Ucieszyłem się, gdy na fotografii w gazetach zobaczyłem podających sobie rękę i uśmiechniętych Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska. A więc pogodzili się! W imię dobra Polski koniec z kłótniami, a zamiast tego współpraca lub przynajmniej rzeczowy dialog! A było to zaraz po rozmowie obu panów przed wyjazdem premiera na rozmowy na Kremlu. Dali do zrozumienia Moskwie, że w sprawach polityki zagranicznej mówią jednym głosem. Nie ma rozsądnej alternatywy dla takiej postawy.
Ucieszyłem się, choć nie ukrywałem i nie ukrywam, że wynik wyborów na jesieni bardzo mnie rozczarował: głosowałem za IV RP, a nie za powrotem III RP. Jednak trzeba uszanować wolę większości i spokojnie patrzeć nowej władzy na ręce. Nie walczyć z nią, jeżeli robi coś dobrego. Ale zdecydowanie atakować, gdy na to zasługuje. I dlatego nie mogę nie zaatakować nowego ministra spraw zagranicznych, a zatem pośrednio jego szefa Tuska: dowiedziałem się z „Rzeczpospolitej” (z 4 lutego br.), iż resort dyplomacji postanowił wstrzymać światową dystrybucję filmu „Upside Down” („Do góry nogami”), zrealizowanego za rządów min. Anny Fotygi kosztem 250 tys. zł. O co chodzi?
W skrócie: w wielu krajach w mediach uporczywie używa się określenia „polskie obozy śmierci” (w samej tylko Kanadzie ok. sto razy rocznie). Protesty Polonii czy polskich ambasad nie przynoszą rezultatu: redakcje odmawiają zamieszczenia sprostowań czy przeprosin i nadal czynią to samo zło, co autor „Strachu”. Bo skoro były „polskie obozy śmierci”, a wiadomo, że w obozach śmierci ginęli masowo Żydzi, to Polska i Polacy są odpowiedzialni za Holokaust. Prawda, jakie to proste?
Kanadyjska Polonia postanowiła dać odpór i nakręcić film obalający to obozowe kłamstwo. Min. Fotyga poparła pomysł i wyasygnowała pieniądze. Film nakręciła polska reżyser z Kanady Violetta Kardynał. Są w nim wypowiedzi byłego więźnia Oświęcimia, skonfrontowane z opiniami młodych Kanadyjczyków wykazujących wstrząsającą ignorancję - owoc antypolskiej propagandy. Miał być rozsyłany do wszystkich polskich placówek dyplomatycznych. Nie będzie. Nowy minister MSZ uznał, że film jest za słaby...
Filmu nie widziałem, może rzeczywiście nie jest najlepszy, choć „Rzeczpospolita” przytacza pochwalne zdanie anonimowego urzędnika z MSZ. Ale skoro nie najlepszy, to zapewne min. Radosław Sikorski zleci nakręcenie filmu na ten sam temat komuś innemu? Otóż nie! Polski MSZ (podkreślam: polski!) jakoby nie ma na to pieniędzy. Na obronę dobrego imienia Polski! Sprawę odłożono ad acta...
Ta decyzja dziwnie koresponduje z wielu innymi: rezygnacją z Muzeum Ziem Zachodnich, obcięciem funduszy dla IPN i Muzeum Historii Polski, skandalicznymi wypowiedziami nowego ministra kultury, że Polska nie będzie krajem muzeów i cmentarzy... Będzie za to krajem „polskich obozów śmierci”...
Pomóż w rozwoju naszego portalu