Łukasz Zdunkiewicz: - Proszę powiedzieć czytelnikom „Niedzieli” kilka słów o sobie. Z pewnością wielu z nich wie, że jest Pan autorem bestsellerowej biografii Jana Pawła II - „Świadek nadziei”.
Prof. George Weigel: - Jestem 57-letnim teologiem, mężem, ojcem trójki dzieci i dziadkiem. Pracuję w Research Institute w Waszyngtonie, prowadząc wykłady dla młodzieży akademickiej. Obok „Świadka nadziei” jestem autorem lub wydawcą dziewiętnastu innych książek.
- Powstanie najlepszej spośród dostępnych na rynku wydawniczym biografii Papieża z Polski wiązało się zapewne z licznymi kontaktami z Janem Pawłem II. Jak wyglądały takie spotkania? Które z nich było dla Pana najważniejsze?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pomimo iż pisałem o Janie Pawle II od początku jego pontyfikatu, pierwszą poważną rozmowę odbyliśmy w 1992 r. Kontakty, kontynuowane przez kilka następnych lat, nasiliły się w czasie pracy nad jego biografią, w latach 1996-99. Pozostawaliśmy w łączności do momentu śmierci Ojca Świętego. Nasze rozmowy obejmowały szeroki zasięg tematów. Był księdzem do końca. Kiedy w październiku 2004 r. umarł mój ojciec, Papież przysłał fax z kondolencjami. Ostatni raz spotkaliśmy się w połowie grudnia 2004 r., na kilka tygodni przed dniem, kiedy trafił do szpitala.
Reklama
- Możemy więc bez skrępowania mówić, że Jan Paweł II jest „Świadkiem nadziei” dla Europy i często znudzonego nadmiarem wrażeń społeczeństwa.
- Tak, z pewnością można tak powiedzieć. Uważam, że możemy również powiedzieć, iż jego życie było inspiracją do życia dosłownie bez nudy dla całych pokoleń, ponieważ Papież natchnął pokolenie naszych rodziców do życia bez lęku.
- Jak Pan wspomina wydarzenia związane z chorobą, śmiercią i pogrzebem Jana Pawła II? Czy można mówić, że świat przeżył wtedy swoje wielkie rekolekcje? Co pozostało z tamtych chwil w naszym społeczeństwie?
- Opisuję to dokładnie w książce „Boży wybór. Papież Benedykt XVI i przyszłość Kościoła katolickiego”, opublikowanej w języku polskim przez wydawnictwo „Znak”. To, co najbardziej mnie uderzyło i nadal mnie porusza, to fakt, że świat „zjednoczył się” na pogrzebie Jana Pawła II w sposób, w jaki nigdy nie mógłby się zjednoczyć jako Narody Zjednoczone.
- Po wielkim Papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali Josepha Ratzingera. Jedną ze swoich książek - w odniesieniu do Benedykta XVI - zatytułował Pan „Boży wybór”. Jaką osobą jest Benedykt XVI i jaki jest jego, trwający już ponad trzy lata, pontyfikat?
Reklama
- Uważam, że świat dopiero poznaje Josepha Ratzingera, którego mam zaszczyt znać od 20 lat: nieśmiały, święty, błyskotliwy naukowiec, który ma także pastoralne „wyczucie”. Ten Papież pokazał zdolności organizacyjne w sposób, w jaki nikt inny nie mógł tego zrobić, włączając problem wiary i jej uzasadnienia w środowiskach islamu.
- Od początku pontyfikatu dostrzegamy pewne zmiany zachodzące m.in. w liturgii. Mam tu na myśli motu proprio „Summorum Pontificum”, a także Komunię św. bezpośrednio do ust i na kolanach, wielki krucyfiks pośrodku ołtarza. Czy można mówić o „liturgicznych innowacjach” Papieża?
- Nie, uważam, że bardziej jest to kwestia liturgicznej odnowy.
- We wrześniu w „Le Figaro” ukazał się artykuł, który podkreśla, że Papież odnawia liturgię przez tradycję, i to nie w drodze rozporządzeń, ale siłą przykładu. Czy Papież w ten sposób nie zmienia założeń Vaticanum II? A może pragnie właściwie je ukazać?
- Bardziej to drugie - Papież stara się pokierować „reformą reform” w kierunku prawdziwych ustaleń II Soboru Watykańskiego.
- Czy można powiedzieć, że Kościół dzisiaj przeżywa kryzys? Jeżeli tak, to jakie są symptomy tego kryzysu, czego on głównie dotyczy?
- Kryzys w Europie i innych częściach rozwijającego się świata jest kryzysem zdefiniowanym w Ewangelii: „Czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.
- Wielokrotnie przebywał Pan w Polsce, m.in. w Krakowie, w czasie seminarium Instytutu Tertio Millennio na temat wolnego społeczeństwa. Jak jako Amerykanin ocenia Pan nasz kraj?
Reklama
- Kocham Polskę, to mój trzeci dom. Polska dopiero teraz zaczyna doświadczać skutków swojego opóźnienia w stosunku do Europy Zachodniej, stykając się z „kwasem” współczesnego sekularyzmu. To fascynujące móc patrzeć, jak sobie z tym radzi. Mam nadzieję, że Polska w swojej pracy w ramach Unii Europejskiej stanie się niezłomnym obrońcą prawdy, która czyni demokrację prawdziwą.
- Wizytę apostolską Benedykta XVI w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej określa się mianem historycznej. Co ta wizyta może zmienić w Kościele i społeczeństwie amerykańskim? Pamiętamy, że tak niedawno Kościół w USA przeżywał kryzys i zapewne jeszcze się z niego nie podźwignął...
- Powinieneś przestać czytać amerykańskie gazety! Kryzys 2002 r. zdominował życie katolickie, ale tylko w umysłach dziennikarzy. W rzeczywistości Kościół amerykański wyszedł z tego kryzysu z lepszymi seminariami, bardziej czujnymi biskupami, a co najważniejsze - z silniejszą wiarą. Niestety, skutki 2002 r. nadal mogą być odczuwane w miejscach takich jak Boston; ale jest to wyjątek, nie reguła.
- Chrystofobia. Proszę przybliżyć czytelnikom „Niedzieli” problem, z którym, niestety, boryka się Europa. Jakie negatywne skutki może on przynieść w przyszłości? Wiąże się z tym zapewne sekularyzm oraz zjawisko „pokolenia roku 68”...
- Zdecydowanie „tak” w odniesieniu do ostatniego pytania. Jeśli chodzi o pojęcie „Chrystofobia”, pozwolę sobie odwołać się do mojej książki, dostępnej w języku polskim - „Katedra i sześcian”, gdzie szczegółowo omawiam tę wyróżniającą się formę agresywnego sekularyzmu.
Reklama
- Jakie zadanie dzisiaj mają do spełnienia młodzi ludzie w Kościele i poza nim? Coraz częściej wiara młodych wystawiana jest na ciężką próbę. Jak nie zatracić w tym chrześcijańskiej tożsamości? Co można zrobić dla tych, którzy przestają wierzyć? Jaką apologię prowadzić? Na jakie dzisiejsze areopagi wchodzić, by i tam głosić Chrystusa?
- Z punktu widzenia Jana Pawła II - jest to najważniejsze miejsce głoszenia Ewangelii i jej nauczania. Jeśli chodzi o młodych ludzi, to jakość ich chrześcijańskiego życia jest tym, co przyciągnie innych i uchroni przed porzuceniem wiary. Z socjologicznego punktu widzenia - chrześcijaństwo „zwyciężyło” w Imperium Rzymskim, ponieważ pokazało bardziej atrakcyjny sposób życia w świecie pełnym korupcji i brutalności.
- Co dodałby Pan jeszcze od siebie czytelnikom „Niedzieli”?
- Chciałbym prosić o solidarność w modlitwie, zwłaszcza teraz, gdy Stany Zjednoczone stoją przed ważnym wyborem, który będzie miał konsekwencje dla całego świata.