Dla jednych wszystko między nimi kończy się rozczarowaniem, ale dla innych wszystko od niego naprawdę się zaczyna…
*
Reklama
Pigmalion, mityczny król Cypru, próżno szukając kobiety doskonałej, zaczął ją rzeźbić w kości słoniowej. I tak zamienił w posąg swoje marzenie. Czuł się jak stwórca ideału, którego jeszcze nie było. Jakiż ból poczuł, gdy ta cudowna postać, rzucająca wprost na kolana, była ukończona, ale martwa. Godzinami adorował ją i modlił się, by ożyła. Bogini miłości uczyniła to z litości(?)i tak zrodziła się Galatea. Tyle opowiada mit, ale prawda o życiu mówi coś więcej. Gdy minęły pierwsze tygodnie zachwytu i zauroczenia, Pigmalion odkrył, że Galatea ma tylko ciało piękne, ale jej mowie, jej gestom, zachowaniu… do tego piękna jest daleko, coraz dalej. Rozdarty między zachwytem a odrazą, robił jej coraz gorsze wyrzuty. A ona w końcu odrzekła: „Uczyniłeś mnie jako odbicie swoich marzeń i ideału, więc nie jestem niczym i nikim więcej. Jestem twoim odbiciem i widzisz we mnie tylko cząstki siebie, swoich pragnień, ale i wad, i braków. I tego we mnie nie znosisz, to zaczynasz nienawidzić, bo chciałbyś sam być doskonały, a któż nim być może? Dałeś się oczarować swojemu marzeniu i upostaciowiłeś je, a teraz czar opada. Kto więc jest winny - ja czy ty? Dlaczego ode mnie żądasz ideału, samemu nim nie będąc? Nie jesteś bogiem, choć udało ci się wyrzeźbić coś ładnego, lecz niedoskonałego. Jeśli nie zgodzisz się na braki we mnie, ja nie zgodzę się na braki w tobie i choć jestem odbiciem twojego marzenia, stanę się dla ciebie przekleństwem, a mogę być… błogosławieństwem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
*
I tak jest, że niedojrzała miłość tworzy ideały, ale i… potworzy je, gdy pryśnie czar. Tak jest wobec pierwszej osoby, którą się ktoś zauroczy. Ale i wobec każdej następnej, w której się szuka obrazu swojego ideału. Tak jest i wobec świata, i wobec Boga. I taki ktoś wciąż odchodzi rozczarowany, porzuca, obwinia i szuka tego ideału, którego nie ma, bo gdyby był, to stałby się jak owa Galatea - jeszcze gorszy, bo wyłącznie taki, jakiego sobie ten ktoś wymyślił. I może owe rozczarowanie jest zbawienne, jest warunkiem ujrzenia w prawdzie kogoś… i siebie, by odkryć, że ideał jest daleko i całkiem inny niż marzenie. I trzeba razem go określić, razem do niego dorastać.
*
Los wiary, nadziei, przyjaźni i miłości nie waży się w momencie rozczarowania, ale w tym, co następuje po nim. Oby je ktoś potem błogosławił!