Nieodkryta to jeszcze do końca okolica, bo stereotyp mówi: najciekawszy jest Kanał Elbląski, zabytki Fromborka i plaża w Krynicy. Tymczasem, z bliska i na spokojnie, turysta może tam ucieszyć oko i ucho.
Są tam nawet prawdziwe góry. A w każdym razie tak widzi wzgórza Wysoczyzny Elbląskiej Michał Oliwiecki ze Związku Gmin Nadzalewowych. - Tu naprawdę jest jak w Beskidach. Bardzo wysokie pagórki,
wcinające się w nie głębokie wąwozy i rzeczki - mówi Oliwiecki. A wszystko tym bardziej wyraźne, że podane na nizinnym tle. Przecież obok są Żuławy, wielkie niziny z ogromną liczbą kanałów i kanalików
oraz wody Zalewu.
O tym, że przyrody mają tu pod dostatkiem, świadczy, według Oliwieckiego, liczba rezerwatów utworzonych w okolicy i żyjących tu ptasich gatunków. - Dwa parki krajobrazowe, 12 rezerwatów, 245
gatunków. To mówi wszystko o przyrodzie w naszej okolicy - podkreśla. Nietrudno zachwycić się okolicą. Urzeczonych tym miejscem było wielu. Niektórzy na trwałe zapisali się w historii.
Miasto Kopernika
Reklama
Ziemie na południe od Zalewu były do XIII wieku zamieszkane przez awanturnicze, rozproszone pogańskie plemiona pruskie, pokrewne również pogańskim wówczas Litwinom. Wiele razy podejmowano próby pokojowej
chrystianizacji Prus, a najsławniejszą próbę podjął św. Wojciech.
Rozeźlony ciągłymi utarczkami granicznymi książę Konrad Mazowiecki zaprosił Krzyżaków do podjęcia dzieła chrystianizacji. Ponieważ rycerzy zakonnych obowiązywał zakaz nocowania poza budynkami zakonu
(delikatnie mówiąc, nie byli lubiani przez poddanych), zamki stawiano w odległości jednego dnia drogi. Powstała sieć zamków, z najważniejszym - stolicą zakonu, którą od początku XIV wieku był Malbork.
Frombork - miasto Kopernika, w którym spędził większość życia, napisał fundamentalne dla astronomii dzieło „O obrotach sfer niebieskich”, i w którym zmarł, liczy dziś ledwo trzy
tysiące mieszkańców. Ale nic dziwnego: miasto było doszczętnie zniszczone w wyniku ostatniej wojny.
Nad niską zabudową małego centrum góruje Wzgórze Katedralne, z warownym kompleksem budynków, przyciągającym rzesze turystów z całego świata. Dawną siedzibę Kapituły warmińskiej otaczają gotyckie mury
i fosa.
Jeden z narożników zajmuje wieża Kopernika, w której pieczołowicie odtworzono pracownię wielkiego astronoma. W wieży, po przeciwnej stronie, pokazywane są współczesne obrazy i jedyne najpewniej w
Polsce kilkunastometrowe wahadło Foucaulta, wykazujące ruch ziemi, a rozsławione przez powieść Umberto Eco.
Wieńcząca wzgórze wielka gotycka katedra zachwyca strzelistością. Trójnawowe wnętrze przyciąga wzrok bogactwem wystroju. Warto obejrzeć piękny ołtarz główny i ołtarze boczne. Prawy - z czarnego
marmuru, ozdobiony figurami (m.in. św. Jerzego zabijającego smoka), lewy - gustownie złocony. Filary podtrzymujące gwiaździste sklepienia otaczają renesansowe stalle, loże lub epitafia, m.in. Kopernika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwszy okręt wojenny RP
Reklama
10 km na zachód od Fromborka leży Braniewo - najstarsze miasto Warmii. Imponujący kościół św. Katarzyny wyróżnia się także tym, że budowano go… 100 lat, aż do połowy XV wieku. Do obejrzenia
są tu fragmenty murów z dwiema basztami i wieżą, kościół Trójcy Świętej z XVI wieku i pierwsze w Polsce Kolegium Jezuickie z 1565 r., późniejsze Liceum Hozjanum.
Zwiedzanie Elbląga - miasta, które w związku z ograniczeniem przez Rosjan żeglugi przez Cieśninę Pilawską musi walczyć o miano portu morskiego - to przyjemność dla znawców i wyprawa w
historię polskiej marynarki wojennej. To tu w XVI wieku, na rozkaz króla Zygmunta Augusta, zwodowano pierwszy okręt wojenny floty RP, który - niestety - w 20 lat po zwodowaniu, z braku opieki,
zatonął w basenie portowym nigdy nie ujrzawszy morza.
Miasto, tak jak nie miało szczęścia do Rosjan, tak i nie miało do Sowietów. Tutejsza Starówka została spalona przez armię sowiecką już po zakończeniu działań wojennych i pozostała ruiną do końca lat
70. XX wieku. Jedyne zabytki, jakie przetrwały wojnę, to ruiny zamku krzyżackiego nad rzeką Elbląg, zburzonego przez samych elblążan, imponujący kościół św. Mikołaja, Brama Targowa i dawny kościół Mariacki.
W ostatnich latach Starówkę zabudowano, i to w bardzo ciekawy sposób, nawiązując do dawnych form i wykorzystując zachowane fragmenty architektoniczne. Dla turystów atrakcyjna jest wycieczka statkiem
w głąb Mazur unikatowym Kanałem Elbląskim.
Tuż na północny wschód od Elbląga, wzdłuż Zalewu, rozciąga się przepiękna Wysoczyzna Elbląska (porównywana przez Michała Oliwieckiego do Bieszczadów). W Kadynach, niedaleko Tolkmicka, warto odwiedzić
pałac i zabudowania prywatnej stadniny cesarza Wilhelma II. Okolica jest bardzo urokliwa. Nadal znajduje się tam stadnina. Można podziwiać miejscowe konie.
Jedzą, co podpłynie
Reklama
Zalew Wiślany łączy cechy jeziora oraz zatoki morskiej. Ciągnie się prawie 100 km, oddzielony jest od Bałtyku wąskim wałem Mierzei Wiślanej, a połączony z morzem Cieśniną Pilawską. Zalew jest przez cały
rok rajem dla żeglarzy. Mogą korzystać z baz w Krynicy Morskiej i Elblągu oraz portów i przystani, m.in. we Fromborku, Kątach Rybackich, Tolkmicku i Piaskach. Zima, byle była mroźna, też nie jest stracona:
na zamarzniętym Zalewie czasem da się dostrzec bojery.
Polska część Zalewu jest trzykrotnie większa od największego w Polsce jeziora Śniardwy. - Umożliwia to wielogodzinne rejsy. Wody są tak rozległe, że w przypadkach złej widoczności konieczne
jest korzystanie z kompasu, a może nawet i GPS - mówi Jerzy Kuliński, żeglarz i popularyzator żeglowania po Zalewie. Nic dziwnego, że pływanie na jachtach po Zalewie wielu traktuje jako dobre przetarcie
przed wypłynięciem na otwarte morze.
Wędkarze natomiast traktują wody Zalewu jako wartość samą w sobie: mają tu co łowić, czego im szukać gdzie indziej? W słodko-słonych wodach Zalewu można spotkać kilkadziesiąt gatunków ryb, w tym węgorze,
sandacze, okonie, leszcze, płocie, a czasem także śledzie.
- Mamy tu największą kolonię kormoranów czarnych. I to one są konsumentami wielu naszych ryb - mówi Oliwiecki. - Jak obliczono, rocznie zjadają ponad 3,5 tony ryb. A rybacy skarżą
się, że wcale nie jest tak, jak mówią przyrodnicy, że zjadają tylko chore osobniki. Jedzą wszystko, co podpłynie.
Co ma dobroczynny wpływ
Rezerwat Kormoranów w Kątach Rybackich spowodował dynamiczny rozkwit ich populacji. Czasem zbyt dynamiczny, co często widać, słychać i czuć. Trudno tu natomiast ostatnio spotkać żółwie błotne, kiedyś
tak popularne jak dziś kormorany.
Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć sarnę, zająca, daniela, lisa czy jenota. W celu ochrony zwierząt i roślin utworzono Park Krajobrazowy Mierzeja Wiślana, obejmujący część mierzei od Sztutowa
do granicy państwa. Trzy czwarte parku to lasy. Obfitość borów sosnowych współtworzy specyficzny tutejszy, unikatowy mikroklimat. Ale nie zawsze tak było. Dawniej Mierzeja Wiślana porośnięta była lasem
liściastym, głównie olchą, lipą, dębami, których niekontrolowany wyrąb doprowadził do wylesienia. Brak lasów sprzyjał przemieszczaniu się wydm, które wędrowały w kierunku osad rybackich. Dziś w nadmorskim
powietrzu rozchodzi się nie tylko zapach jodu, ale i m.in. olejków eterycznych czy fitocytów, co ma dobroczynny wpływ na ludzki organizm.
Sama Mierzeja Wiślana powstała, jak inne podobne twory, przez akumulacje piasku niesionego prądami przybrzeżnymi. Większość Mierzei, która ma po polskiej stronie 50 km, to dziś piaszczyste, nadmorskie
plaże. Najatrakcyjniejsze widokowo są tu chyba wzniesienia wydmowe o nieregularnych kształtach. Najwyższa z wydm - Wielbłądzi Grzbiet, obok Krynicy Morskiej, wznosi się na wysokość 50 m. Nie mniej
piękny jest klif w okolicy Piasków.
Na mierzei
U nasady Mierzei Wiślanej leży Sztutowo, dawna osada rybacka książąt wschodniopomorskich. Ma fascynującą historię. Od połowy XIII wieku należała do Krzyżaków, a po wojnie trzynastoletniej przeszła we
władanie Gdańska. Powstał dwór, wokół którego rozwijała się osada. A jednym z dzierżawców dworu był... Artur Schopenhauer - twórca filozofii pesymistycznej. W 1939 r. w Sztutowie powstał obóz
koncentracyjny; dziś działa tu muzeum.
Łagodnie obniżające się dno morskie obok Krynicy Morskiej stwarza doskonałe warunki do kąpieli. Wolniejsza wymiana wód i niewielka głębokość powodują, że temperatura morza jest tam nieco wyższa niż
w sąsiednich miejscowościach. Nic dziwnego, że w sezonie nie jest tu cicho. Tym bardziej że po stronie Zalewu jest molo i duża przystań. Cicho jest jednak tuż obok, w okolicy Przebrna, w rezerwacie dawnego
lasu mierzejowego. Można tam spotkać dziki, sarny i jelenie.
Michał Oliwiecki ze Związku Gmin Nadzalewowych zachęca do przyjazdu na tutejsze plaże wszystkich tych, którzy szukają nad morzem spokoju. - Znajdą go pod jednym warunkiem: że będzie po sezonie
- mówi Oliwiecki. - W sezonie jest jak wszędzie na Wybrzeżu. Tłok, hałas i zapach smażalni.
Spokoju, nawet w sezonie, najłatwiej szukać na końcu polskiej części kawałka mierzei przy granicy z Rosją, gdzie leży stara rybacka Nowa Karczma, nazwana obecnie Piaskami. Karczma naprawdę była stara,
starsza od kościoła, który zbudowano tu około 1600 r. Co ciekawe, wędrujące wydmy i ruchome piaski, zasypując systematycznie zabudowania, sprawiały, że osada kilkakrotnie zmieniała położenie. Ostatnio
zrobiła to jednak dawno, przed prawie 200 laty.
Na szczęście od tamtego czasu zmieniło się w Piaskach znacznie mniej niż w innych miejscowościach Mierzei. Piaski są na ogół miejscowością cichą i dającą szansę prawdziwego wypoczynku w harmonii z
wszechobecną w okolicy dziką przyrodą. A to coraz bardziej jest na wagę bursztynu, którego też tutaj coraz mniej.