Gdy mówi o śmierci rodziców i najbliższych przyjaciół, w tle widzimy słynne szpagaty i fotograficzne zapisy tańca tego jednego z największych polskich tancerzy. Ks. Orzechowski, też aktor i mieszkaniec Skolimowa, jest świadkiem rozpaczy Danuty Szaflarskiej, skarżącej się, że nie może porozumieć się z tracącym pamięć, filmowym mężem. Ten niezwykły film wydobywa z zapomnienia twarze niegdysiejszych aktorskich sław (Ewa Krasnodębska zagrała po raz pierwszy od 20 lat). To benefis dawnych gwiazd, które warto pamiętać i kochać za talent.
Pomóż w rozwoju naszego portalu