Potępienie rosyjskiej agresji
W „Fakcie” z 12 sierpnia opublikowane zostało niezwykle ostre potępienie rosyjskiej agresji wobec Gruzji przez słynnego amerykańskiego sowietologa Richarda Pipesa (w wywiadzie udzielonym Jakubowi Biernatowi pt. „Po Gruzji przyjdzie czas na Ukrainę”). Pipes ostrzega: „Bezczynność Zachodu prowadzi tylko do coraz większej rosyjskiej agresji. Rosjanie, zachęceni polityką Zachodu, zaczną grozić Ukrainie, potem może Litwie (…), wyraźnie widać, że Rosja z powrotem zaczyna prowadzić agresywną politykę wobec innych krajów. Jest to pierwsza tego typu poważna inwazja od czasów Afganistanu (…). A świat reaguje na wydarzenia w Gruzji bardzo opieszale (…). Z całego świata powinny płynąć słowa potępienia - szczególnie mam tu na myśli najważniejszych liderów (…)”.
Norman Davies przeciw uproszczeniom dotyczącym dziejów Polski
Reklama
Pamiętamy, jak wielką wrzawę rozpętano w swoim czasie wokół Jedwabnego, snując skrajne oskarżenia wobec całego narodu polskiego. I dziwnie zapominając, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej Polacy padli ofiarą bezprzykładnych rzezi, dotąd przemilczanych przez przeważającą część tzw. mediów. Na tym tle bardziej godne uwagi są oceny słynnego brytyjskiego historyka prof. Normana Daviesa w wywiadzie udzielonym Dariuszowi Wilczakowi pt. „Nawigator historii” („Newsweek” z 17 sierpnia).
Prof. Davies opowiadał o swojej roli w przełamywaniu negatywnych stereotypów o Polsce i przemilczeń ważnych dat z polskich dziejów, stwierdzając m.in.: „Piszę, opowiadam o Polsce. Moja książka o Powstaniu Warszawskim była sprzedawana w Europie i w USA. Gdyby pan pięć lat temu wpisał w Google «warsaw uprising» (powstanie warszawskie), to by panu wyskoczyło trzysta, czterysta informacji, a każda dotyczyłaby powstania w getcie w 1943 r. Dziś pod tą samą nazwą otwierają się już tylko strony o Powstaniu Warszawskim 1944 r., a jeśli chcemy się czegoś dowiedzieć o powstaniu w getcie, musimy wpisać «warsaw ghetto uprising» (…)”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zapomniani powstańcy warszawscy
Do najstraszniejszych zaniechań polityki ostatnich lat należy ciągły brak przeforsowania odebrania uprzywilejowanych, ogromnych emerytur oficerom UB i SB, stalinowskim sędziom i prokuratorom. Dzięki temu stalinowski sędzia Mieczysław Widaj (ponad 100 wyroków śmierci na niewinnych polskich patriotów) mógł pobierać do śmierci, która nastąpiła kilka miesięcy temu, 9300 zł emerytury, a ludobójca Salomon Morel do śmierci - pół roku temu - 5500 zł. Tym straszniej wygląda na tym tle los tych, którzy walczyli i cierpieli za Polskę. Pisze o tym Amelia Panuszko (przy współpracy Marcina Torza) w tekście „Powstańcy żyją w nędzy” („Polska” z 1 sierpnia): „W Polsce żyje ok. 3 tys. byłych powstańców (…). Średnia wieku powstańców to 85 lat. Nie mają lekko. Najczęstszymi problemami są brak środków do życia, samotność i choroby (…). Najczęściej emerytura powstańcza to ok. 1 tys. zł oraz dodatek powstańczy od 200 do 300 zł miesięcznie, który przeznaczają na leczenie. - Czasami nie wystarcza, bo zdrowie coraz bardziej odmawia współpracy - wyznaje Tadeusz Filipkowski z Szarych Szeregów (…)”.
Bunt negocjatora
Zdymisjonowany zostaje kolejny już, chyba dziesiąty, wiceminister rządu Tuska, tym razem wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, główny polski negocjator umowy w sprawie tarczy antyrakietowej. Dymisja ta jest karą za szokujący wywiad, udzielony przez ministra Waszczykowskiego dziennikarzom: Grzegorzowi Indulskiemu i Andrzejowi Stankiewiczowi z „Newsweeka” (nr z 17 sierpnia) pt. „Negocjator”. Waszczykowski odsłania tajniki źródeł niechęci ministra Radosława Sikorskiego do obecnej administracji amerykańskiej. Opowiada: „Jesienią 2005 roku Sikorski pojechał do Waszyngtonu i położył przed sekretarzem obrony Donaldem Rumsfeldem listę sprzętu dla polskiej armii, wartego 20 miliardów dolarów. Rumsfeld po prostu go wyśmiał. Od tego czasu Sikorski uważał, że to nie są partnerzy”. Według Waszczykowskiego: „Sikorski jest sceptyczny wobec obecnej administracji amerykańskiej. Mówił o tym powszechnie. Powtarzał, że nie ma sensu robić żadnego dealu z Condoleezzą Rice, która nie odniosła żadnego sukcesu międzynarodowego. Mawiał, że Condi będzie niedługo znów uczyć studentów, a prezydent Bush za pół roku będzie miał wykłady dla sprzedawców używanych samochodów”. Co najważniejsze, Waszczykowski ujawnił, że Tusk i Sikorski zablokowali zawarcie z Amerykanami porozumienia w sprawie tarczy, bo obawiali się, że opinia publiczna odbierze je jako sukces prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Rewelacje Waszczykowskiego wywołały gniewną reakcję Tuska, który zdymisjonował go 11 sierpnia. Nie ma mowy również o wcześniej przewidywanym skierowaniu Waszczykowskiego na stanowisko ambasadora w Kairze. Tusk oskarżył Waszczykowskiego o nielojalność. (Por. W. Szacki: „Tusk: Nielojalny Waszczykowski musiał odejść”, „Gazeta Wyborcza”, 12 sierpnia).
Warto w kontekście całej sprawy zacytować bardzo wymowny komentarz Rafała A. Ziemkiewicza pt. „Polityczna gra na koszt Polski” („Rzeczpospolita” z 12 sierpnia). Według autora: „Waszczykowski oskarżył premiera i jego ministrów, że poważnie zaszkodzili polskiej racji stanu po to tylko, żeby pozbawić politycznego rywala sukcesu. Opowiedział o najwyższych urzędnikach państwowych, podejmujących kluczową dla obronności państwa decyzję pod publiczkę, kierując się sondażami. Przedstawił obraz kompletnej niefrasobliwości i nieodpowiedzialności, nie wspominając już o krańcowym braku profesjonalizmu w stosunkach z największym i dla nas strategicznie najważniejszym światowym mocarstwem. Wszystko to przeraża (…). Oskarżeń, które stawia główny - do niedawna - polski negocjator umowy o budowie tarczy antyrakietowej, nie da się jednak zbyć insynuacjami ani przykryć piarowskimi sztuczkami. Jego wersja wydarzeń jest spójna i logiczna, a sposób, w jaki obala argumenty, którymi premier i minister spraw zagranicznych uzasadniali odrzucenie parafowanego już porozumienia, wydaje się przekonujący (…). Na niekorzyść premiera przemawiają także analogie. Wydarzenia w Gruzji boleśnie przypomniały, iż to prezydent, a nie rząd, miał rację w sprawie uznania przez Polskę niepodległości Kosowa. Nie mieliśmy oczywiście wpływu na to, iż Zachód dopuścił do tego fatalnego w skutkach precedensu, dającego Rosji do ręki potężną broń tworzenia na swych granicach kolejnych Naddniestrzy; ale nie musimy dla poklasku, w tym wypadku głównie zachodnich salonów, wykazywać się prymasowską gorliwością w akceptowaniu tego precedensu. Rząd postawił wówczas na swoim i dziś, gdy domagamy się szanowania integralności terytorialnej Gruzji, nasz głos brzmi mniej wiarygodnie, niżby mógł (…)”.