Pogarsza się sytuacja chrześcijan w krajach o większości muzułmańskiej, takich jak Afganistan, Irak czy Iran. Stosunkowo najmniej mówi się o trudnym położeniu wyznawców Chrystusa w Autonomii Palestyńskiej. Dlaczego? Bo chrześcijanie się nie skarżą. Cierpią w milczeniu albo bez krzyku o krzywdzie wyjeżdżają z terytorium Autonomii. Chrześcijan w obronę wziął publicysta arabskiego „Al-Ayyam” - Abd Al-Nasser Al-Najjar. Dziennikarz podkreślił lojalność chrześcijan zamieszkujących Autonomię. Nie narzekają i nie skarżą się. Oficjalnie mówią, że powodem ich trudnej sytuacji jest okupacja izraelska, ale sprawa ma drugie dno. W swoim kraju przez swoich braci Palestyńczyków są traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Wielu straciło pracę. Podważane jest ich prawo do własności. Żadna poważna siła polityczna ich nie broni.
Al-Najjar stwierdził, że w Autonomii jest polityczne przyzwolenie na działania dążące do marginalizowania chrześcijańskiej kultury, mimo że jest ona bogata i głęboko zakorzeniona. Publicysta wylicza zasługi chrześcijan dla palestyńskiej kultury, wymieniając poetów, filozofów i chrześcijańskich obrońców tych ziem. Dodał, że pierwszy palestyński uniwersytet został powołany przez chrześcijan. Statystyka wskazuje jasno, że prześladowani chrześcijanie opuszczają ziemie Autonomii Palestyńskiej. W Betlejem na początku lat 90. ubiegłego wieku stanowili 60 proc. populacji. Dziś - już tylko 20 proc. Czują, że stają się obcy. Coraz częściej zresztą nazywani są „niewiernymi”.
Al-Najjar wzywa do zmiany polityki, tak aby duchowni i staruszkowie nie byli jedynymi chrześcijanami w miejscu urodzenia Jezusa.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu