Piesze pielgrzymki są nieodłącznie związane z obrazem polskiego katolicyzmu. Trwają one kilka lub kilkanaście dni i są właściwie takimi rekolekcjami w drodze.
Tradycja pielgrzymowania na Jasną Górę sięga początków Sanktuarium Jasnogórskiego w Częstochowie, które w krótkim czasie stało się jednym z najbardziej uczęszczanych miejsc pielgrzymkowych - zwłaszcza gdy rosła sława o cudach zdziałanych za pośrednictwem Matki Bożej.
Już na początku XV wieku król Polski Władysław Jagiełło pisał do papieża Marcina V: „Miejsce to utrzymuje się jedynie z jałmużny pielgrzymów oraz doznaje wsparcia z napływu ludzi, których mnóstwo zbiega się do owego kościoła w nadziei zbawienia”.
W naszych czasach piesze pielgrzymowanie jeszcze bardziej się nasiliło z wyborem kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Zwiększa się również udział pielgrzymów spoza Polski.
Dla osób szukających ciszy i osobistej kontemplacji wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej czas pielgrzymek nie jest przychylny. Ścisk i tłok w Kaplicy, wszędzie tłumy. Owszem, to budujący widok, gdy jest tak wielu zwracających się przez Maryję do Pana Boga - lecz jak w tym gwarze usłyszeć Jego głos? A przecież Jasna Góra jest dostępna nie tylko latem, ale przez cały rok. Poza letnim sezonem także można spotykać się z Maryją. W różnych terminach organizowane są Jasnogórskie Dni Skupienia. Nad ich realizacją czuwa o. Kazimierz Maniecki.
W Sanktuarium byłam w lutym tego roku - skorzystałam z ogłoszenia w tygodniku „Niedziela”. Podczas tych spotkań o. Stanisław Jarosz upewniał wszystkich w tym, że Pan Bóg nas kocha, i że jesteśmy dlatego, bo Bóg chce, abyśmy istnieli. Pan Bóg rozmawia z człowiekiem przez wydarzenia - aby je zrozumieć, trzeba czytać Biblię. Należy ją czytać również dlatego, że znajdziemy tam wiele fragmentów na temat walki z szatanem. Brat Anzelm, egzorcysta, mówił nam o podstępach szatana. Jeśli człowiek żyje w grzechu, diabeł nie musi już go kusić. Diabeł kusi tego, kto żyje w zgodzie z sakramentami, w łączności z Panem Bogiem. Szatan nie lubi spowiedzi - warto o tym pamiętać. Lubi zaś wiele innych rzeczy - skąpe stroje, telewizję, rozwody, aborcję, narkotyki, politykę.
Jan Paweł II powiedział: „Wracając z Jasnej Góry, stałem się zdobyczą Matki Bożej”. Mnie też odnowiły te Dni Skupienia. Gdy je wspominam, widzę zmarznięte uszy o. Kazimierza podczas Drogi Krzyżowej na wałach - akurat było wyjątkowo zimno tego dnia. I widzę też stację XIII - Jezus z krzyża zdjęty i oddany swej Matce. Ból Matki Bożej ogarnął i moje serce na widok Jezusowego ciała, bladego i zimnego w Jej objęciach. „Przyjął ciało, by dać nam życie, a my odpłaciliśmy Mu śmiercią” - napisał św. Josemaría Escrivá de Balaguer w „Drodze Krzyżowej”.
Ilekroć jestem na Jasnej Górze, i patrzę na święty Obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem na ręku, widzę początek. Ale i koniec. Koniec, który jest początkiem i mojego zbawienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu