„Ponoć są ludzie przyciągający nieszczęścia jak magnez odłamki - powiedział Ognik. - Na nich nieszczęścia nie spadają parami, lecz wręcz chmarami”. „Biedni nieszczęśliwcy - wtrącił Iskierka - ciężki mają los. Jak tak można żyć?”. „Kłopot w tym, że oni nie chcą być szczęśliwi, a nawet robią wszystko, by nimi nie być” - odrzekł w zadumie Ognik.
*
Ta kobieta nie była chora ani nie było widać po niej, dlaczego nieustannie powtarzała: „Jak ja się strasznie czuję! To jest nie do zniesienia!”. Wszyscy znali to jak refren jedynej śpiewanej przez nią lamentacji. Przywykli do tego i nikt już nie pytał, nikt już nie współczuł, a jedynie mieli jej po cichu za złe, że gasiła dobry humor i nastrój, gdziekolwiek się pojawiła ze swoją zbolałą miną.
I oto zjawił się w tej miejscowości jakiś znachor, co prostymi sposobami leczył wiele chorób i niedyspozycji. Namówiono więc tę kobietę, aby poszła do niego. Z dużymi oporami dała się tam zaprowadzić. Znachor zbadał ją, zaaplikował jakiś ziołowy lek, który kazał jej natychmiast wypić. Po chwili spojrzał jej w oczy i rzekł: „Zadziałało - będzie dobrze”. Kobieta wyszła stamtąd i po chwili zaczęła powtarzać bez ustanku: „Jak ja się strasznie czułam. Jak ja się okropnie czułam! To jest nie do zniesienia, jak się źle czułam!”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
*
Jest takie powiedzenie, że gdyby niektórym ludziom odebrać temat ich chorób i utyskiwań (bodaj na wszystko), to nie mieliby w ogóle o czym mówić. I tacy ludzie w swoisty sposób się przyciągają, ba, nawet się dziwnie lubią i przywiązują do siebie, by z niechęcią (a nawet zawiścią) patrzeć na szczęśliwych i uśmiechających się do świata. Gdyby można mówić o szczęściu osobowo, to na ich widok pewnie uciekałoby ono w popłochu, gdzie pieprz rośnie, a za to nieszczęścia zlatywałyby się do nich jak stada kruków. Czy więc człowiek nie jest częstokroć winien temu, że w jego życiu tak źle się dzieje? Czy nawet nie jest współtwórcą tegoż?
*
Bo smutek ponoć jest po to, byśmy mogli dostrzegać radość… Ale do tego potrzeba trochę wysiłku serca i ducha, bo ku słońcu trzeba się wspinać, a w popiół można się wygodnie osuwać.