Reklama

Stanisław Moniuszko (5 V 1819 - 4 VI 1872)

Oficjalny i prywatny wizerunek wielkiego polskiego muzyka

5 maja 2009 r. minęła 190. rocznica urodzin Stanisława Moniuszki, najwybitniejszego przedstawiciela polskiej muzyki wokalnej w XIX wieku. Twórcy stylu narodowego w pieśniach, operach i formach kantatowych. „Halka”, „Straszny dwór”, „Śpiewniki domowe”, „Sonety krymskie”, „Litanie ostrobramskie” zapewniły mu wybitną pozycję w dziejach muzyki polskiej. Mniej znana jest skromna spuścizna pisarska Moniuszki

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Literacka twórczość Stanisława Moniuszki obejmuje listy, artykuły i szkice. Szczególnie cenne są listy, ukazują bowiem prawdziwy, niemal intymny wizerunek wielkiego muzyka, patrioty i społecznika oraz wrażliwego, uczuciowego człowieka, niezwykle przywiązanego do swej rodziny.
Wyjątkową pozycję w zbiorze stanowią najliczniejsze listy do żony. W 1836 r. podczas pobytu w Wilnie Moniuszko poznał Aleksandrę Muller. Pobrali się 25 sierpnia 1840 r. Mieli dziesięcioro dzieci. Mieszkali przez 18 lat w Wilnie, a po wielkim sukcesie „Halki”, której premiera odbyła się 1 stycznia 1858 r. w Teatrze Wielkim, osiedlili się w Warszawie. Moniuszko stał się wówczas sławny. Był dyrygentem Opery Warszawskiej, prezentował publiczności swe nowe dzieła sceniczne: „Hrabinę” (1859), „Verbum nobile” (1860), „Straszny dwór” (1862). „Halkę” wystawiano na scenach operowych Lwowa, Pragi, Moskwy, Petersburga. Twórczość Moniuszki prezentowano podczas koncertów w wielu miastach. Przez cały czas narzeczeństwa i małżeństwa, gdy opuszczał rodzinę, udając się w podróże artystyczne, do ukochanej Aleksandry płynęły listy. Dzielił się z nią zwykłymi, codziennymi sprawami, opisywał ważne wydarzenia, wrażenia ze swych koncertów kompozytorskich, opisywał spotkania ze sławnymi muzykami. Pisał prostym stylem, a treść listów ujawnia niezwykle silne więzi uczuciowe.

„Zasyłam Ci tysiączne pianissimo”

Reklama

Do narzeczonej zwracał się najczęściej: „Moja kochana Olesiu”, w późniejszych listach do żony natomiast pisał: Moja najdroższa Omko, Omino, Omeczko, Omtaszku, Duszuniu, Aniołku. „Mając konieczną potrzebę niezwłocznego widzenia się z Panią, proszę bardzo o danie mi rannego posłuchania. Idzie tu o życie człowieka, które jest zupełnie w Pani ręku” (Wilno, 1836) - pisał do narzeczonej, nalegając na pilne spotkanie.
Początkowo bardzo oficjalna korespondencja, ujawnia wkrótce cieplejsze, żartobliwe, a nawet nieco ironiczne nutki:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Chciałaś wierszów - masz dwie pary.
Zbuntowały mi się oczy.
Przyczyna? Twój wdzięk uroczy
Czy... żem zgubił okulary” (Wilno, 1837).

Gdy musiał opuścić Wilno, wyjeżdżając w sprawach majątkowych do Mińska, natychmiast tęsknił i pragnął jak najszybszego powrotu: „Spodziewam się za dwa tygodnie najdalej wypić z Twych rączek... herbatę. - Ach! do Was, do Was co prędzej!” (Mińsk, 1837).
Dłuższą rozłąkę spowodował wyjazd Moniuszki na studia muzyczne do Berlina. Z Królewca i kolejnych etapów podróży płynęły do Wilna listy z opisami miast, hoteli, w których się zatrzymywał, charakterystyki przygodnych znajomych. W Berlinie chodził na koncerty, spektakle operowe, zachwycał się grą Klary Wieck, późniejszej żony Roberta Schumanna i przesyłał narzeczonej „tysiączne pianissimo” - czułe pozdrowienie, spotykane w licznych listach. Otwarcie wyznawał swe uczucia: „Kocham nad moje spodziewanie... i myśląc ciągle o Tobie, myślę o muzyce mojej, która jakże świetne będzie miała powodzenie pod wodzą tak jasnej gwiazdy jak jest Twoje serce, jak jest miłość nasza”. „... dla Ciebie, jeżeli nie bogatym, sławnym chcę zostać”.
„Ach! tak mnie tęskno do Was! Przytuliłaś mnie pierwsza do siebie! A ja nieczęsto spotkałem ludzi na świecie, mających dobrą dla mnie wolę. Tym bardziej umiem cenić miłość Twoją... coraz dłuższe nasze rozłączenie, nie myśl, ażeby mogło zachwiać moje serce dla Ciebie”.

„Pisz co najwięcej”

Reklama

W lipcu 1840 r. Moniuszko wrócił do Wilna, a w sierpniu odbył się ślub z Aleksandrą. Przewodnim wątkiem późniejszych listów była żywa tęsknota za najbliższymi, troska o przychodzące na świat dzieci i ukochaną Omkę oraz usilne dopominanie się o częste wiadomości z domu.
„Ściskam Ciebie ze łzami, rzadkimi gośćmi w moich oczach, po milion razy i nasze dziatki aniołki. Jakże niecierpliwie wyglądam listów od Was” (Petersburg, 1842). „Pisz, Duszuniu, co najwięcej i co najprędzej, na miłość Boską... tu bez Omki tak smutno, tak ciężko żyć bez połowy życia...” (Petersburg, 1842).
„Trzeci tydzień nie mam od Ciebie żadnego listu!- Nie mogę wypowiedzieć w jak okropny stan to Wasze niczym nie wytłumaczone milczenie wprawia” (Petersburg, 1856). „Nie wiem czy tyle razy wspominasz o mnie, ile razy ja wzdycham, że Ciebie ze mną tu nie ma!” (Warszawa, 1857).
Żona rewanżowała się liczną korespondencją. Budziło to niekłamaną radość, której Moniuszko dawał wyraz: „Jakże ja mam nie lubić Warszawy, gdy na samym wstępie mam w niej szczęście od kilku dni co dzień Twoje listy otrzymywać” (Warszawa, 1858). „Ten tydzień był bardzo dla mnie szczęśliwy, bo od Omtaszka aż cztery listy otrzymałem. Wielka bieda to rozłączenie” (Warszawa, 1858) - pisał pośród gorączkowych przygotowań do premiery „Halki”.
Niekiedy pomyślne wieści o bliskich wywoływały przypływ natchnienia: „Przyjechał Domker i mówił, że Was widział zdrowych... Pod wpływem tej pomyślnej wiadomości napisałem dziś do «Flisów» modlitwę” (Warszawa, 1858) - tak powstała znana modlitwa „Dzięki Ci, przedwieczny Panie”.

„Piękne wrażenie zrobiła tu moja muzyka”

Liczne podróże Moniuszki miały cele artystyczne. Organizowano koncerty poświęcone jego twórczości, odbywały się premiery oper. Pisał wówczas o wrażeniach, jakie wywierała na słuchaczach jego muzyka, poziomie wykonań.
„Stało się - już po koncercie. Macie wiedzieć... że mój koncert był pod każdym względem w tegorocznym poście najznakomitszy... ze wszystkich moich kompozycji «Bajka» najwięcej się podobała” (Petersburg, 1856).
Opisom wrażeń z koncertów często towarzyszyły relacje o dochodach i troska o upominki dla rodziny: „Koncert mój wśród licznych koncertów tutejszych... był najświetniejszy bez wątpienia. Ale cóż, kiedy koszta ogromne i choć sala była pełna i publiczność wyborowa, po odtrąceniu kosztów 460 r. zostaje mnie tylko 230. A ja marzę, żeby każdemu z Was jakąkolwiek pamiątkę przywieźć i na święcone ażeby wystarczyło” (Petersburg, 1856).
Czasem Moniuszko opisywał postacie znanych muzyków, z którymi się spotykał. Szczególnie kąśliwa była jego relacja z wizyty u Franciszka Liszta w Paryżu: „...dziś Monsieur Liszt. Ażeby dać najkrótsze wyobrażenie, a najdokładniejsze o tym panu, powiem tylko, że jest modelem Apolinarego Kątskiego. Było to wszystko dobrze, dopóki grał, jak nikt nie gra na fortepianie. Ale odkąd zarzucił egzekucję, a poświęcił się kompozycji, która mu się jak mnie tańce udaje, ta powłoka jest prawie śmieszna... Księżna Wittgensteinowa, u której ten wielki artysta mieszka, jest baba złośliwa, podobna do Rywackiej, ale od niej brzydsza... Co usta otworzy, to o kimś źle mówi... Nieznośna wiedźma... Bez tej kobiety byłby i on zupełnie inny... biedaczek grać się rozuczył i często gęsto traci furmankę”, (tzn. traci wątek), (Paryż, 1858).

„Jakże ja mam nie lubić Warszawy”

Przełomowym wydarzeniem w życiu Moniuszki była premiera „Halki”. O sukcesie niezwłocznie informował żonę: „Moja Duszko! Więc już po wszystkim. Powodzenie zupełne...”. „Drugie przedstawienie «Halki» było bardzo świetne i lepiej poszło od pierwszego... Dziś dają trzeci raz i natłok w kasie tak ogromny, jak nie był ani na pierwszym ani na drugim przedstawieniu” (Warszawa, 1858).
Z ogromną radością informował o honorarium za wydanie partytury „Halki”. Otrzymał 1000 rubli. Pisał: „... dotychczas sobie nie wierzę i śpię z tymi pieniędzmi...”. Stanowisko dyrygenta Opery, a później praca pedagogiczna w Instytucie Muzycznym dawały stabilizację. Przeprowadzka do Warszawy stała się możliwa. Pośród przygotowań do premiery „Flisa” Moniuszko poszukiwał odpowiedniego mieszkania, kompletował meble, organizował transport fortepianu z Wilna i z niepokojem informował żonę: „Mieszkanie już nająłem, ale przygotuj się, że bardzo szczupłe... od teatru nie bardzo daleko, spokojnie i widok z okien na Krakowskie Przedmieście” (Warszawa, 1858). Jesienią 1858 r. pani Omka wraz z dziećmi przyjechała do Warszawy. Rodzina znów była razem.
Rosła sława Moniuszki, kantata „Widma” odniosła sukces w Warszawie i Lwowie, premiera „Strasznego dworu” wywołała entuzjazm słuchaczy, była taką manifestacją polskości, że carska cenzura zdjęła operę z afisza po zaledwie trzech przedstawieniach. Uznanie przyniosły premiery „Halki” na scenach zagranicznych.
Okres warszawski był czasem bardzo intensywnej pracy kompozytorskiej i mnóstwem zajęć w teatrze i Instytucie. 5 listopada 1871 r. odbył się ostatni koncert kompozytorski. Moniuszko od kilku lat chorował na serce. Zmarł nagle 4 czerwca 1872 r. Karol Szymanowski słusznie określił twórczość Chopina i Moniuszki jako „zjawiska samotne” w polskiej twórczości muzycznej XIX stulecia.

2009-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan/ Dokument: AI szansą, ale człowiek może przez nią stać się niewolnikiem maszyn

2025-01-28 08:12

[ TEMATY ]

Watykan

sztuczna inteligencja

Adobe.Stock

Sztuczna inteligencja (AI) jest szansą, ale człowiek może z jej powodu stać się niewolnikiem maszyn - to główna myśl z noty watykańskich Dykasterii: Nauki Wiary oraz Kultury i Edukacji na temat relacji między sztuczną inteligencją i inteligencją człowieka. Wcześniej o AI wypowiadał się papież Franciszek.

W opublikowanym we wtorek w Watykanie dokumencie "Antiqua et Nova" znajdują się odniesienia do słów papieża o tym, że sztucznej inteligencji nie należy traktować jako osoby i nie może ona zastępować relacji międzyludzkich. Ma ona według Franciszka jedno zadanie: być wykorzystywana "tylko jako narzędzie uzupełniające inteligencję ludzką".
CZYTAJ DALEJ

Prof. Jerzy Bralczyk: język też ma swoje ograniczenia

2025-01-27 11:37

[ TEMATY ]

Uniwersytet Jana Długosza

Prof. Jerzy Bralczyk

Wiktoria Jarymowicz/mat.prasowy/UJD

Prof. Jerzy Bralczyk

Prof. Jerzy Bralczyk

Wykład zatytułowany „O granicach języka” wygłosił w Uniwersytecie Jana Długosza w Częstochowie znany i ceniony w całej Polsce językoznawca i niestrudzony popularyzator poprawnej polszczyzny prof. dr hab. Jerzy Bralczyk.

- To było pierwsze spotkanie i od razu z cenionym naukowcem profesorem Jerzym Bralczykiem, którym inaugurujemy nowy cykl wykładów pod hasłem „Wykłady u Długosza” – wyjaśnia JM Rektor UJD prof. dr hab. Janusz Kapuśniak. – Inicjatywa doskonale wpisuje się w misję Uczelni, która stawia sobie za zadanie krzewienie wiedzy i umiejętności z różnych dyscyplin nauki. Warto więc śledzić uczelniane media, bo wkrótce pojawią się informacje o kolejnych ciekawych wykładach z tej serii. Do końca roku planujemy kilka takich spotkań. Profesora Bralczyka, w auli powitał istny tłum ludzi, co dowodzi ogromnego zainteresowania jakim cieszy się naukowiec. Na tej podstawie można z całym przekonaniem powiedzieć na przekór twierdzeniom sceptyków, iż poprawna polszczyzna i komunikowanie się jest ważne dla bardzo wielu osób. Do uczelnianego audytorium przybyli m.in. duchowni, parlamentarzyści, samorządowcy, władze i przedstawiciele różnych instytucji – słowem przyjaciele Uniwersytetu.
CZYTAJ DALEJ

Kościół będzie miał nową świętą i sześciu błogosławionych męczenników

Papież Franciszek przyjął na prywatnej audiencji kard. Marcello Semeraro, prefekta Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych i zezwolił na promulgację dekretów uznających cud za wstawiennictwem bł. Vincenzy Marii Poloni, założycielki Instytutu Sióstr Miłosierdzia, oraz męczeństwo pięciu Braci Mniejszych, zamordowanych w 1597 r. w USA, i marysty Lycarione Maya, zamordowanego w 1909 r. w Barcelonie.

Dekret dotyczący cudu otwiera drogę do kanonizacji bł. Vincenzy Marii Poloni. Przyszła święta urodziła się w 1802 r. w Weronie, gdzie dorastała w rodzinie, w której żywa była wiara chrześcijańska i silne zaangażowanie w dzieła miłosierdzia, w których przodował jej ojciec. Od najmłodszych lat pomagała mu w jego działalności charytatywnej i dzięki temu spotkała bł. ks. Johannesa Heinricha Karla Steeba, którego osobowość i czyny wywarły na nią wielki wpływ. Pochodził on z niemieckiej rodziny luterańskiej, a po nawróceniu się na katolicyzm przyjął święcenia i gorliwie służył ludziom zwłaszcza w dziedzinie charytatywnej. I to właśnie ks. Steeb, widząc przez lata wielką gorliwość dziewczyny w posługiwaniu osobom chorym i w podeszłym wieku, doradził jej założenie zgromadzenia zakonnego, które zajmowałoby się opieką nad ubogimi i potrzebującymi. Tak powstał Instytut Sióstr Miłosierdzia. Siostra Vincenza zmarła w swym rodzinnym mieście w 1855 r. Tam też w 2008 roku miała miejsce jej beatyfikacja.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję