Reklama

„Unitas”, czyli jedność

W ubiegłym roku minęło 40 lat od wydania pierwszego numeru podziemnego pisma „UNITAS”. Ukazywało się tylko kilka miesięcy. Jego cały nakład nie przekroczył 200 egzemplarzy. A jednak odegrało ogromną rolę w integracji kilkusetosobowej społeczności kleryckiej w jednostce wojskowej w Bartoszycach

Niedziela Ogólnopolska 4/2009, str. 30-31

Ks. Eugeniusz Jankiewicz
Mateusz Wyrwich

Ks. Eugeniusz Jankiewicz<br>Mateusz Wyrwich

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wkrótce po wprowadzeniu przez Sowietów ustroju komunistycznego w Polsce samozwańczy rząd komunistów we wrześniu 1945 r. wypowiedział konkordat zawarty ze Stolicą Apostolską przed 20 laty przez Stanisława Grabskiego. Rozpoczęto walkę z Kościołem katolickim. Wielu kapłanów zamordowano otwarcie lub skrycie. Wielu wytoczono procesy, a kontakty Kościoła z Watykanem nazywano współpracą z obcym, imperialistycznym wywiadem. Władze komunistyczne usiłowały podporządkować sobie księży różnymi metodami, niekiedy pozornie pokojowymi. Udało się to wobec pewnej grupy księży skupionych wokół Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Do walki z Kościołem zaangażowano również świeckich, tzw. postępowych katolików. Powołano wiele rzekomo katolickich organizacji, jawnie jednak walczących z Kościołem. Jednocześnie w jego niszczenie zaangażowano „najbardziej oddane kadry partyjne”, jak mówił Bierut, a później Gomułka i kolejni komunistyczni sekretarze, aż po innego sowieckiego aparatczyka - Wojciecha Jaruzelskiego. Do walki wykorzystywane były zarówno kadry specjalnych służb wojskowych - Informacja Wojskowa, jak i cywilnych - Urząd Bezpieczeństwa Publicznego i jego odmiany w następnych latach. Walkę z Kościołem prowadził też, rzekomo mający „wspomagać współpracę rządu z Kościołem”, Urząd ds. Wyznań.

Kleryk w wojsku

Reklama

Najczęstszą formą represji wobec Kościoła katolickiego w Polsce była niemal codzienna inwigilacja kapłanów, wciąganie na swoiste listy proskrypcyjne służb bezpieczeństwa każdego ucznia bądź studenta seminarium duchownego, niższego lub wyższego, zakonnego czy też diecezjalnego. Inną formą prześladowań było powoływanie od końca lat 40. ubiegłego wieku studentów seminarium do czynnej służby wojskowej, choć nie robiono tego w odniesieniu do studentów świeckich. Sytuację tę zmieniło wprawdzie „Porozumienie...” zawarte w 1950 r. między Episkopatem a komunistycznym rządem, jednak nie na długo. Niespełna 10 lat później na nowo rozpoczęto powoływanie do wojska kleryków, zarówno tych, którzy dopiero rozpoczęli studia w wyższych seminariach duchownych, jak i tych, którzy byli w ich połowie.
Początkowo odbywali oni służbę w jednostkach takich samych jak każdy świecki. Tam jednak alumni, ci nietypowi żołnierze, zaczęli odgrywać rolę zupełnie inną niż zamierzona przez komunistów. Stali się siewcami wiary i polskiego patriotyzmu, a nie propagatorami „patriotyzmu internacjonalistycznego”, czyli sowieckiego imperializmu. Okazywało się też, że alumni przez zwykłych żołnierzy byli otaczani opieką. Czasami również przez oficerów niższego szczebla. W tej sytuacji władze komunistyczne zaczęły kierować kleryków do jednostek o zaostrzonym rygorze bądź wręcz karnych. Było to jednak sprzeczne nawet z komunistycznym prawem. W wyniku protestów władz kościelnych pod koniec 1963 r. zrezygnowano więc z tego rodzaju praktyk. W rok później powołano jednak specjalne jednostki tylko dla kleryków. Znajdowały się one w Bartoszycach, Brzegu i Szczecinie - aż po rok 1980. W sumie, według danych Ordynariatu Polowego WP w latach 1955-80, do służby wojskowej powołano blisko 3 tys. alumnów. Niemal nad każdym z nich znęcano się zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Założeniem bowiem komunistów było ateizowanie lub eliminowanie kleryków z seminarium i służby Kościołowi. Największą liczbę kleryków powoływano z tych diecezji, których biskupi stawiali najbardziej zdecydowany opór wobec komunistów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Klerycy wobec represji

Jednostką wojskową, gdzie klerycy byli traktowani jako „wrogowie ustroju socjalistycznego”, były Bartoszyce. Miała ona za zadanie indoktrynować kleryków „w duchu komunistycznym”, jak również „prowadzić do wyeliminowania kościelnego nastawienia polskiej młodzieży” - jak można było przeczytać w „Notatniku Partyjnym”, piśmie KC PZPR. Metody były niezwykle represyjne, niekiedy gorsze niż w świeckich jednostkach karnych o zaostrzonym rygorze. Jednak zamierzenia władzy komunistycznej udało się zrealizować tylko częściowo. Według jednego z badaczy problemu - ks. Tadeusza Fitycha, można przypuszczać, że od 20 do 25 proc. alumnów nie skończyło seminariów z powodu wpływu na ich powołanie służby wojskowej w kleryckich jednostkach.

Klerycy w podziemiu

Jedną z form przeciwstawiania się represjom i komunistycznej indoktrynacji w jednostce wojskowej w Bartoszycach, gdzie służyło wówczas ponad 300 kleryków z kilkunastu seminariów w kraju, było powołanie w marcu 1968 r. podziemnego pisma „UNITAS”. Zorganizowali je i w skład redakcji weszli klerycy: Antoni Dunajski, Eugeniusz Jankiewicz, Ireneusz Kasprzak, Marian Tarchała, Andrzej Wałdowski. Spotkania redakcyjne odbywali na terenie jedynego wówczas kościoła katolickiego w Bartoszycach. Wspomagał ich proboszcz parafii, a w szczególności wikariusze: ks. Kazimierz Torla i ks. Michał Wysocki. Założenie i prowadzenie gazety było niebezpieczne, gdyż groziła za to kara długoletniego więzienia. - Bardzo nas wówczas antagonizowano w jednostce - wspomina dziś jeden z głównych redaktorów pisma, ks. Eugeniusz Jankiewicz z Zielonej Góry. - A poza tym pojawiły się takie zjawiska, jak wulgaryzacja języka, narastająca obojętność religijna. Bywało nawet tak, że niektórzy nie odmawiali modlitw. Zauważyliśmy więc, z perspektywy naszego roku, że rzeczywiście dokonuje się między nami podział. Dlatego wybraliśmy nazwę pisma „UNITAS”, czyli jedność.
Informację o powstaniu pisma kl. Jankiewicz napisał odręcznie. Mała karteczka papieru w kratkę dotarła do każdej drużyny, których w kompanii było 27. Na początku jednak nie było entuzjazmu dla pisma wśród kleryków. Koledzy podkpiwali sobie nawet z wydawców, nazywając ich unitasowcami. Pojawiły się też głosy, że „UNITAS” może prowadzić do rozbicia Kościoła. - Ale nie załamaliśmy się i zaczęliśmy się organizować - podkreśla ks. Jankiewicz. - Ułożyliśmy schemat tego, co miało być w gazecie. Znaleźliśmy też plastyka ks. Andrzeja Jagiełłę. Na początku był duży kłopot z nakłonieniem kolegów do pisania, ale bodaj po 3. albo 4. numerze zła passa przełamała się i wieloma drogami zaczęły do nas docierać teksty. Brałem je do kieszeni, uciekałem w nocy z jednostki na plebanię i tam je redagowałem. Zresztą nie tylko ja. Wychodziłem z jednostki bez przepustki. Pościel na łóżku układano mi tak, by sprawiała wrażenie, że tam śpię. Była to dla mnie nie byle jaka przygoda. Pierwszy numer „drukowałem”, pisząc odręcznie. Później pisałem na maszynie po kilka przebitek na kalce. Dawało to dużo satysfakcji.
Po kilku numerach widać było, jak pismo zaczyna być potrzebne. Czytała je ponad setka osób. Jednym z czytelników był ks. Jerzy Popiełuszko, a także ks. Andrzej Dziełak - postać niezwykle zasłużona dla niepodległości Polski. Duszpasterz posługujący dziś w parafii Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w podwrocławskiej Żórawinie. - Chyba na początku nie bardzo wierzyliśmy, że ta inicjatywa się powiedzie - mówi po 40 latach. - Wydawało mi się zresztą, że zaraz zostanie zlikwidowana przez wojskowe służby bezpieczeństwa. Później czekaliśmy już na każdy numer tego pisma. O ile dziś pamiętam, „UNITAS” była nierówna dziennikarsko, ale bardzo potrzebna.
W gronie współpracowników pisma znaleźli się m.in. Romuald Kujawski, dziś biskup w Brazylii, i Jan Kopiec, obecny biskup w Opolu. Wśród redaktorów byli też przyszli zakonnicy: kapucyni, jezuici, redemptoryści. Pismo wychodziło co 2 tygodnie i wydawano je do połowy października 1968 r. Zamieszczano zarówno teksty publicystyczne, jak i refleksyjne, poetyckie. Oprócz wymiany myśli miało bowiem pomagać w duchowym przygotowaniu do służby dla kolejnego poboru alumnów. Jednak po zakończeniu służby przez inicjatorów pisma nikt nie podjął się jego kontynuacji.

Duchowa podpora kleryków

Tematyka tekstów publikowanych w „UNITAS” była dość urozmaicona. Różny też był ich poziom. Wspólne było zaangażowanie w poruszane problemy. Łącznie w 13 numerach ukazało się kilkadziesiąt publikacji. Wiele z nich miało na celu poszerzanie wiedzy kleryków z zakresu życia i historii Kościoła katolickiego w Europie. Ale ukazywały się też artykuły dotyczące literatury świeckiej. Publikowano teksty z zakresu etyki i moralności. Pisano o roli jedności w ruchu kapłańskim, o sensie ofiary na krzyżu. Na łamach „UNITAS” znalazła się także krytyka lansowanych przez komunistów prądów filozoficznych, marksizmu oraz liberalizmu. Już od 3. numeru prowadzona była żywa dyskusja na temat potrzeby takiej podziemnej gazety i zamieszczanych w niej tekstów. Pierwsze 3 numery oceniono bardzo krytycznie. Ich czytelnicy narzekali, że są „o wszystkim i o niczym”. Następne jednak zyskały już wśród kleryków pozytywną opinię. W listach do redakcji podkreślano potrzebę wydawania gazety.
Pojawiały się również teksty omawiające konkretne postawy ludzkie. Były często krytyczne zarówno pod adresem komunistycznych oficerów, jak też niektórych żołnierzy-kleryków aktywnie angażujących się w działalność kulturalno-oświatową organizowaną przez dowództwo jednostki. W numerze 10. ukazała się ankieta zatytułowana: „Byłem żołnierzem”, skierowana do współbraci, a dotycząca służby wojskowej. Jej wyniki autorzy ogłosili w ostatnim, 13. numerze pisma. Okazało się, że pismo czytało ponad 50 proc. kleryków, a więc blisko 200 i że właśnie ta ankieta, o czym pisali klerycy, była największym osiągnięciem pisma. Do dziś zgromadzone w niej informacje stanowią dla badaczy historii Kościoła lat 60. ubiegłego wieku znakomity materiał socjologiczny. Przynoszą wiedzę zarówno na temat represji stosowanych wobec wojskowych alumnów, jak i postaw kleryków w jednostce wojskowej w Bartoszycach.
- Przez całe 2 lata codziennie próbowano w wojsku rozbić naszą solidarność. I nie udało się to komunistom - podkreśla ks. Eugeniusz Jankiewicz. - Co więcej, po latach okazało się, że bardzo wielu księży, którzy byli w Bartoszycach, a już na pewno ci, którzy brali aktywny udział w tworzeniu naszej gazetki, w sposób równie aktywny wspomagało później ruch „Solidarności”, dążący do powstania niepodległej Polski.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Okulary wiary

2025-02-04 13:42

Niedziela Ogólnopolska 6/2025, str. 24

[ TEMATY ]

homilia

Adobe Stock

Zadziwiająca jest zbieżność doświadczeń Izajasza, św. Pawła i św. Piotra w dzisiejszej Liturgii Słowa.

Pewnie nie będę daleki od prawdy, gdy powiem, że w mniejszym czy większym stopniu dotyczy to każdego z nas, sióstr i braci w wierze. Cała „trójka” – jeśli można się tak wyrazić – doświadcza niebywałego wręcz lęku, może nawet wstydu dlatego, że znalazła się w bezpośredniej bliskości świętego Boga, „sam na sam”, będąc ludźmi niedoskonałymi. Izajasz mówi: „Biada mi (...), jestem mężem o nieczystych wargach”, Paweł określa siebie dramatycznie mianem „poronionego płodu”, a Piotr wyznaje: „jestem człowiekiem grzesznym”. Izajasz pisze o wizji Boga Ojca, a Paweł i Piotr – o spotkaniu z Chrystusem. Paweł opisuje, co działo się po zmartwychwstaniu, a Piotr pisze o doczesności. Wszyscy są przerażeni. Chcą uciekać, ukryć się, wycofać, niemal zniknąć, trochę tak jak bojące się dzieci, zakrywające oczy rękoma i mówiące, że ich nie ma. Tymczasem Pan Bóg nie kwestionuje ich niedoskonałości, nie godzi się natomiast na sytuację zakładającą dezercję. Najpierw oczyszcza ich i usuwa lęk, daje im odczuć swą bliskość, a potem wyznacza misję do wykonania. Widząc majestat i moc Bożą, godzą się wykonać Jego wolę. Jeśli bazuje się na własnych możliwościach, zadania stawiane przez Boga są dla człowieka niewykonalne. Razem z Bogiem jednak, według Jego koncepcji, na Jego „rozkaz”, koniecznie w Jego obecności i mocy, jest to możliwe. Więcej – okaże się, że owoce przerastają nawet naszą wyobraźnię. Papież Benedykt XVI mawiał, że znakiem obecności Boga jest nadmiar, i podawał przykład cudu w Kanie Galilejskiej. Nie tylko ilość wina była cudem, ale także jego jakość! Tak też jest z owocami powołania. Gdyby się patrzyło z perspektywy świata, można by dojść do wniosku, że nie ma ono sensu, jest niepotrzebne, nieopłacalne, a dziś wręcz śmieszne. Lecz gdy zakładamy okulary wiary, widzimy je zupełnie inaczej, wypływamy na głębię. Mądrość polega na tym, aby pójść drogą wspomnianych mężów Bożych. Niemalże „stracić” wiarę w siebie, a uwierzyć głosowi powołania. Tak jest w historii świętych, a przypomnę z dumą, że pierwsi chrześcijanie nazywali siebie nie inaczej, jak właśnie świętymi. Mam tutaj na myśli powołanie nie tylko kapłańskie czy zakonne, ale każde – małżeńskie, zawodowe czy społeczne. Misję powinni podejmować wszyscy: nauczyciele, wychowawcy, trenerzy, lekarze. A my jak ognia boimy się zarówno słowa „powołanie”, jak również – a może jeszcze bardziej – słowa „służba”. Tymczasem logika chrzcielna mówi, że króluje ten, kto służy jak Chrystus. Właśnie wtedy człowiek jest do Niego najbardziej podobny i obficie błogosławiony. Nie kokietuję, po prostu opisuję liczne obserwacje. Gdy służymy, jesteśmy autentycznie piękni. Gotowość służby to cecha ludzi wolnych! Zbliżając się do Pana, odczuwamy zarówno radość, jak i coś w rodzaju trwogi. Bojaźń Boża polega na tym, że lękamy się głównie o siebie, że nie odpowiadamy adekwatnie na bezgraniczną miłość Bożą naszym oddaniem. Obyśmy mogli powiedzieć: dostrzegłem Cię, Panie, pokochałem i odpowiadam najlepiej, jak potrafię.
CZYTAJ DALEJ

Dozór policji i nakaz milczenia… za komentarz o szefie WOŚP

2025-02-03 07:47

[ TEMATY ]

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy

Adobe Stock

Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy niemal co roku wzbudza ogromne kontrowersje. Jednoznaczne zaangażowanie polityczne Jerzego Owsiaka i liczne pytania, co do sposobu rozliczania zbiórek WOŚP od lat wywołują emocje i prowokują do dyskusji. Ale w tym roku na krytyce i wzmożonej debacie się nie skończyło. Finał Orkiestry stał się okazją do bezprecedensowego pokazu siły władzy – Donalda Tuska, Adama Bodnara i ręcznie sterowanej przez nich prokuratury - informuje Ordo Iuris.

Do mieszkania pani Izabeli z Torunia o godz. 6 nad ranem weszli uzbrojeni policjanci, którzy zatrzymali kobietę pod zarzutem kierowania gróźb karalnych pod adresem prezesa WOŚP. Grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności.
CZYTAJ DALEJ

Żyjemy w „technopolu” – i co dalej? Jak nabyć kompetencje komunikacyjne

2025-02-09 19:54

[ TEMATY ]

Milena Kindziuk

Red

“Już nie żyjemy w czasach technokracji, kiedy tradycja, metafizyka i kultura funkcjonuje obok technologii. Żyjemy w technopolu, gdzie technika jest bogiem i wyznacza nam styl myślenia i życia”. Te słowa, wypowiedziane przez księdza profesora Krzysztofa Marcyńskiego – uznanego medioznawcy z UKSW - z pewnością intrygują.

W kontekście błyskawicznie rozwijającej się sztucznej inteligencji, zasadna jest postawiona przez niego teza, że „nowa technologia nic nie dodaje ani niczego nie odejmuje. Nowa technologia wszystko zmienia”, jak stwierdził on na spotkaniu w paryskim Centre du Dialogue, zorganizowanym we współpracy z Pallotyńską Fundacją Misyjną Salvatti.pl. na temat triumfu techniki nad człowiekiem (jak poinformowała Katolicka Agencja Informacyjna).
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję