Reklama

Ludobójstwo i deportacje metodą rozwiązywania tzw. problemu polskiego przez państwo sowieckie w latach 1939-1941

Ludobójstwo i deportacje (1)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poniżej publikujemy pierwszą część obszernego studium nt. ludobójstwa sowieckiego wobec Polaków w latach 1939-41, w opracowaniu prokuratora Andrzeja Witkowskiego. Jest to wykład wygłoszony 9 lutego 2008 r. na sympozjum w Pucku, zorganizowanym przez Polskie Stowarzyszenie Morskie-Gospodarcze im. Eugeniusza Kwiatkowskiego w 68. rocznicę pierwszej masowej wywózki Polaków na Sybir. Za tydzień wydrukujemy drugą część tego ważnego historycznego materiału.

Układ o granicy i przyjaźni między Niemcami a Związkiem Sowieckim

Reklama

27 września 1939 r. do Moskwy poleciał minister spraw zagranicznych III Rzeszy Joachim von Ribbentrop w celu przeprowadzenia rozmów finalizujących ustalenie przebiegu granicy w ramach IV rozbioru ziem polskich. 29 września 1939 r. podpisano w Moskwie oficjalny układ o granicy i przyjaźni między ZSRS i Niemcami. Na mocy traktatu ustalono granicę państwową, nawiązującą do proponowanej przez Stalina linii trzech rzek: Pissa - Narew - San. Według umawiających się stron, miała to być granica ostateczna. W treści układu przyjęto, że obaj kontrahenci dokonają niezbędnej przebudowy ustrojowej na przyznanych im terenach, uznając tę przebudowę za „niezawodny fundament dalszego rozwijania przyjacielskich stosunków między swoimi narodami”.
W tajnych protokołach załączonych do układu wyrażano zgodę na tzw. wymianę ludności, określono sposób tzw. wytyczenia granicy oraz sprecyzowano wspólne stanowisko Niemiec i Związku Sowieckiego w walce z polskim ruchem narodowym. Zobowiązano się do wzajemnego przekazywania informacji na ten temat oraz do wspólnego zwalczania tego ruchu.
Opuszczając Moskwę, Ribbentrop stwierdził, co następuje: 1) przyjaźń niemiecko-sowiecka została teraz ustalona ostatecznie; 2) obie strony nigdy nie dopuszczą do ingerencji państw trzecich w sprawy wschodnioeuropejskie; 3) oba państwa pragną, aby pokój został przywrócony, 4) jeśli w innych państwach (Anglii, Francji) górę wezmą podżegacze wojenni, to Niemcy i Związek Sowiecki będą wiedzieć, jak na to odpowiedzieć. Ribbentrop informował też o programie współpracy ekonomicznej Niemiec i ZSRS1.
Podpisany w Moskwie układ rozbiorowy przydzielił Niemcom obszar Polski o powierzchni 188 700 km2, zamieszkany przez 22 mln 140 tys. ludności. Związkowi Sowieckiemu przypadło w udziale 201 tys. km2 polskich ziem, na których zamieszkiwało 13 mln 190 tys. ludności.
Część zagrabionego polskiego terytorium Niemcy wcieliły do Rzeszy, uznając je za rdzennie niemieckie. Na pozostałej części polskich ziem utworzono twór w postaci Generalnego Gubernatorstwa.
Związek Sowiecki prowadził w odniesieniu do zagrabionych polskich ziem politykę bardzo zakamuflowaną. Z jednej strony była to polityka nacjonalistyczna, z drugiej zaś nacechowana oszukańczą frazeologią rewolucyjną i demokratyczną. Zapowiadano, że Armia Czerwona podjęła walkę, by przyjść z pomocą uciskanej przez burżuazyjną Polskę bratniej ludności ukraińskiej i białoruskiej.
W przeciwieństwie do Niemców władze sowieckie zainscenizowały na zagarniętych terenach farsę wyborczą. Na okupowanych Kresach, nazywanych teraz Zachodnią Ukrainą i Zachodnią Białorusią, rozpoczęto w dniu 7 października 1939 r. hałaśliwą nagonkę propagandową pod hasłami konfiskaty ziemi obszarniczej, fabryk i banków oraz przyłączenia ziem zajętych do odpowiednich republik ZSRS.
Budowę zrębów sowieckiego systemu rozpoczęto w dniu 22 października 1939 r., przeprowadzając tzw. wybory do zgromadzeń ludowych. Do akcji wyborczej nie dopuszczono żadnej polskiej partii politycznej. Głosować można było wyłącznie na wyznaczonych odgórnie kandydatów, tj. członków partii bolszewickiej, z których znaczna część nie miała z tymi terenami nic wspólnego. Głosowanie odbywało się w atmosferze bezprzykładnego terroru wobec ludności polskiej. Dokonywano masowych aresztowań, gęsto obstawiając lokale wyborcze milicją i funkcjonariuszami NKWD. Efektem owej operacji o nazwie „wybory” było wyłonienie bolszewickich instytucji o nazwach „Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy” i „Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Białorusi”, które nie miały nic wspólnego z reprezentacją ludności okupowanych obszarów („rozwiązanie” tej kwestii pozostawiono na później).
27 października 1939 r. Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Ukrainy ogłosiło we Lwowie deklarację o władzy państwowej oraz odezwę w sprawie wejścia Zachodniej Ukrainy w skład USRS. Ogłoszono w związku z tym m.in.: „Naród ukraiński w byłym państwie polskim skazany był na wymarcie (…). Polscy panowie robili wszystko, by spolszczyć ludność ukraińską, zakazać używania słowa «Ukrainiec» i zastąpić je słowem «bydło», «chłop» (…). Armia Czerwona, wypełniając wolę wielkiego narodu sowieckiego, wyciągnęła do mas pracujących Zachodniej Ukrainy pomocną dłoń i oswobodziła je z ucisku polskich kapitalistów i obszarników”.
Z podobnym oświadczeniem wystąpiło dwa dni później w Białymstoku Zgromadzenie Ludowe Zachodniej Białorusi, które obradowało pod hasłem: „Śmierć białemu orłowi”. Poza odniesieniami do „ucisku narodowego ludu pracującego miast i wsi”, stwierdzono w jego treści, że „państwo polskie było więzieniem narodów”.
Prezydium Rady Najwyższej ZSRS postanowiło „przychylić się do próśb” zgromadzeń ludowych i włączyło do ZSRS: „Zachodnią Ukrainę” z dniem 1 listopada 1939 r., a „Zachodnią Białoruś” - od dnia 2 listopada 1939 r.
Prezydium Rady Najwyższej BSRS w Mińsku, dekretem z dnia 14 listopada 1939 r. włączyło województwa białostockie i nowogródzkie w skład Białoruskiej SRS. Dzień później decyzję o włączeniu Małopolski Wschodniej i Wołynia do Ukraińskiej SRS podjęło Prezydium Rady Najwyższej USRS w Kijowie.
Kolejnym etapem podboju terytorium polskiego było wydanie przez Prezydium Rady Najwyższej ZSRS dekretu z dnia 29 listopada 1939 r. „o nadaniu mieszkańcom wcielonych terenów obywatelstwa sowieckiego”. Stosownie do jego postanowień, każdy, kto ukończył 16 lat, miał obowiązek uzyskania paszportu sowieckiego, czemu towarzyszyło gromadzenie oraz przedkładanie władzom zdjęć i dokumentów, które trafiały do archiwów NKWD. Dekret ten był również podstawą wcielania odpowiednich roczników młodzieży kresowej do Armii Czerwonej.
Powyższe akty prawne stanowiły brutalne pogwałcenie prawa międzynarodowego, w tym prawa ludności do określenia swej przynależności państwowej2.
Po klęsce armii polskiej, wobec której państwa zachodnie nie dotrzymały zobowiązań sojuszniczych, ziemie polskie zostały kolejny raz podzielone przez potęgi zaborcze. Odwieczny imperializm niemiecki i rosyjski znalazł kontynuatorów w osobach Hitlera i Stalina oraz w utworzonych przez nich, wespół z poplecznikami, bratnich systemach totalitarnych. W proklamacji z 26 października 1939 r. generalny gubernator Hans Frank obwieszczał: „Oddziały armii niemieckiej przywróciły porządek na ziemiach polskich. Ponowne zagrożenie pokoju europejskiego nieuzasadnionymi żądaniami tworu państwowego, który powstał ongiś z wersalskiego traktatu przemocy i nigdy nie będzie odnowiony, zostało tym razem raz na zawsze usunięte”. Z obwieszczeniem Franka współbrzmiało stanowisko sowieckiego komisarza spraw zagranicznych Wiaczesława Mołotowa, ogłoszone w trakcie posiedzenia Rady Najwyższej ZSRS 31 października 1939 r.: „Koła rządzące Polski chełpiły się «trwałością» swego państwa i «potęgą» swojej armii. Okazało się jednak, że wystarczyło krótkie natarcie najpierw wojsk niemieckich, a następnie Armii Czerwonej, by nic nie pozostało po tym bękarcie traktatu wersalskiego, żyjącym z ucisku niepolskich narodowości. «Tradycyjna polityka» pozbawionego zasad lawirowania i gry między Niemcami i ZSRS okazała się zawodna i zbankrutowała całkowicie (…). Każdy rozumie, że o przywróceniu dawnej Polski nie może być mowy. Dlatego też kontynuacja obecnej wojny pod sztandarem restytucji dawnego państwa polskiego jest bezsensowna”.
Komitet Wykonawczy Międzynarodówki Komunistycznej w apelu z 7 listopada 1939 r. aprobował sojusz sowiecko-niemiecki jako przykład „współpracy państw socjalistycznych” przeciw imperializmowi anglo-francuskiemu. Podobna wykładnia historii obowiązywała cały ruch komunistyczny na świecie3.
Kreatorom porozbiorowego „ładu” pozostał jeszcze do rozwiązania „problem” cywilnej ludności polskiej i polskich jeńców wojennych - ludzi pozbawionych jakiejkolwiek organizacji czy form pomocy, zdradzonych przez potencjalnych sojuszników. Z ich obecnością na Kresach trwała polskość - zadając kłam zabiegom ideologicznym i legislacyjnej farsie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Organizacja aparatu terroru

Reklama

Jako główne zadanie na zagrabionych ziemiach okupacyjne władze sowieckie wyznaczyły złamanie oporu ludności polskiej. Zasadniczym elementem jego realizacji było użycie wypróbowanego środka w postaci terroru. Wszechwładny sowiecki aparat przemocy przejął zasadniczy ciężar zaprowadzania ustroju sowieckiego i „oczyszczania terenu z wrogiego elementu”. 2 listopada 1939 r. szef resortu spraw wewnętrznych ZSRS Ławrentij Beria wydał rozkaz w sprawie organizacji organów NKWD w Zachodniej Białorusi. Cztery dni później identyczny rozkaz zapadł w stosunku do Zachodniej Ukrainy.
Równocześnie z utworzeniem urzędów NKWD Beria wydał inne rozkazy, dotyczące zagadnień bardziej szczegółowych, jak organizacja milicji terytorialnej i kolejowej oraz skompletowanie jej obsady kadrowej. Utworzone w ten sposób obwodowe urzędy robotniczo-chłopskiej milicji oraz podległe im powiatowe i miejskie wydziały milicji organizacyjnie ulokowano w strukturach terenowych instancji NKWD4.
Początkowy okres okupacji sowieckiej upłynął pod znakiem licznych rewizji w domach i mieszkaniach, prowadzonych przez wojsko oraz milicję i NKWD. Bezprawnymi przeszukaniami nękano praktycznie wyłącznie ludność polską. Dokonywano bezprawnych aresztowań Polaków. W pierwszych tygodniach okupacji obejmowano nimi poszczególne osoby stanowiące w bolszewickiej nomenklaturze tzw. szeroki element kontrrewolucyjny, a więc rzeczywistych i domniemanych przeciwników systemu komunistycznego. Wykazy przewidzianych do aresztowania sporządzano przy pomocy miejscowych informatorów, zgrupowanych głównie w tzw. komitetach rewolucyjnych, zarządach tymczasowych, milicji ludowej. Korzystano w tym zakresie z usług osób załatwiających przy tej okazji własne porachunki osobiste. Wykorzystywano w tym celu dokumentację przejętą bezprawnie z polskich archiwów, urzędów, instytucji, przedsiębiorstw, organizacji oraz zagrabioną w wyniku rewizji.
Krąg represjonowanych Polaków rozszerzał się wskutek rozciągnięcia na okupowane ziemie polskie sowieckiego prawodawstwa oraz w miarę rozpoznawania przez NKWD i pokrewne służby nowych terenów i ich mieszkańców.
Część osób pozbawiono wolności na skutek kontroli ich korespondencji. Informacje, poglądy i oceny zawarte w listach służby sowieckie uzyskiwały, stosując bezprawną cenzurę, którą starano się nawet zalegalizować, wydając w dniu 9 grudnia 1939 r. kuriozalną „Instrukcję w trybie ściśle tajnej kontroli korespondencji pocztowo-telegraficznej”. Dokument ten m.in. zastrzegał prawo kontroli korespondencji wyłącznie dla II Wydziału Specjalnego NKWD ZSRS oraz dla jego terenowych odpowiedników5.
Osoby uwięzione oskarżano np. o służbę państwu polskiemu, powołując jako podstawę art. 58 kodeksu Ukraińskiej SRS lub art. 54 kodeksu BSRS o kontrrewolucji. Działalność na rzecz państwa „kapitalistycznego” interpretowano jako „przestępstwo przeciw rewolucji i interesom proletariatu”. Właścicieli majątków rolnych i fabryk skazywano za „wyzysk pracowników”, urzędników bankowych oskarżano o „roztrwonienie mienia państwowego”, obłudnie pomijając wskazanie państwa, które miałoby ponieść z tego powodu szkodę. Specjalne sądy sowieckie, nierespektujące prawa do obrony, na podstawie fałszywych oskarżeń i wymuszonych zeznań skazywały Polaków za „przestępstwa” przeciwko „polskim masom pracującym”, gwałcąc w tzw. duchu sprawiedliwości rewolucyjnej wszelkie normy cywilizacyjne, wypracowane przez ludzkość w tysiącletnich dziejach.
Aresztowano działaczy polskiej konspiracji niepodległościowej, rozwijającej się na początku okupacji w łączności z legalnymi władzami Rzeczypospolitej na emigracji. Organizatorów podziemnego państwa i Wojska Polskiego władze sowieckie traktowały szczególnie okrutnie, poddając ich torturom oraz wyniszczającym fizycznie i psychicznie śledztwom, m. in. w więzieniu Lefortowo k. Moskwy6.
Dalsza eskalacja represji prowadziła do zbrodni o charakterze masowym, jak planowa fizyczna likwidacja i wywózki. W ślad za aresztowanymi wywożono w głąb Związku Sowieckiego setki tysięcy zesłańców. Zsyłka obejmowała rodziny osób uwięzionych lub osadzonych w łagrach, a także szczeble pośrednie drabiny społecznej, której górne warstwy aresztowano w pierwszej kolejności, a więc: niższych urzędników, nauczycieli, drobnych kupców, sołtysów, wójtów, sekretarzy gminnych, działaczy spółdzielczych, a nawet straż pożarną. Wprost zmierzano do całkowitego wyrugowania tzw. elementu polskiego z zagrabionych terytoriów.

Planowanie i przygotowanie akcji deportacyjnej oraz próby jej legalizowania

Najbardziej masową formą represji wobec osób narodowości polskiej stały się wywózki w głąb terytorium ZSRS. Zaplanowano je wkrótce po formalnej inkorporacji wschodnich ziem Rzeczypospolitej.
Już 5 grudnia 1939 r. Rada Komisarzy Ludowych ZSRS, po uprzedniej akceptacji przez Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii bolszewików, podjęła uchwałę o wysiedleniu osadników z zachodnich obwodów nowo utworzonych republik ukraińskiej i białoruskiej, natomiast 22 grudnia 1939 r. - osób zatrudnionych w charakterze służby leśnej. Osadnikami były osoby gospodarujące na ziemi otrzymanej z reformy rolnej w 1925 r. lub w ramach osadnictwa wojskowego. W ten sposób zesłaniem objęto również chłopów z polskich Kresów.
Według osądu wydanego przez Radę Komisarzy Ludowych, ich tzw. winą była wierna służba rządowi „burżuazyjnej Polski” oraz rzekomy fakt przygotowania ich przez II oddział Sztabu Głównego Wojska Polskiego do działania w charakterze „dywersantów, szpiegów i terrorystów” na wypadek konfliktu z ZSRS. Przestępstwami osadników stały się „aktywna walka z władzą sowiecką w 1920 r., wykorzystywanie pracy najemnej, wrogie wypowiedzi pod adresem Związku Sowieckiego, rozprawianie się z prostymi chłopami, którzy rąbali pański las”, oraz „przejście na katolicką wiarę”.
Powyższa uchwała dała NKWD formalną podstawę rozpoczęcia przygotowań do deportacji Polaków. Stosownych, nie ujętych tym razem w ramy prawne, „wytycznych” w tym zakresie udzielił Berii towarzysz Józef Stalin w dniach 19 i 25 grudnia 1939 r.
W ramach wykonywania powyższych decyzji ruszyła w terenie akcja rejestracji rodzin polskich i ich mienia. „Wychwycone” w trakcie tych działań osoby uznane przez NKWD za „najbardziej niebezpieczne” natychmiast aresztowano.
Sowieckie władze utworzonej ukraińskiej republiki podjęły 22 grudnia 1939 r. uchwałę o zagospodarowaniu majątku Polaków po ich wysiedleniu. Dzień wcześniej identyczną uchwałę podjęło Biuro Polityczne KC WKPb Białorusi w Mińsku. Zdecydowano, że majątek polski po wysiedleniu prawowitych właścicieli miał być przekazany na potrzeby sowchozów, kołchozów, szkół, szpitali, innych placówek i instytucji sowieckich.
NKWD przygotowała dwa dokumenty, regulujące prezentowane zagadnienie, zatwierdzone 29 grudnia 1939 r. przez Radę Komisarzy Ludowych ZSRS.
Pierwszy z tych dokumentów to instrukcja „O trybie przesiedlenia polskich osadników z zachodnich obwodów republik ukraińskiej i białoruskiej”. Przewidziano w niej, że wywózkę przeprowadzi się równocześnie w obu republikach, w dniu ściśle określonym przez NKWD. Przy wysiedlaniu Polaków cały ich majątek miał pozostać na miejscu i zostać protokolarnie przejęty przez lokalne władze. Wysiedlani mogliby zabrać odzież, bieliznę, obuwie, pościel, nakrycia stołowe, naczynia, wiadra, żywność w ilości miesięcznego zapasu na rodzinę, drobne narzędzia, pieniądze, kosztowności oraz kufer (skrzynię) do zapakowania rzeczy, o łącznej wadze nieprzekraczającej 500 kg na rodzinę. Przejazd miałby odbywać się w transportach złożonych z 55 wagonów odpowiednio przystosowanych do przewozu ludności w porze zimowej. W każdym wagonie należałoby ulokować 25 osób wraz z ich dobytkiem. Wysiedlani Polacy mieliby zostać skierowani do miejsc wyrębu lasów w obwodach: archangielskim, iwanowskim, jarosławskim, kirowskim, nowosybirskim, omskim, permskim, swierdłowskim, wołogodzkim oraz do krajów: Ałtajskiego, Krasnojarskiego i do Komi ASRS. Za przyjęcie osadników na zsyłce, zapewnienie im tam pomieszczeń i za ich zatrudnienie uczyniono odpowiedzialnym Ludowy Komisariat Przemysłu Leśnego ZSRS. Zadanie zorganizowania przewiezienia Polaków ze stacji końcowej do miejsc przymusowego osiedlenia powierzono lokalnym jednostkom NKWD.
Drugim dokumentem NKWD z 29 grudnia 1939 r. była „Instrukcja o osiedlach specjalnych i zapewnieniu pracy osadnikom wysiedlanym z zachodnich obwodów republik ukraińskiej i białoruskiej”. Według niej, osadników i ich rodziny należy rozlokować w celu wykorzystania do pracy w specjalnych osiedlach, tzw. specposiołkach, organizowanych na terenach wyrębu lasów, które prowadził Ludowy Komisariat Przemysłu Leśnego ZSRS. Organizację „specposiołków”, z których każdy miałby liczyć od 100 do 500 rodzin, zlecono miejscowemu NKWD. Każdej rodzinie należało oddać do dyspozycji oddzielną izbę bądź wyodrębnione miejsce w baraku przy uwzględnieniu normy nie mniej niż 3 m2 powierzchni mieszkalnej na jedną osobę. Administrowanie „specposiołkami” powierzono rejonowym i osiedlowym komendanturom NKWD. „Specprzesiedleńcom” nie przyznawano prawa wyjazdu poza administracyjne granice rejonów osiedlenia. Oddalenie się ze „specposiołka” bądź z miejsca pracy na ponad 24 godziny oraz przeniesienie się na stałe z jednego baraku do drugiego były możliwe tylko za zezwoleniem komendanta osiedla.
Kwestie natury organizacyjno-porządkowej uregulowano również w innych przepisach instrukcyjnych NKWD, tj. w „Instrukcji ewidencji przesiedleńców”, „Regulaminie wewnętrznym posiołka”, „Instrukcji o trybie wymierzania specprzesiedleńcom kar administracyjnych” oraz w „Regulaminie informacyjno-operacyjnej obsługi trudposieleńców i specprzesiedleńców w osiedlach pracy i w osiedlach specjalnych NKWD”.
Przedstawione dwie instrukcje NKWD z 29 grudnia 1939 r. były podstawą tajnych dyrektyw przesłanych przez Berię szefom podległych mu resortów na Ukrainie i Białorusi, tj. odpowiednio Iwanowi Sierowowi i Ławrentijowi Canawie, jeszcze w grudniu 1939 r. Ci z kolei określili zadania dla podległych im naczelników urzędów NKWD w zachodnich obwodach tych republik. Tajne dyrektywy dotyczyły niezwłocznego rozpoczęcia dokładnej rejestracji wszystkich osadników, leśników i ich rodzin oraz sposobu jej prowadzenia. Akcję tę należało prowadzić bez rozgłosu, bez ujawniania jej rzeczywistego celu, który należało zastąpić jakimś wiarygodnym pretekstem. Oficjalnie akcję rejestracji miały firmować lokalne władze administracyjne.
Faktycznie, przygotowanie i przeprowadzenie wywózek przewidziano dla tzw. trójek operacyjnych, ustanowionych w każdym operacyjnym rejonie, obejmującym od 250 do 300 polskich rodzin. „Trójkami” mieli kierować naczelnicy powiatowych wydziałów NKWD lub oddelegowani funkcjonariusze obwodowych urzędów NKWD. Skład „trójek” w terenie należało przedstawić do zatwierdzenia „obwodowym trójkom operacyjnym”. Skład „obwodowych trójek” zatwierdzał osobiście Beria. „Obwodowe trójki” zatwierdzały plan całej operacji wysiedlenia na danym terenie.
Instrukcje dotyczące wywózek były uzupełniane przez władze NKWD szczebla republikańskiego o szczegółowe wskazówki w zakresie sposobu postępowania podczas akcji wysiedleńczej. Określały, że np. po wstępnej rewizji należy zezwolić osobom wysiedlanym na włożenie ubrania. Następnie należało udzielić im ogólnikowej informacji, iż na mocy decyzji rządu są przesiedlani do innego obwodu, gdzie otrzymają mieszkanie i możliwość podjęcia pracy. Na spakowanie się szczegółowe instrukcje przewidywały od 2 do 3 godzin. Funkcjonariuszy NKWD biorących udział w akcji instruowano nadto, by nie dopuszczali do gromadzenia się tłumów przy domach wysiedleńców. Nakazywano im działać twardo i zdecydowanie, ale bez zbędnego rwetesu, rozgłosu i paniki.
W styczniu 1940 r. władze centralne NKWD wydały instrukcję dla naczelników transportów w sprawie konwojowania wysiedlonych osadników. Według niej, ochronę personelu obsługi konwojów wyznaczały Główny Zarząd Wojsk Konwojowych NKWD oraz resorty spraw wewnętrznych i ochrony zdrowia Ukrainy i Białorusi. O ruchu eszelonów należało codziennie informować Główny Zarząd Transportowy NKWD i jego placówki na trasie przejazdu. Po dotarciu do stacji końcowej przewidziane było protokolarne przekazanie zesłańców lokalnym władzom NKWD.
Przygotowania w ramach akcji wywózkowej obejmowały również obszary przewidywanego osiedlenia. Odpowiednie decyzje rządu centralnego przesłano właściwym rządom republikańskim, a stąd władzom administracyjnym w terenie. Jako termin przybycia wysiedlonych Polaków do wyznaczonych miejsc wskazano koniec stycznia 1940 r. Na mocy uchwały Rady Komisarzy Ludowych z 29 grudnia 1939 r. zdecydowano o „przekazaniu specprzesiedleńców” jako siły roboczej głównie do przedsiębiorstw Ludowego Komisariatu Przemysłu Leśnego i Ludowego Komisariatu Hutnictwa Metali Kolorowych. Zasady, na jakich jednostki NKWD „przekazywały” Polaków zesłańców resortom gospodarczym, zostały określone w tzw. umowach generalnych.
Przebieg rejestracji przesiedleńców terminarz i inne przedsięwzięcia związane z wysiedleniem instancje NKWD miały referować pierwszym sekretarzom obwodowych komitetów partii komunistycznej. Na szczeblu centralnym, w Moskwie, koordynacją przygotowań zajmowała się specjalna komisja powołana przez Berię 9 stycznia 1940 r. spośród jego najbardziej zaufanych współpracowników, jak towarzysze Wsiewołod Mierkułow, Wasilij Czernyszow, Bogdan Kobułow czy S. R. Milsztajn7.
Przygotowanie i organizacja masowych deportacji ludności polskiej stały się więc przedmiotem włączenia i zaangażowania ze strony nie tylko urzędów i wydziałów NKWD, ale także władz partyjnych i administracyjnych zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi oraz szczebla centralnego, wspieranych przez aktyw komunistyczny.

Represje 10 lutego 1940 r. Gehenna transportu do miejsc zesłania

Do przeprowadzenia pierwszej akcji przesiedleńczej przystąpiono o świcie, 10 lutego 1940 r. Mróz w tamtym dniu dochodził nawet do - 42°C. Do polskich domów i mieszkań wdarli się funkcjonariusze NKWD. Nierzadko asystowali im cywile - przedstawiciele lokalnych władz. Spędzano wyrwanych ze snu domowników w jedno miejsce, pozwalano ubrać się, ustalano personalia, prowadzono szczegółową rewizję domu i obejścia. Jako cel rewizji podawano poszukiwanie broni i mających ukrywać się ludzi. Dokonywano przy tej sposobności kradzieży cennych przedmiotów, dokumentów, fotografii i rodzinnych pamiątek. Mężczyzn unieruchamiano pod uzbrojoną strażą, by nie mogli czynnie przeciwstawić się bezprawiu. Następnie ogłaszano napadniętym ludziom decyzję o przesiedleniu, od której nie było odwołania. Na pytanie: dokąd? odpowiadano ogólnikowo, wymijająco lub kłamano, że będzie to np. miejsce urodzenia rodziców lub inne gospodarstwo. Niekiedy tłumaczono, że chodzi rzekomo o wysiedlenie ze strefy wojennej, że rodzinę przewozi się do aresztowanego ojca. Sporadycznie informowano ludzi o ich rzeczywistym położeniu, że jadą do pracy w lesie. Zdarzały się „wyjaśnienia uspokajające”, tj. że władza sowiecka przesiedla ich z uwagi na zagrożenie ze strony miejscowej ludności, zawinione przez burżuazyjny polski rząd, który „nieudolnie współpracował z ludnością ukraińską”, że wyjazd jest konieczny z uwagi na „zamieszkiwanie zbyt blisko granicy” itp.
Na spakowanie się i przygotowanie do wyjazdu pozostawiano bardzo niewiele czasu. W poszczególnych przypadkach decydowali o tym funkcjonariusze NKWD przeprowadzający akcję. Niektórzy z nich dawali na to zaledwie 15 minut, inni pozostawiali ludziom nawet 2 godziny. Bywało, że nie pozwalano zabrać żadnego dobytku ani żywności, jedynie jakieś podstawowe osobiste rzeczy. Okłamywano przy tym osoby przesiedlane, że wszystko, co potrzebne, otrzymają po przybyciu na nowe miejsce, bądź że pozostawiony dobytek zostanie im dosłany.
Zaskoczenie, rozpacz, ogromny stres i pośpiech uniemożliwiały przytomne, racjonalne spakowanie się i zastanowienie nad przydatnością tych czy innych przedmiotów, w tym odzieży, sprzętu, żywności. Jak pokazał bieg wydarzeń, od decyzji, co i ile zabrać, często zależało późniejsze przetrwanie. W chaosie zabierano to, co było pod ręką. Resztę, tj. całe gospodarstwo z żywym i martwym inwentarzem, osoby przesiedlane traciły bezpowrotnie. Pustoszały wioski i osady zamieszkiwane dotąd przez Polaków. Sprowadzano do nich m.in. Łemków z okolic Sanoka oraz Rosjan ze Wschodu. Z terenów miejskich wywożono polskie rodziny kamieniczników, handlowców, przedsiębiorców i policjantów.
Osoby wysiedlone transportowano do wyznaczonej stacji kolejowej na zarekwirowanych saniach i furmankach. Przejazd trwał często przez cały dzień. Ludzie odmrażali sobie uszy, ręce i nogi. Zdarzały się przypadki śmiertelnych zamarznięć dzieci. Wiele osób słabszych psychicznie nie wytrzymało porażających okoliczności nowej sytuacji życiowej.
