Ikonografia dotycząca Pięciu Braci Męczenników obejmuje liczne obrazy i witraże znajdujące się głównie w kościołach benedyktynów i kamedułów. Artystyczne przedstawienia Braci znajdujemy we Włoszech, Czechach i Polsce. Jest wśród nich np. pierwszy samodzielny fresk Rafaela, który znajduje się kościele S. Severo w Perugii. W naszej diecezji znajdujemy przynajmniej 3 witraże poświęcone Braciom Międzyrzeckim. Znajdują się one w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Lubsku, w kościele parafialnym w Maszewie oraz w kaplicy pw. św. Liboriusza Domu Księży Emerytów w Zielonej Górze. Ten ostatni, zaprojektowany i wykonany przez Małgorzatę Bukowicz (1997 r.) to właściwie cykl składający się z 4 wizerunków.
1. PEREUM
Pierwsze okno cyklu odwołuje się do początków misji ewangelizacyjnej,
jakiej podjęli się włoscy bracia eremici. Witraż obejmuje dwie postaci,
jedna z nich jest w habicie mniszym, druga zaś w stroju biskupim,
na co wskazuje pastorał i mitra. Scena rozgrywa się w Italii, co
można stwierdzić na podstawie charakterystycznego pejzażu z cyprysami,
widocznego za oknem.
Mnich z witraża to zapewne św. Benedykt zaś biskup to
najprawdopodobniej św. Brunon z Kwerfurtu - współinicjator misyjnej
wyprawy. Pomysłodawcą wysłania do Polski mnichów z misją nawracania
pogan miał być według świadectwa św. Brunona sam cesarz Otton III,
który myśl tę zapewne powziął po rozmowach z księciem Bolesławem
w Gnieźnie (1000 r.). Być może wtedy właśnie podjęto decyzję o ewangelizacji
Luciców (Wieletów), którzy zagrażali tak Polakom jak i Niemcom. W
roku 1001 cesarz przebywał w Italii w swej rezydencji w Rawennie,
gdzie przystąpił do budowy kościoła i klasztoru pw. św. Wojciecha.
Opodal Rawenny znajdowała się pustelnia Pereum, w której pod duchowym
kierownictwem św. Romulada żyli Benedykt, Jan i Brunon. Ten ostatni
tak pisał o rodzącym się pomyśle: "Ja zaś w przerwach między horami
poddawałem błogosławionemu Benedyktowi myśl, aby wyruszył do kraju
Słowian celem głoszenia Ewangelii i zapewniałem, że również gotów
jestem do tego dzieła".
Jeśli witraż rzeczywiście przedstawia Brunona, to trzeba
powiedzieć, iż jest w nim dość istotna nieścisłość, Brunon z Kwerfurtu
bowiem nie był wtedy jeszcze biskupem. To prawda, iż już wtedy przeznaczony
był na misyjnego biskupa, dlatego też nie udał się w końcu z Benedyktem
i Janem do Polski, lecz zawrócił do Rzymu po zezwolenie papieskie
na prowadzenie misji i święcenia biskupie. Papież Sylwester II nadał
mu paliusz arcybiskupa misyjnego, z niewiadomych jednak względów
święcenia biskupie przyjął dopiero w roku 1004 już po męczeńskiej
śmierci Braci.
Reklama
2. EWANGELIZACJA
Dwaj mnisi w habitach to zapewne Benedykt i Jan prowadzący
misję ewangelizacyjną już w kraju Słowian (zmiana pejzażu). Jeden
z nich (Benedykt?) trzyma w lewej ręce krzyż, a prawą prawdopodobnie
czyni znak krzyża na czole klęczącego przed nim człowieka.
Zdaje się jednak, iż wizja ta to bardziej obraz zamierzenia
niż rzeczywistości. Jednym z celów przybycia mnichów miało być zaiste
nawracanie pogańskich ludów Wieletów (Luciców) i Pomorzan. W tym
celu bracia opanowali bardzo dobrze język polski. Świadectwo Brunona
z Kwerfurtu pokazuje jednak, iż nie dane im było cieszyć się owocami
pracy misyjnej: "Opuściwszy swą ojczyznę daremnie weszli w obcy kraj
leżący pod innym słońcem, z wielkim trudem nauczyli się nieznanego
języka (...), nie raczyły ukazać się ani ślady przybywających braci,
ani znaki świadczące, że oddali się służbie apostolskiej. (...) Dlaczego,
pytali, nie mieli sposobności do tego, by przez kazania pobudzić
umarłych pogan do życia chrześcijańskiego i z radością patrzyć na
prawy bieg dobrych zakonników".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
3. MODLITWA
Trzeci witraż ukazuje pięć postaci zgromadzonych wokół krzyża.
Wszyscy, ubrani w zakonne, ciemne habity, przyjęli tutaj postawę
modlitewną. Witraż ten wskazuje na istotny wymiar życia Pięciu Braci,
jakim jest modlitwa. Jednym z celów miało być przecież kontynuowanie
i krzewienie życia pustelniczego, gdzie modlitwa, obok pokuty i studiów
filozoficznych była głównym jego elementem. Tak oto opisywał to pustelnicze
a jednocześnie i wspólnotowe życie św. Brunon: "Przez całe lato silni
duchem trwali na modlitwie i postach (...). Tak wielka zaś była zgoda
tych świętych braci, że czego jeden chciał, drugi nawet wbrew swej
woli tegoż pragnął - w swej celi, przy pracy, co się tyczyło ubioru,
sposobu życia, modlitwy (...). Będąc jednomyślni uporządkowali swoje
obyczaje i życie zarówno przez to, że w szczęściu niczego nie znali
prócz miłości Boga, jak i przez modlitwy, którymi zdobyli czyste
dusze".
I w tym przypadku artystyczna wizja służy bardziej pedagogicznemu
celowi niż historycznej prawdzie. Wszyscy bracia są na obrazie przedstawieni
w habitach, choć jeden z nich był przecież człowiekiem świeckim,
który jako służący - kucharz zapewne nie brał bezpośredniego udziału
w życiu modlitewnym pustelni. Zresztą, sprawa habitów mnichów jest
równie dyskusyjna. Często sugeruje się bowiem, iż jako pustelnicy
powinni być ubrani w habity koloru białego. Przybywający z Włoch
Benedykt i Jan byli jednak benedyktynami - eremitami, a nie kamedułami
kojarzącymi się z białym habitem, a którzy jako odrębna gałąź powstali
już po ich śmierci. Zresztą - jak przypomina nieoceniony Brunon -
bracia nie nosili habitów, postanowili bowiem "bez wahania przywdziać
odzież podobną do zwykle noszonej przez pogan", aby przez to mieć
lepszą stosowność do głoszenia kazań. Z tego samego powodu bracia "
pofolgowawszy sobie" zapuścili brody. Zauważyć trzeba także, iż witraż
wzorowany jest na obrazie Pięciu Braci znajdującym się w kościele
pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie Wlkp.
4. MĘCZEŃSTWO
Na ostatnim, czwartym witrażu na tle nocnego nieba ukazanych
jest czworo postaci: dwóch zbójców trzymających pochodnie, jeden
zbójca z uniesionym w prawej ręce mieczem oraz klęczący naprzeciwko
mordercy mnich.
Śmierć przyszła nocą. Gdy mnisi już spali, do klasztoru
wkroczyła banda zbójców, której przewodził człowiek księcia. Znał
on klasztor, ponieważ swego czasu im usługiwał. Braci zginęli pod
razami mieczy lub oszczepów. Zbójcy mieli nadzieję znaleźć w klasztorze
srebro, które książe Bolesław przekazał niegdyś Benedyktowi. Srebra
jednak nie było, gdyż Benedykt zwrócił je księciu. Zezłoszczeni pocięli
drogocenny ornat, dar cesarza Ottona, a następnie podpalili klasztor.
Św. Brunon - zapewne na podstawie przekazów zeznań samych
morderców - mówi o niezwykłym męstwie męczenników, którzy umierali
godnie, wzywając imienia Pańskiego i dziękując Bogu za tak wielką
łaskę, jaką było dla nich męczeństwo. Dla dziejopisarza logika tych
wydarzeń zdawała się jasna, gdyż jak napisał o życiu i śmierci Braci: "
dobrze żyli, jeszcze lepiej skończyli".