Senator John McCain jest prawie pewnym kandydatem Republikanów na listopadowe wybory prezydenckie w USA. Nadal jednak szuka poparcia i zależy mu szczególnie mocno na zaufaniu ze strony chrześcijan ewangelikalnych, którzy są wobec niego nieufni, oskarżając go o zbytni liberalizm. Jak kłopotliwe może być to poparcie, pokazała sprawa opisana przez katolicki serwis „Catholic Online”. McCain otrzymał wsparcie od znanego teleewangelizatora Johna Hagera. Kłopot w tym, że Hager słynny jest ze swojej krytyki Kościoła katolickiego. Nie przebiera w słowach, nazywając Kościół „wielką nierządnicą”, „fałszywym kultem” i „Kościołem apostazji”. Zaraz odezwały się głosy, że podobny punkt widzenia prezentuje kandydat republikanów na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych. Początkowo sztab McCaina nie reagował. Dopiero gdy demokratka Nancy Pelosi podniosła tę sprawę, McCain odpowiedział, że nie zgadza się ze wszystkimi poglądami Hagera. Szanuje katolików i Kościół katolicki. Podkreślił, że do katolickich szkół posłał swoje dzieci, a tak w ogóle to chce łączyć naród, a nie dzielić go. - Jestem przeciwko dyskryminacji: antysemityzmowi, antykatolicyzmowi, rasizmowi i udowodniłem to w czasie kampanii wyborczej - powiedział dziennikarzom John McCain.
Zapytany o rolę wiary w życiu, stwierdził, że to dla niego ważny, a nawet bardzo ważny czynnik. Dziennikarze zauważyli, że temat wiary pojawił się podczas innego spotkania wyborczego, w kwaterze głównej jednej z sieci restauracji, założonej i kierowanej przez gorliwego baptystę Truetta Cathy’ego. Ten biznesmen zamyka swoje restauracje w niedziele, aby dać możliwość świętowania Dnia Pańskiego swoim pracownikom. - Jest coraz trudniej wykonywać wolę Pana w mieście szatana - powiedział McCain, myśląc o Waszyngtonie. Wyobrażacie sobie takie słowa w ustach któregokolwiek z polskich polityków?
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu