Z czym kojarzył się Polakom Mińsk Mazowiecki przed dziesięciu
laty? Z nazwiskiem Jana Kowalskiego widniejącym na każdej skrzynce
pocztowej? Z felczerem z "Czterech pancernych", który mdlał, gdy
słyszał strzały? Z pożydowskimi drewnianymi chatami sprzed wojny?
Po 10 latach samorządności czas zweryfikować opinie o tym podwarszawskim,
prawie 40-tysięcznym mieście.
Nawet krótka przejażdżka po Mińsku przekonuje, jak pod
wieloma względami miasto wyprzedziło... Warszawę, a zwłaszcza jej
najbogatszą gminę. Można pozazdrościć mińszczanom wielu nowych ulic,
ścieżek rowerowych, równych i kolorowych chodników, ilości miejsc
parkingowych i wielu innych rzeczy. Najważniejsze zmiany dokonały
się jednak w infrastrukturze komunalnej pod ziemią, poniżej poziomu
ulic.
W pierwszych latach samorządności władze miasta podjęły
decyzję, która z racji propagandowych mogła okazać się ryzykowna.
Na inwestycję w infrastrukturę przeznaczano corocznie prawie 60%
budżetu. Burmistrz Zbigniew Grzesiak - z wykształcenia inżynier budowlany
- był zdania, że trzeba najpierw dobrze wykonać instalacje podziemne,
a dopiero potem zabierać się za asfaltowanie ulic i budowę chodników.
Logiczne, ale nie spektakularne.
Przed 10 laty Mińsk był miastem bez wodociągów, bez kanalizacji,
z przestarzałymi liniami energetycznymi, częściowo tylko zgazyfikowanym.
Na telefon czekało się nawet po 18 lat. Zresztą system telekomunikacyjny
był jak za króla Ćwieczka. Zimą przydatnym sprzętem do spacerów po
ulicach okazywały się często okulary i maska ochronna - to z powodu
ponad 20 osiedlowych kotłowni, które wyrzucały z kominów kłęby duszących
gazów i tony sadzy.
Nieliczne dziś mińskie kotłownie przypominają raczej
laboratoria niż swoje niedawne porzedniczki. Są zasilane gazem lub
olejem opałowym. Jedna nowoczesna wystarcza za kilka dawnych, również
dlatego, że mimo rozbudowy miasto zmniejszyło zapotrzebowanie na
energię. Docieplenie styropianem mieszkań z wielkiej płyty zrobiło
swoje. Ani śladu węgla i popiołu, nie widać kominów ziejących smogiem.
Z początkiem lat 90. na 111 km dróg w Mińsku zaledwie
25 km dróg było utwardzonych. Teraz jest ich dwukrotnie więcej. W
stosunku do porównywalnych miast lepszy jest w Mińsku wskaźnik ilości
dróg bitych na kilometr powierzchni. Więcej jest telefonów na 1000
mieszkańców. Buduje się tu dużo mieszkań, zresztą dwukrotnie tańszych
niż w Warszawie. Na tym rynku można chyba mówić o nadpodaży. Mieszkania
oddane do użytku w latach 1997-99 stanowią w Mińsku 4,7%, podczas
gdy w grupie porównawczej nowe mieszkania to zaledwie 2,1% ogółu
lokali. Dla 50 rodzin starających się o nowe lokum zasadniczym problemem
nie jest brak mieszkań, ale brak pieniędzy na ich kupno. Miastu udało
się już pozbyć większości mieszkań komunalnych. Te ostatnie stanowią
dziś tylko 3,4%; w porównawczej grupie miast jest to 13,8%. Z powyższych
względów, jak i z uwagi na dobre połączenie z Warszawą, stał się
Mińsk atrakcyjnym miejscem do zamieszkania.
Gęstość zaludnienia w Mińsku jest trzykrotnie większa
niż w porównywalnych miastach, a przyrost naturalny jest dwukrotnie
wyższy niż w skali kraju. Corocznie z innych miejscowości sprowadza
się tu ponad 250 osób. Jest to miasto ludzi młodych. Mińskie szkoły
są oblegane bardziej niż w porównywalnych miastach.
Z myślą o dzieciach i młodzieży przy szkole przy ulicy
Dąbrówki będzie otwarta 18 listopada nowoczesna hala sportowa z dwoma
boiskami, salą gier stołowych i salą ćwiczeń rehabilitacyjnych. Wzniesiono
ją w ciągu dwóch lat za sumę 3 mln 409 tys. zł (z tego 1 mln 120
tys to dotacja z UKFIT-u). Opracowanie projektu hali sfinansowali
rodzice tutejszych uczniów. Resztę wyłożyło miasto.
Kolejny obiekt sportowy, za sumę 300 tys zł, miasto wybuduje
na terenie należącym do Spółdzielni Mieszkaniowej "Przełom". Będą
tam boiska i korty tenisowe. Zimą być może również lodowisko. Problemem
jest zaniedbany teren dawnego kirkutu; sprawę uporządkowania blokuje
gmina żydowska.
Szczęśliwie władzom miasta udało się nie dopuścić do
wydzielenia barierami ulicy Warszawskiej, jak to jest dziś w pobliskim
Dębem. Miasto chce być otwarte dla przejezdnych. To z myślą o nich
wzdłuż drogi przelotowej planuje się otworzyć tzw. drogi serwisowe
kuszące wieloma sklepami, kawiarniami i innymi miejscami, gdzie goście
mogliby spędzić czas i zostawić trochę pieniędzy.
Mińsk nie ma dziś wyraźnego rynku wyznaczającego centrum
miasta. Do takiej roli pretendują trzy miejsca. Najwięcej szans ma
teren wokół Urzędu Miasta, wzdłuż ulicy Konstytucji 3 Maja. Na miejscu
pawilonu handlowego "Rolnik" planuje się wybudowanie podziemnego
parkingu i hotelu. Wzdłuż ulicy już powstają nowoczesne budynki.
Całość połączy się z deptakiem na ulicy Piłsudskiego, który początkowo
miał być całkowicie zamknięty dla samochodów. Na środku zaprojektowano
pas zieleni z ławeczkami. Pod stylowymi latarniami miały stawać latem
kawiarniane ogródki. Na razie jednak mieszkańcy przyległych domów
nie dają się przekonać do tej koncepcji. A za brak zieleni na deptaku
obrywa się władzom miasta.
Planów na przyszłość jest wiele. Dla usprawnienia ruchu
lokalnego Warszawskie Przedmieście ma zyskać połączenie z drogą prowadzącą
do Stanisławowa. Na skrzyżowaniach budowane są ronda. Generalnie
w Mińsku widać rękę dobrego gospodarza. Dziesięć lat mińskiej samorządności
nie poszło na marne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu