Droga Redakcjo! Uprzejmie proszę o adresy wybranych numerów Pań, ponieważ chciałabym z nimi nawiązać bliższą znajomość. Czuję się również bardzo samotna, opuszczona tu, na emigracji, i brakuje mi rozmów z bliskimi osobami. Moje życie do tej pory było trudne, pełne wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Przyjechałam do Kanady z mężem 20 lat temu, obecnie mąż jest po wylewie, wiele czasu spędza na wózku inwalidzkim. Nie mogę się z nim porozumieć, gdyż częściowo utracił pamięć.
Jesteśmy katolikami, mąż służył do Mszy św. Wiele razem przeżyliśmy. Chętnie podzielę się z innymi swoim doświadczeniem. Wraz z mężem planujemy wrócić do Polski, jak tylko stan zdrowia mu na to pozwoli. Bardzo tęsknimy za naszym pięknym krajem, ale okoliczności w latach 80. zmusiły nas do wyjazdu. Byliśmy wówczas prześladowani za to, że trwaliśmy silnie w opozycji. Nasz dom, cały dorobek, został spalony, pozostało tylko pole. Kochamy Polskę mimo tylu przykrości, jakich doznaliśmy od minionego ustroju.
Łączę moc serdecznych pozdrowień
Renata
„Kochamy Polskę mimo tylu przykrości...” - co za determinacja bije z tych słów! Jak wielu jest Polaków, którzy zaciskają zęby, ale - trwają. W swej miłości szalonej, beznadziejnej, bezsilnej. W miłości do swojej Ojczyzny. I to nie tylko za granicą. Bo i tutaj, w kraju, jakże wielu ludzi jest wciąż pokrzywdzonych przez niesprawiedliwe prawa - z przeszłości czy obecne. Jak wiele osób nie może doczekać się sprawiedliwości przez dziesiątki lat. Można by spisać całe tomy tych historii ludzkich. Każda polska rodzina ma jakąś swoją martyrologię. Jeśli nie wojenną, to powojenną lub - współczesną. I tak trwa ten naród - w cierpieniu, ciszy, milczeniu. Bo to, co słychać w mediach, to nie zawsze jest Polska.
Aleksandra
Pomóż w rozwoju naszego portalu