- Jakie dzieci do Państwa trafiają?
- Przeważnie są to dzieci porzucone przez matki zaraz po urodzeniu. Zwykle pochodzą z rodzin, w których rodzice nie mają warunków na ich utrzymanie i podejmują decyzję, żeby je zostawić w szpitalu. Zdarzają się również dzieci samotnych matek, które, nie widząc perspektyw utrzymania dziecka - decydują się je zostawić.
Maluchy trafiają jednak do nas po kilku tygodniach - pewien czas muszą spędzić w szpitalu. Ale kiedy tylko do nas przyjeżdżają, staramy się im zapewnić ciepło, którego w szpitalu czy w domu dziecka by nie miały.
- Jak wygląda Wasza opieka nad dziećmi w pogotowiu? Bo można powiedzieć, że jesteście dla nich taką karetką pogotowia, dzięki której maluchy nie trafiają do domu dziecka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Jesteśmy pogotowiem rodzinnym i zajmujemy się tymi dziećmi do czasu, gdy sąd podejmie decyzję co dalej. Sąd ma na to 12 miesięcy. Dlatego dzieciaczki są u nas rok, a w wyjątkowych sytuacjach o 3 miesiące dłużej. W tym czasie ośrodek szuka dla nich rodziców adopcyjnych. I najczęściej się to udaje. Od nas tylko dwoje dzieci nie zostało adoptowanych, ale tylko dlatego, że po pewnym czasie wróciły do swoich biologicznych rodziców.
- Co się dzieje od momentu, kiedy dowiadujecie się, że dla dziecka znalazła się rodzina adopcyjna? Rozmawiacie z tymi ludźmi?
Reklama
- Oczywiście, utrzymujemy kontakty, przyszli rodzice przyjeżdżają do nas znacznie wcześniej, niż te dzieci do nich trafiają. Przyjeżdżają, a my uczymy mamę i tatę, jak to dziecko przewijać, karmić, kąpać. Matki uczą się od mojej żony, jak powinny postępować z dzieckiem. Nie chodzi tu tylko o jakieś ogólne zasady, ale o nawyki tego konkretnego dziecka. Uczą się jego reakcji w różnych sytuacjach.
- Co powiedzieliby Państwo osobom, które wahają się z podjęciem decyzji o rodzicielstwie zastępczym?
- Kiedyś nie doceniałem tej sytuacji. Nie doceniałem satysfakcji, jaką można mieć z tego zajęcia. Początkowo podchodziłem do sprawy tak, że dobrze byłoby pomóc tym dzieciom. Ale nie sądziłem, że będę odczuwał taką radość. To są przecież niewinne osoby, które ktoś musi przygarnąć, musi im pomóc. Jeżeli nie zrobimy tego my, to kto to zrobi? Dom dziecka? Na całym świecie odchodzi się od domów dziecka na rzecz dziecka przy rodzinie. W rodzinie opieka jest dokładniejsza, lepsza i...
- Jest w niej miłość...
- Właśnie. Nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy pewnego dnia powiedzieć: „Dobrze, kończymy z tym”. Chciałbym to kontynuować jak najdłużej. Proszę sobie wyobrazić, jak te maluchy się cieszą na nasz widok, jak nas szukają wzrokiem. Kiedy kładziemy je w wózeczku czy łóżeczku i przez pewien czas do niego nie podchodzimy, tęsknią. Ten mały człowiek potrzebuje pogłaskania, przytulenia, pocałowania. Widać, że jest to dzieciom potrzebne.
Rozmowy przeprowadził: Łukasz Głowacki