Ks. Ireneusz Skubiś: - Ksiądz Arcybiskup miał szczęście być świadkiem życia wielkiego i świętego Papieża. Jak Ekscelencja jako młody ksiądz przyjął zaproszenie do bezpośredniej służby Janowi Pawłowi II?
Abp Mieczysław Mokrzycki: - Byłem bardzo zaskoczony. Nie od razu dałem odpowiedź. Zastanawiałem się nad tym, czy sobie poradzę i czy jestem godzien być u boku tak wielkiego człowieka. Przyjąłem papieskie zaproszenie z wielką odpowiedzialnością i obawą, a jednocześnie z radością.
- Jak przebiegały pierwsze miesiące pracy? Czy od razu dało się zauważyć, że Ojciec Święty żyje w wielkiej symbiozie z Panem Bogiem, z Jezusem Eucharystycznym, że jego życie jest życiem wielkiej modlitwy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pracy było dużo. Miałem jednak możność poznania samego Ojca Świętego i prawie wszystkich jego gości.
Ojciec Święty był osobą szczególną. Modlił się długo i wytrwale. Zauważało się jakąś szczególną więź z Chrystusem, któremu poświęcał bardzo wiele czasu i uwagi. Czynił to zawsze naturalnie, ze spokojem i z pełnym zaufaniem. Tak, Ojciec Święty wiele razy pokazywał nam, jak można się modlić - długo, wytrwale i skutecznie.
- Czy zauważalne było u Ojca Świętego przekładanie spraw ludzkich na porządek Boży?
Reklama
- Ojciec Święty modlił się gorliwie i wszystkie sprawy i problemy zawsze zawierzał Panu Bogu.
- Jak Jan Paweł II znosił cierpienia, których los mu nie szczędził?
- Tak jak każdy człowiek. Myślę, że się do nich po prostu przyzwyczaił. Ufał lekarzom, którzy go leczyli, i bez narzekania szedł naprzód.
- Wiadomo było, że z całego świata napływały do Ojca Świętego sprawy trudne, czasem bolesne. Jak reagował na to Papież? Czy jego modlitwa za sprawy świata była czytelna dla jego najbliższego otoczenia?
- Tak, często o tym mówił, także przychodzącym do niego gościom. Modlił się w czasie Mszy św., ale także poza nią.
- Czy Ksiądz Arcybiskup uczestniczył we wspólnych modlitwach z Janem Pawłem II?
- Tak, włączałem się w nie często, ponieważ wiedziałem, że są trudne sprawy do rozstrzygnięcia. Chciałem wzmacniać posługę Piotra naszych czasów.
- Cały świat przyglądał się Janowi Pawłowi II, który gasł na jego oczach. Było to niezwykłe świadectwo odchodzenia Papieża do Ojca... Jak odbierało tę chwilę jego najbliższe otoczenie?
- Tworzyliśmy jedną wielką rodzinę, która z Ojcem Świętym była bardzo zżyta. Odchodził od nas ktoś bliski i wyjątkowy. Nadzieja zmartwychwstania i modlitwy całego ludu pomogły nam przeżyć ten trudny czas.
Reklama
- Jak w ostatnim czasie swojego życia widział Ojciec Święty Kościół powszechny, oddając za duchowieństwo, zakony i wszystkich wiernych swoje cierpienia?
- Ojciec Święty naprawdę ufał Panu Bogu i przedstawiał Mu wszystko, co go niepokoiło. Ufał słowom Pana Jezusa, że bramy piekielne Kościoła nie przemogą (por. Mt 16, 18). Widział Kościół: pozytywnie i przyszłościowo.
- Jaki jest stosunek Księdza Arcybiskupa do słów powtarzanych 3 lata temu przez media: „odchodzi do Boga święty Papież”?
- Jan Paweł II był człowiekiem takim jak my wszyscy. Jego posługę Piotrową wspierał cały świat, ale do heroiczności cnót dojrzewał sam. To jest głos ludu Bożego, do którego dołączam się całym sercem.
- Wszystkim dźwięczą jeszcze w uszach słowa-hasło z pogrzebu Jana Pawła II: „Santo subito!”. Kościół wołał o szybkie wyniesienie Jana Pawła II na ołtarze. Jakie myśli i refleksje nasuwały się wtedy Ekscelencji?
- Wołanie to napełniało mnie radością, ponieważ wierni mają najlepszy osąd i wyczucie. Być blisko świętego Papieża to była dla mnie wielka łaska i zarazem zobowiązanie.
- Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II odszedł z tego świata, do Krakowa wrócił abp Stanisław Dziwisz, a w Rzymie został ks. Mieczysław Mokrzycki. Z jakimi myślami pozostał najmłodszy sekretarz Jana Pawła II?
- Początkowo nie było to łatwe. A z drugiej strony jakby nic się nie zmieniło - ten sam dom, ten sam Kościół... Myślę, że było to dobre, potrzebne i pożyteczne.