- Dlaczego bierze Pan udział w Marszu dla Życia i Rodziny?
- Bo całkowicie zgadzam się z jego celami. Zgadzam się jako polityk, ale także jako ojciec trójki już dorosłych dzieci. Teraz przyszedł czas, aby zatroszczyć się o ich rodziny.
- Czy takie marsze są potrzebne?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- W przeciwnym razie by mnie tu nie było. Uważam, że są niezbędne. Takie marsze i poruszenie opinii publicznej jest konieczne. Z jednej strony musimy pokazać problemy rodziny, aby uświadomić je politykom. Drugą sferą jest wymiar społeczny - trzeba pokazać innym, że jesteśmy szczęśliwi, bo żyjemy w rodzinach.
- Pan stał się ikoną polityka, dla którego obrona życia poczętego jest bardzo ważna. Poświęcił jej Pan bardzo wiele. Czy nie uważa Pan, że wziął za dużo na swoje barki?
- Ja się nigdy nie pchałem na pierwszą linię. Po prostu mówiłem, kiedy inni milczeli. Może dlatego mój głos było lepiej słychać.
- Nie żałuje Pan tego, że tak mocno opowiedział się za obroną życia i postawił wszystko na jedną kartę? Niewielu jest bowiem w polityce ludzi, którzy tak mocno jak Pan bronią tego, w co wierzą.
Reklama
- To jest pytanie o polską politykę, czy ona naprawdę jest racjonalną troską o dobro publiczne, czyli także o rodzinę ludzką. Dziś w Polsce nie mamy prawdziwej polityki. To są raczej nastawione na sukces przedsiębiorstwa polityczne.
- Czy przyjdzie Pan na marsz za rok?
- Jeżeli tylko będę mógł.