Rozmawiałem kiedyś z jednym z więziennych strażników, który pół żartem, pół serio powiedział mi, że dzieli ludzi na trzy kategorie. Zapytałem: jakie? Odpowiedział lapidarnie: - Na tych, którzy siedzieli w więzieniu, którzy teraz siedzą i którzy będą siedzieć. Na pożegnanie zaś dodał: - Do zobaczenia w więzieniu.
Cóż… Można się uśmiechnąć. Niemniej jednak nie można przejść obojętnie wobec pewnych, niekiedy szokujących faktów. Codziennie w Polsce kilkuset ludzi rozpoczyna karę pozbawienia wolności. Ponad 150 tys. osób odbywa lub oczekuje na odbycie kary więzienia w prawie 90 zakładach penitencjarnych różnego typu. Nie można zatem nie zauważać problemu, który dotyczy sporej części naszego społeczeństwa (nie zapominajmy, że każde uwięzienie wiąże się z wieloma rodzinnymi dramatami).
Kościół katolicki wraz ze swoim nauczaniem nie pozostaje obojętny na los więźniów. Nie pozostawia ich samym sobie. Wręcz przeciwnie - organizuje im m.in. duszpasterską opiekę.
Ludzie niejednokrotnie błądzą w swoim życiu. Większość z nich chce się jednak zmienić. Trzeba im zatem dać szansę na poprawę. Chrześcijaństwo jest pod tym względem jednoznaczne. Sam Chrystus na ewangeliczne pytanie: „Kiedy widzieliśmy Cię (…) w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” odpowiada zdecydowanie: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 39 nn.). Te słowa nie wymagają komentarza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu