Przejście z systemu gospodarki sterowanej centralnie do gospodarki wolnorynkowej spowodowało zaistnienie w Polsce wielu zjawisk dotychczas niespotykanych. Wśród nich pojawiły się bardzo bolesne procesy rozkładu przedsiębiorstw żeglugowych. Zubożała społeczność marynarska boryka się z trudnościami związanymi z podejmowaniem pracy pod obcymi banderami, a pod polską banderą pływają już tylko nieliczne jednostki.
Marynarz z chwilą podjęcia pracy u obcego armatora zmuszony jest przyjąć warunki, jakie proponuje ten pracodawca, a więc i mieszane załogi, złożone z przedstawicieli różnych narodowości, wyznań i kultur. Jest to niewątpliwie szansa pogłębienia swojej osobowości i wzbogacenia swej wizji świata. Niemniej jednak należy też dostrzec negatywne strony, które powodują wśród marynarzy depresję, poczucie niepewności, często konieczność ponoszenia konsekwencji wynikających z niepłacenia przez armatorów wynagrodzenia za wykonywaną pracę, podejmowania pracy na niższych stanowiskach i wiele innych niedogodności. Normalne życie na statku utrudnione jest niejednokrotnie z powodu bariery językowej, co powoduje stresy i napięcia wśród załogi.
Polscy marynarze to w większości ludzie wierzący. W zaistniałej sytuacji wiele jest okazji, aby wzbogacić swoje postrzeganie świata w sensie religijnym i świadczyć o swoich religijnych przekonaniach. Opowiadał mi polski kapitan, że Wigilię Bożego Narodzenia przygotował na statku wśród marynarzy różnych wyznań i narodowości według ich tradycji rodzinnych i kulturowych, nawet z przestrzeganiem godziny ich rozpoczęcia. Mimo oddalenia od swoich rodzin marynarze mogli dni świąteczne przeżyć w miłej, radosnej atmosferze.
Wspólnymi siłami można wypracować i stworzyć warunki, które przyczynią się do złagodzenia trudnej rzeczywistości. Niezbędnym elementem wspólnego życia na pokładzie jest miłość do drugiego człowieka, szacunek, zrozumienie i zaufanie. Marynarz bardziej niż kto inny ze względu na oddalenie i rozłąkę z rodziną przeżywa różne kryzysy. Każde zamustrowanie na statek włącza marynarza do większej zróżnicowanej społeczności - rodziny morskiej narodów świata. Miłość chrześcijanina powinna usprawniać naszą zdolność do miłowania drugich, o czym mówi najważniejsze przykazanie chrześcijaństwa: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego” (Łk 10, 27).
Kard. Joseph Ratzinger napisał: „Wszystkich stworzył jeden Bóg, dlatego wszyscy mają jednakowe znaczenie, wszyscy są ze sobą spokrewnieni jak rodzeństwo, wszyscy są za siebie wzajemnie odpowiedzialni, wszyscy są powołani do tego, by kochać bliźniego, kimkolwiek by on był”. Wiara w Boga jako Stwórcę jest sednem katolicyzmu, z tej wiary wywodzi się wiara w jedność wszystkich ludzi i jednakowa godność każdego człowieka. Snując te refleksje, przytoczę wiersz Ingrid Hagerup:
Na wspólnej jesteśmy wyprawie,
wszystkie narody na pokładzie.
Nie możemy zostać na lądzie i patrzeć,
jak wypływasz w rejs, nasza mała Ziemio.
Płyniemy po wzburzonym morzu,
pragnąc bezpiecznie dopłynąć do portu.
Samotni, musimy żeglować razem,
W imię przyjaźni między ludźmi.
Słowa Ojca Świętego wypowiedziane w Dzień Migracji: „Przygarnijcie się nawzajem, bo Chrystus was przygarnął” niech towarzyszą ludziom morza na całym świecie, gdziekolwiek dane im będzie przebywać, na morzach i oceanach świata.
Morze, które jest olbrzymim Kościołem świata i miejscem zgłębiania wiary, da nam siłę wytrwania w przezwyciężaniu kryzysów, które tak bardzo dotknęły ludzi morza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu