Kochani Moi!
Całym sercem dziękuję i modlę się za twórców „Niedzieli”. Z radością czekam na środę, gdy mogę nabyć „Niedzielę” i żal mi, że odkładam ją po przeczytaniu „do pudełka”. Kiedyś brali znajomi, obecnie chyba jest większy nakład w Lublinie. A ja mam 92 lata, nie wychodzę z domu, bo moje nogi chore itd... Mogłabym oddać „Niedzielę” tam, gdzie jej brak, ale ktoś by musiał wysłać. Miałabym radość, że ktoś też te piękne rzeczy czyta, będę wdzięczna.
Franciszka
Ciągła troska i powracający problem z tymi „starymi” numerami naszego tygodnika, ale i z innymi ciekawymi czasopismami. Wciąż nie mamy pomysłu, jak je zagospodarować. Ja nieraz wykładam coś w holu przy bramie, czasem znikają, a czasem leżą potem w śmietniku... Także odczuwam żal, że przecież ktoś mógłby z nich jeszcze skorzystać, ktoś, kogo nie stać na kupno lub kto ich nawet nie zna.
Jakże ubolewam nad tym, że ludzie nie czytają, nie chcą czytać wydawnictw katolickich. Czasem udaje mi się obdarować ludzi książkami, lecz czy je przeczytają - też nie wiem. Dobieram według zainteresowań, upodobań. A najsmutniejsze, że te książki są teraz coraz droższe i, niestety, stać mnie na coraz mniej. I pewnie nie mnie jedną. Te bariery materialne stają się coraz trudniejsze do przekroczenia.
A co do przeczytanych pism, to gdy chodzę do fryzjera, zanoszę tam czasem kolorowe czasopisma, które mnie z kolei ktoś podrzuca, i zaczęłam „przeplatać” je czasopismami katolickimi... Może i tędy droga?
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu