Dr Agnieszka Konik, merytoryczna koordynatorka projektu, podkreśliła, że pomoc sióstr nie była przypadkowa, incydentalna, ale była czymś oczywistym, wypływającym z głębokich motywacji i niemal codziennym. - To było prawie na porządku dziennym, że jakaś siostra czy zgromadzenie pomagały cywilom, w tym ludności żydowskiej. Wiedziały o grożących im konsekwencjach. To był odruch serca, akt głębokiej wiary, ale też miłosiernej miłości bliźniego, któremu w potrzebie należy pomóc, niezależnie od okoliczności i także pomimo strachu o własne życie - wyjaśniła pracowniczka Instytutu Pileckiego.
Zauważyła, że wiele sióstr za pomoc ludności cywilnej w czasie wojny poniosło najwyższą ofiarę. Ich codzienne zakonne życie znacznie się zmieniło. - Organizowały akcje pomocowe, mimo, że zmagały się z uciskiem i okrutną polityką okupanta. Same niejednokrotnie nie miały żywności, były zmuszane do opuszczania domów, a mimo to znajdywały w sobie siłę i wiarę, by pomagać innym. To były wzory prawdziwego poświęcenia - dodała.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mówiąc o celu przeprowadzenia badań naukowych i zorganizowania tej konferencji, dr Mateusz Werner, zastępca kierownika Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami w Instytucie Pileckiego, podkreślił, że skala pomocy udzielanej przez księży i siostry zakonne wciąż jest nieznana, brakuje też wiedzy i świadomości o tej formie posługi ludzi Kościoła, a jej opisowi towarzyszą stereotypy, jakoby dotyczyła jedynie dzieci. - Dlatego ważne są badania naukowe, źródłowe, które odsłaniają skalę pomocy i służą upowszechnianiu świadomości o niej. Istnieje stereotyp co do adresatów pomocy świadczonej przez zakony, zwłaszcza żeńskie. Może przede wszystkim troszczono się o dzieci, ale na pewno nie tylko. Zakres pomocy był o wiele szerszy - dodał. Dr Werner podkreślił też, że wciąż niedostateczna jest świadomość motywu religijnego, który stał za heroizmem ludzi udzielających pomocy.
W czasie konferencji już wygłoszonych zostało kilkanaście referatów, w których siostry mówiły o zaangażowaniu w pomoc ludności cywilnej, w tym Żydom, w ich zgromadzeniach. S. Dorota Kostka ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim przyznała, że pomoc była różnoraka i świadczona wobec wszystkich osób bez względu na pochodzenie czy religię. - Siostry nie mogły działać inaczej, jak w sposób nakreślony przez naszego założyciela, czyli pomagały tym, którzy byli najbardziej potrzebujący, niezależnie od narodowości czy wyznania. Do tych osób należały i dzieci, i dorośli pochodzenia żydowskiego. Choć wiemy, że jest na pewno ponad 100, a może nawet 200 osób uratowanych, to jednak trudno podać konkretne dane liczbowe, ponieważ zachowało się zbyt mało świadectw, by te osoby dokładnie określić – powiedziała albertynka.
Konferencji towarzyszą słowa: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Jest ona dedykowana też legendarnemu paulinowi o. Jerzemu Tomzińskiemu w pierwszą rocznicę jego śmierci. Przypomniane zostały jego krótkie wspomnienia dotyczące wybuchu wojny, którymi podzielił się na około rok przed śmiercią w wywiadzie dla Instytutu Pileckiego.
Podczas konferencji ukazany zostanie szerszy kontekst funkcjonowania Kościoła katolickiego podczas II wojny światowej, który wciąż pozostaje nieodkrytą do końca kartą polskiej historii. Jutro mowa będzie np. o wojennych losach ks. Stefana Wyszyńskiego czy o „Równych św. Maksymilianowi księżach i siostrach, którzy oddali życie za bliźnich”.