Z racji kierowniczych funkcji, które pełnił w Kurii Rzymskiej wielokrotnie współpracował z Benedyktem XVI. Często go odwiedzał również po jego ustąpieniu z urzędu. Był wówczas prefektem Kongregacji ds. Kultu Bożego i jak przyznaje z Papieżem Seniorem konsultował swe decyzje. Benedykt XVI wielką wagę przywiązywał bowiem do liturgii, wiedział, że od niej zależy odnowa Kościoła.
Kard. Sarah wspomina, że kiedy w 2001 r. rozpoczął swą misję w Watykanie, uderzyła go doskonała współpracę ówczesnego Papieża z prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Jan Paweł II podziwiał głębię Josepha Ratzingera, a kard. Ratzingera fascynował polski Papież, jego zanurzenie w Bogu. Obaj szukali Boga i tę swą pasję chcieli zaszczepić całemu światu. Kard. Sarah wspomina, że o ile Jan Paweł II unosił się niekiedy świętym gniewem, to kard. Ratzinger zawsze zachowywał spokój, miał ufność w Panu. Cierpiał oczywiście, że ludzie oddalają się od Boga. Zdawał sobie sprawę, w jakim stanie jest Kościół. Przepełniała go spokojna siła. Wiedział, że prawdy nie można negocjować.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kard. Sarah zauważa, że Benedykt XVI miał chrześcijańskie podejście do cierpienia. Wielokrotnie powtarzał, że wielkość człowieka polega na tym, że potrafi cierpieć z miłości do prawdy. W tym też przejawiała się wielkość Benedykta XVI. Nigdy nie uchylał się od cierpienia, nigdy nie cofał przed wilkami. Chciano go uciszyć, lecz on nigdy się nie lękał. Jego dymisja w 2013 r. nie wynikała ze zniechęcenia, lecz z pewności, że bardziej skutecznie będzie służył Kościołowi swym milczeniem i modlitwą.
Były szef watykańskich dykasterii podkreśla, że z wielu wspomnień, które zostawił po sobie Benedykt XVI wyłania się obraz dobrego pasterza. Chciał, by żadna z owiec się nie zgubiła. Chciał je karmić prawdą. Nie zostawiał ich na pastwę wilków czy błędów. Kochał swą owczarnię, bo wiedział, że została mu powierzona przez Chrystusa.