A na prowincji to mówią, że podczas kryzysu finansowego w Ameryce i gdzie indziej „niewidzialna ręka rynku” stała się całkowicie niewidzialna. Dotychczasowi piewcy tego mechanizmu z zatroskaniem potrząsają głowami: - Tak, sytuacja banków i innych instytucji finansowych dojrzała do tego, by interweniowały rządy i łaskawie wykupiły trefne długi. Inaczej - katastrofalny efekt domina prawie pewny!
Za łaskawość rządów zapłacą, oczywiście, obywatele. A prezesi i zarządcy upadających banków? Może jakaś jedna czy druga głowa spadnie, bardziej prawdopodobne jest jednak, że odejdą po cichu, za to z sowitymi odprawami. Ba, przecież już to się dzieje! Można jedynie zapytać, czy mimo wszystko nie jest to odkładanie w czasie „pięknej katastrofy” światowych finansów?
A na prowincji dziwią się: - Jak to jest, że „niewidzialna ręka rynku” często bezlitośnie pastwiąca się nad nieszczęśnikami tracącymi pracę w upadających firmach czy nad rolnikami zmuszonymi oddać za bezcen owoce swej ciężkiej pracy - wiadomo, konkurencja - z taką wyrozumiałością traktuje finansowych gigantów? Czyżby uruchamiał się mechanizm pod nazwą „ręka rękę myje”?
Pomóż w rozwoju naszego portalu