Jestem matką, która pochowała własne dziecko. Przyglądam się temu zdaniu z trwogą. Ileż ono ma w sobie bólu, zdumienia, szlochu niemocy. To przecież nie mogę być ja, to niemożliwe. Nie można umrzeć i żyć dalej.
Jak kształtować świat wokół siebie, który został pozbawiony kogoś niepowtarzalnego, pięknego, kochanego, wymarzonego, wyczekiwanego - mojego pierworodnego syna? Czy to w ogóle jest możliwe? Czy ja tego chcę? Gdzie jest moje miejsce? I po co mi to miejsce?
Czas nie leczy ran. To prawda znana najmocniej tym, którzy część swojej rodzicielskości oddali niebu. Czas nie leczy ran, czas je oswaja.
Mijają dni, miesiące, lata, a my nadal swoje rany pielęgnujemy, czujemy się za nie odpowiedzialni, stają się nam potrzebne do życia tak samo jak miłość żyjących, jak powietrze. Jesteśmy rodzicami rozdartymi między ziemią a niebem, potrzebującymi rozmowy o naszych dzieciach, których nie widać. Słowa powołują te małe istoty do życia, dzięki zainteresowaniu innych stają się ważne nie tylko dla nas, przywracają nam sens życia.
Raz w roku nadarza się szczególna ku temu okazja. Już od 20 lat 15 października jest na świecie obchodzony jako Dzień Dziecka Utraconego. W Polsce wzmianka o tym dniu pojawiła się po raz pierwszy w roku 2004, kiedy powstało DLACZEGO - Organizacja Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych. Strata dziecka jest traumatycznym przeżyciem dla tysięcy rodziców. Dlatego w tym szczególnym Dniu w wielu krajach ludzie przypinają różowo-błękitne wstążki, zapalają znicze, składają kwiaty w kościołach, szpitalach i na cmentarzach, wyrażając w ten sposób solidarność z osieroconymi rodzicami.
Idea 15 października jest związana z potrzebą zmiany sposobu postrzegania problemów, z jakimi borykają się osieroceni rodzice. W Polsce śmierć dziecka, które żyło na tyle krótko, że nie miało szans zaistnieć społecznie, jest wręcz negowana przez otoczenie, które odbiera rodzicom prawo do żałoby. Wypieranie z życia i świadomości istniejącego problemu spowodowane jest wieloma czynnikami. Jednym z nich jest ludzka niemoc zrozumienia bólu rodziców i brak pomysłu na odpowiednie zachowanie się wobec tragedii.
Ogromną pomocą w takiej sytuacji może stać się Lista Życzeń Osieroconych Rodziców, jaką przygotowało Stowarzyszenie DLACZEGO na stronie:
Czytamy tam między innymi:
- Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym, byś mnie nie unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek.
- Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez telefon, napisz list lub uściśnij mnie.
- Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne; chciałbym jednak, byś zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia.
Mimo najwspanialszego postępu medycyny, dzieci będą umierać zawsze. Tym ważniejsze jest, by takie tragedie nie były tematem tabu, by nie pozostawiać osieroconych rodziców w społecznej próżni, lecz by umożliwić im pełne przeżycie żałoby i uwrażliwić społeczeństwo na problemy owych rodziców.
(Za stroną internetową)
Pomóż w rozwoju naszego portalu