Majątek pozostawiony przez osoby wysiedlone przechodził na własność państwa sowieckiego. Miał on zostać zinwentaryzowany przez „trójki” gospodarcze, sprawdzony według wykazów, wyceniony, a następnie zwieziony do wyznaczonych punktów. W praktyce tę zalegalizowaną wcześniej formę grabieży polskiego mienia zastąpiono jego masowym rozkradaniem, rozdawnictwem, zamianą i niszczeniem.
Na bocznicach kolejowych oczekiwały na wypędzonych Polaków wagony towarowe z okratowanymi okienkami pod sufitem. Drzwi wagonu były zamykane od zewnątrz. Wyposażenie wagonu stanowiły półki z desek, jeden lub dwa żelazne piecyki, wiadro na węgiel. Dziura w podłodze wagonu miała służyć za ubikację. W każdym wagonie umieszczano od 35 do 50 osób, co powodowało ogromny tłok i uniemożliwiało utrzymanie elementarnej higieny. Odjazd eszelonu następował dopiero po dostarczeniu wszystkich wyznaczonych do danego transportu Polaków. Kompletowanie takiego transportu zajmowało w niektórych przypadkach nawet 3 dni. Ludziom nie zapewniono żadnych codziennych posiłków. Karmiono ich od przypadku do przypadku racjami, które nie mogły zaspokoić głodu. Na stacjach zaopatrzenie w wiadrach dostarczali zesłańcy wyznaczeni przez konwojujących funkcjonariuszy NKWD. Przynosili oni dla wszystkich coś, co tylko z nazwy przypominało gorącą zupę, chleb, wrzątek („kipiatok”), czasem suszoną rybę, czarną kawę lub herbatę. Osoby, którym udało się zabrać ze sobą żywność, lepiej znosiły podróż. Warunki w wagonie praktycznie uniemożliwiały ugotowanie własnego posiłku. Przy piecyku częstokroć całodobowa kolejka, jednak z braku podstawowych produktów żywnościowych trudno było przygotować normalne danie.
Tymczasem okres przejazdu na miejsce wygnania wynosił od 2 do 4 tygodni. Podróż była niezwykle uciążliwa również z tego powodu, że całymi dniami trzeba było siedzieć lub leżeć na niewygodnej półce, obcować z ludźmi o różnych charakterach, temperamentach, potrzebach, skłonnościach. Trzeba było znosić smród od nieczystości, które zamarzały wokół otworu w podłodze. Z niedostatku opału i wskutek trzaskającego mrozu w wagonach było zimno nie do wytrzymania. Ludzie cierpieli w skrytości. Najsłabsi, najmniej odporni zapadali na choroby układów pokarmowego, oddechowego i nerwowego. Miały miejsce liczne zgony, szczególnie dzieci i starców. Ich zwłoki wyrzucano z wagonów, a gdy była możliwość w czasie postojów, pozostawiano na zewnątrz lub grzebano przy torach.
W sporadycznych przypadkach udawało się uzyskać jakiś rodzaj pomocy medycznej. Towarzyszący zesłańcom personel nie wykazywał zainteresowania sytuacją wewnątrz wagonów. Wobec niemożliwości utrzymania higieny gwałtownie mnożyły się wszy. Wielką ulgą w tych warunkach były postoje zarządzane przez konwojujących przeważnie na odludziu w celu sprawdzenia obecności8.


