Dla mnie – pisze abp Chaput – istotę tego człowieka zawsze będą oddawać dwa zestawienia: wiara i rozum, realizm i nadzieja. Benedykt XVI wiedział, że bez dyscypliny wiary rozum degraduje się do narzędzia władzy; a bez dyscypliny rozumu wiara staje się zbiorem pustych dewocji. Rozumiał też, że optymizm jest nastrojem, a nie cnotą. Optymizm nie jest nadzieją. Chrześcijanie potrzebują zdrowego, a często również surowego realizmu wobec świata i ludzkiej natury, ale także ostatecznej ufności w zbawczą miłość Boga do ludzkości.
Były arcybiskup Filadelfii przyznaje, że będzie mu brakowało wpływu Benedykta na Kościół, który utrzymywał się nawet po jego przejściu na emeryturę. „Jego cicha obecność dawała mi pewność, że jego nauczanie jest wciąż żywe w naszych burzliwych czasach. Teraz, gdy Benedykta już nie ma, niektórym będzie łatwiej zaprzeczać lub ignorować to nauczanie. Będzie mi więc brakowało pociechy z jego żywej obecności w Kościele” – pisze abp Chaput.
W artykule dla amerykańskiego miesięcznika „First Things” wspomina on swoją współpracę z kard. Josephem Ratzingerem - Benedyktem XVI. To właśnie abp Chaputowi powierzył on organizację Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii, a także zlecił mu wizytację u Legionistów Chrystusa. Były metropolita pierwszej stolicy Stanów Zjednoczonych konkluduje, że Benedykt był najbardziej inteligentną osobą, jaką kiedykolwiek spotkał. Przejawiało się to zarówno w jego rozumowaniu, jak sposobie wyrażania. Dlatego, jak dodaje, głosu i świadectwa Benedykta XVI będzie brakowało w życiu Kościoła, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jego intelektualną kondycję dzisiaj.
Pomóż w rozwoju naszego portalu