„A skąd ten ptaszek wie...”
Minął rok od śmierci mojego kochanego Wikariusza. Dlaczego go tak nazwałam? Bo właśnie takim go pamiętam. W latach, kiedy ks. Józef Gajewski był wikariuszem w naszej parafii, ja byłam małą dziewczynką (6-10 lat). Pracował w parafii Milejów, gdzie się wychowałam, w latach 1965-69, i uczył nas religii. Cała nasza milejowska rodzina bardzo go szanowała.
Którejś niedzieli na kazaniu usłyszałam jego słowa: „A skąd ten ptaszek wie...”.
Dopiero z biegiem lat uzmysłowiłam sobie sens tamtych słów. Było to przyrównanie do przyrody, natury. Jak pięknie potrafił rozwiązać każdy problem! Za przykład posłużyły mu m.in. ptaki, które wykorzystują spokój pięknych i potężnych lip rosnących wokół kościoła w Milejowie. Tam żyją, tam zakładają gniazda, tam się rozwijają i potem wylatują z gniazd w świat... No i - skąd one wiedzą, że tak trzeba robić?
Ja też wyfrunęłam z rodzinnego gniazda. Mieszkam 4 tys. km od Milejowa, w Portugalii. Przylgnęło bardzo mocno to powiedzenie ks. Gajewskiego do naszej milejowskiej rodziny. Do dzisiaj go używamy w różnych sytuacjach. Ja, tak daleko mieszkająca od Milejowa, wychowuję z mężem Portugalczykiem trzech budrysów: Paulo - 25 lat, Filip - 20 lat, Miguel - 18 lat. Też czasami im to powtarzam. Niestety, aż takiego oddźwięku, jak w związkach z moimi Rodzicami, nie ma, ale staram się. I właśnie Wy pomagacie mi w tym trudnym zadaniu. Dostaję od Was „Niedzielę”, zaprenumerowaną jeszcze przez mojego Tatusia - Zdzisława Soskę, niestety, też już od prawie roku nieżyjącego.
W ten sposób chciałabym podziękować z całego serca tym właśnie dwóm osobom - ks. Józefowi Gajewskiemu i mojemu Ojcu - które miały bardzo duży wpływ na moje życie. Każdy na swój sposób, każdy w innych momentach życia - mniej lub bardziej pokierował moim życiem... Za to jestem im wdzięczna i bardzo chciałabym choć w jakiejś mierze dorównać im w ciężkiej pracy wychowawczej z moimi synami.
Małgorzata Soska Vaz Oliveira
Skuteczność Nowenny Pompejańskiej
Pragniemy dać świadectwo skuteczności Nowenny Pompejańskiej. Dowiedzieliśmy się o niej z tygodnika „Niedziela”, który od kilkunastu lat jest przez nas czytany.
W tym czasie nasz syn był bezrobotny i otrzymał pracę w Warszawie, co wiązało się z zamieszkaniem tam i pozostawieniem żony i córeczki (4 lata). Są małżeństwem od 6 lat. Nowenna ta „spadła z nieba” w tym trudnym dla rodziny czasie. Modliliśmy się z mężem o pracę dla syna w miejscu zamieszkania, aby jego rodzina nie była rozdzielona. Gdy skończyliśmy część błagalną, a rozpoczęliśmy dziękczynną, syn otrzymał ofertę pracy w miejscu zamieszkania.
Matka Boża nie pozostawia nigdy swoich dzieci będących w potrzebie bez opieki, a Nowenna Pompejańska zasługuje w pełni na nazwę „Nowenny nie do odparcia”. Jesteśmy niewypłacalnymi dłużnikami Matki Bożej i Jezusa.
Królowo Różańca Świętego z Pompei, kochamy Cię, błogosławimy i wielbimy Ciebie.
Wdzięczni Janina i Jerzy z Zielonej Góry
Oczekujemy na listy pod adresem:
„Niedziela”, ul. 3 Maja 12
42-200 Częstochowa.
Na kopercie należy napisać: „Listy”
Pomóż w rozwoju naszego portalu