1 Albin Głowacki, „Sowieci wobec Polaków”, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 1998, s. 35-37.
2 Andrzej Albert, „Najnowsza historia Polski 1918-1980”, Puls Publications Ltd, Londyn 1991, s. 311-312.
3 Op. cit., s. 313.
4 Albin Głowacki, op. cit., s. 265-266.
5 Op. cit., s. 272-278.
6 Andrzej Albert, op. cit., s. 321-322.
7 Albin Głowacki, op. cit., s. 320-324.
8 Op. cit., s. 328-331.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Toaleta dla trzeciej płci, szkolenia z niebinarności. Nauczyciele mają dość i zapowiadają protest

2024-11-22 08:46

[ TEMATY ]

szkoła

Marta Książek

Toaleta ani damska, ani męska w warszawskim liceum; szkolenia dla nauczycieli pt.: „Dziecko transpłciowe, dziecko niebinarne” czy poradnik "Dziecko transpłciowe - efektywny system wsparcia w szkole", to tylko niektóre pomysły realizowane przez stołeczne podmioty odpowiedzialne za edukację. Resort oświaty nie protestuje a Mazowiecki Kurator Oświaty odwołuje konkurs dla dzieci o kard. St. Wyszyńskiego.

Liceum Ogólnokształcące nr LXXV im. Jana III Sobieskiego w Warszawie nie przoduje w rankingach, oferuje za to nietypowe wychodki dla tzw. trzeciej płci. Łazienka jest na ostatnim piętrze, tam gdzie sala gimnastyczna i przebieralnie. „Inwestycja” wywołała falę dyskusji w stołecznym i ogólnokrajowym środowisku nauczycielskim. Część nauczycieli uznała pomysł za tani chwyt marketingowy, część- uważa, że jest to element z góry realizowanego planu indoktrynacji młodego pokolenia.
CZYTAJ DALEJ

Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych zdejmuje krzyż w sali konferencyjnej

2024-11-22 10:26

[ TEMATY ]

krzyż

Lasy Państwowe

Karol Porwich/Niedziela

Przeprowadziłem kontrolę poselską w Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych, gdzie stwierdziłem, że w sali konferecyjnej zdjęto krzyż. Zwróciłem się do Lasów Państwowych z oficjalnym zapytaniem - mówi Paweł Sałek, poseł do Sejmu RP, były Doradca Prezydenta RP.

CZYTAJ DALEJ

Bp Wołkowicz: czy budujesz Królestwo Jezusa?

2024-11-23 13:10

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Julia Saganiak

- Pan Jezus zaprasza nas, byśmy nie tylko byli z Nim w Kościele na modlitwie, ale także w spotkaniu z drugim człowiekiem - mówił bp Zbigniew Wołkowicz w łódzkiej katedrze.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję