Amerykański rabin Harold Kushner jest autorem przejmującej książki zatytułowanej „Kiedy złe rzeczy zdarzają się dobrym ludziom”. Refleksje zapisane na jej kartach nie są wynikiem nocy spędzonych w bibliotece, lecz osobistego doświadczenia żydowskiego nauczyciela. Rabin miał kilkuletniego syna, który zachorował na nowotwór. Nie pomogły ani chemia, ani zabiegi chirurgiczne. Dziecko zmarło. Nic dziwnego, że gdy człowiek staje oko w oko z największym cierpieniem, rodzą się w nim najbardziej fundamentalne pytania.
Wielu chrześcijan powiedziałoby w takiej sytuacji: krzyż od Boga. Ale to chyba najbardziej absurdalne pocieszenie, na jakie nas stać. Mówimy, że Bóg jest przyczyną naszego cierpienia, i w dodatku w to wierzymy! A czyż cierpienie nie pojawiło się wśród ludzi wskutek pierwszego złamania przymierza z Bogiem? Wskutek nieposłuszeństwa pierwszych rodziców? Trzeba powiedzieć jasno: zło nie pochodzi od Boga. Owszem, gdy się pojawia, Bóg może wykorzystać je ku naszemu dobru, nie On jednak jest jego Dawcą. Podobnie jest z grzechem - Bóg nie chce grzechu, jednak może wysupłać jakieś dobro z naszego uwikłania w grzech.
A ponieważ cierpienie, choroba nie mają źródła w Bogu, dlatego Jezus, wysyłając swych Apostołów na misje, wskazuje im: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy” (Mt 10, 8). Jezus nakazuje misjonarzom wkraczać w sytuacje cierpienia, choroby, tragedii i nieszczęścia po to, by z tego zła wyzwalać! Jezus nie wzywa do dźwigania „krzyża choroby”, ale nakazuje chorych uzdrawiać! W Ewangeliach nie pojawia się ani razu sformułowanie „krzyż choroby”, a królestwo Boże nie jest królestwem wewnętrznie skłóconym, w którym Ojciec zsyła na ludzi cierpienia, a Syn każe z nich uwalniać! Symbol krzyża ma w Ewangeliach odmienne znaczenie. Ale o tym w jednym z kolejnych rozważań.
Pomóż w rozwoju naszego portalu