Blisko Wall Street
Wraz z przejęciem władzy w 2007 r. przez nową ekipę ogłoszono odejście od czasów bizantyjskiego przepychu na rzecz samoograniczania się władzy. Sądząc po praktyce rządzących, oddaliliśmy się na bezpieczną odległość od Bizancjum, bo premier lata do domu na weekend rządowym samolotem, w MON kupuje samoloty z gestem, to znaczy bez przetargów i bardzo drogo. Coś nam się zdaje jednak, że w tej ucieczce od Bizancjum trafiliśmy na Wall Street, gdzie może nie ma bizantyjskiego przepychu, ale - jak niedawno się okazało - panuje mistrzostwo w marnotrawieniu grosza.
Nie bójcie się o Komorowskiego
Dziennikarze przyłapali służbowy samochód marszałka Bronisława Komorowskiego, jak gnał ulicami miasta 140 km na godzinę. Marszałek odpowiedział dziennikarzom, żeby czepiali się kierowcy, a nie jego, choć uczynił to znacznie subtelniej, mówiąc, że „nie jest od patrzenia na licznik”. Najbardziej wzruszył nas europarlamentarzysta PO, który uspokoił zakochany po uszy w Komorowskim lud, żeby się nie martwił, bo rządowe samochody są bezpieczne. Nie dodał, że te, które jechały obok, znacznie mniej.
Dżuma czy cholera?
W SLD trwa fundamentalny spór. Obecny przewodniczący Grzegorz Napieralski chce zaciągnąć lewicę do skansenu. Były przewodniczący Wojciech Olejniczak pcha ją do samobójstwa. Dylemat, którą z tych dróg pójść, jest nierozstrzygalny i należy do kategorii rozważań: Co jest lepsze: dżuma czy cholera?
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu