Mamy dwoje uszu i tylko jedne usta. To bardzo ładny symbol, który pokazuje, że powinniśmy więcej słuchać, niż mówić.
Bez słuchania nie ma miłości. Nie ma życia duchowego ani dojrzałych, głębokich relacji z ludźmi. Każdy z nas ma potrzebę słuchania i bycia wysłuchanym. Słuchanie jednak jest trudną sztuką, której trzeba się nieustannie uczyć. Jeżeli to zaniedbamy, zlekceważymy, od razu pojawi się kryzys. Często pierwszym owocem psychoterapii rodzinnej jest odkrycie, że małżonkowie po prostu wzajemnie się nie słuchają.
- Człowiek ma dwoje uszu i jedne usta. To bardzo ładny symbol. W ciele człowieka jest wiele mądrości. Usta można zamknąć, uszu nie. Między milczeniem a słuchaniem jest ścisły związek. Ci, którzy słuchają, milczą. Trudno jest jednocześnie trwać w hałasie i słuchać. Słuchanie odbywa się zawsze w ciszy. Cisza jest przestrzenią słuchania - mówił ks. Krzysztof Grzywocz, doświadczony kierownik duchowy, podczas jednej z sesji formacyjnych w krakowskim Centrum Formacji Duchowej.
Trzy wymiary słuchania
Reklama
Ludzkie słuchanie rodzi się ze słuchania Boga. I to w dwóch znaczeniach. Nie tylko człowiek słucha Boga, ale przede wszystkim Bóg słucha człowieka. W każdym momencie. Można wręcz powiedzieć, że żyjemy, ponieważ podtrzymuje nas pełne miłości słuchanie Boga. I jeżeli my słuchamy, to tylko dlatego, że sami najpierw zostaliśmy wysłuchani. Możemy dać tylko to, co sami wcześniej otrzymaliśmy.
O wadze słuchania przekonani byli mistrzowie życia duchowego. Św. Paweł przekonuje, że wiara rodzi się ze słuchania. A z kolei św. Benedykt w pierwszych słowach swojej „Reguły” nawołuje: „Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń ku nim ucho swego serca”.
„Słuchanie stanowi dla niego swego rodzaju metodę odnajdywania siebie przed Bogiem, a przez to sensu i mądrości życiowej. Skupienie podczas słuchania jest podstawą modlitwy” - pisze o. Włodzimierz Zatorski OSB w jednym z numerów miesięcznika „W Drodze”.
Dopiero uważne słuchanie Boga upoważnia do słuchania drugiego człowieka. Ale też zdolność słuchania człowieka potwierdza się w umiejętności słuchania Boga. - Jeżeli np. ktoś siedzi z drugim człowiekiem przy stole i nie potrafi go usłyszeć, to nie usłyszy także Boga w kaplicy. Bóg bowiem stał się człowiekiem - czyli: im głębsze słuchanie Boga, tym głębsze człowieka. A im głębsze słuchanie człowieka, tym głębsze słuchanie Boga - mówi ks. Grzywocz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bóg mówi na wiele sposobów
Jak jednak słuchać Boga, aby rzeczywiście Go usłyszeć i zrozumieć, co mówi... A mówi na wiele sposobów - przede wszystkim przez swojego Syna - Jezusa Chrystusa. Wielki mistyk św. Jan od Krzyża tak pisze w „Drodze na Górę Karmel”: „Od kiedy Bóg dał nam swego Syna, który jest Jego jedynym Słowem, nie ma innych słów do dania nam. Przez to jedno Słowo powiedział nam wszystko naraz(...). Jeśli więc dzisiaj ktoś chciałby Go jeszcze pytać lub pragnąłby jakichś wizji lub objawień, nie tylko postępowałby błędnie, lecz także obrażałby Boga, nie mając oczu utkwionych jedynie w Chrystusie, szukając innych rzeczy lub nowości”.
Bóg mówi do nas przez Urząd Nauczycielski Kościoła, czyli nauczanie papieży, soborów, przez encykliki, konstytucje dogmatyczne, przeróżne dokumenty, książki, publikacje, przez świętych. Ale również przez zwyczajnych ludzi i zwyczajne, codzienne wydarzenia.
Oczywiście, nie wszystko, co mówią do nas inni, to głos Boga. Dlatego też trzeba podjąć wysiłek rozeznania, czy dana sytuacja, spotkanie, wydarzenie nie jest głosem Boga skierowanym do nas. W takim rozeznawaniu może pomóc np. spowiednik, kierownik duchowy, przyjaciel, osoba bliska i zaufana.
Kilka linijek dziennie
Reklama
Wsłuchując się w Boga, w sposób oczywisty nie można ominąć Pisma Świętego. Autorem tej księgi jest bowiem właśnie sam Bóg, który posłużył się autorami piszącymi pod natchnieniem Ducha Świętego. A nieznajomość Pisma Świętego. jest nieznajomością Chrystusa - pisał św. Hieronim, który wsławił się tym, że przetłumaczył całą Biblię na łacinę.
Warto więc podjąć postanowienie o systematycznej lekturze Pisma Świętego. Większość z nas ma je w domach, w dodatku od kilku miesięcy systematycznie dołączamy do „Niedzieli” poszczególne księgi biblijne.
Są różne sposoby i szkoły czytania Pisma Świętego. Osobom początkującym zalecamy przeczytanie dziennie kilku, kilkunastu linijek tekstu. Niewiele, ale na początek wystarczy, aby rozsmakować się w tekście. Stopniowo można zwiększać „dawkę”. Według jakiego klucza czytać? Najprościej według kalendarza liturgicznego. Wiele osób zaczyna dzień od przeczytania np. Ewangelii dnia i potem „nosi” ją w sercu przez wszystkie wydarzenia, zajęcia, pracę i rozrywkę. Można też czytać Biblię od początku albo rozdziałami, albo nawet otwierając na zupełnie dowolnym fragmencie. Ważne, żeby czytać. Codziennie! Bo tu szczególnie ważna jest systematyczność.
„Lectio divina”
Osobom bardziej zaawansowanym Kościół proponuje pogłębioną lekturę Pisma Świętego, zwaną lectio divina, czyli Boża lektura. Ten sposób ma cztery etapy:
- lectio - wybrany tekst Pisma Świętego trzeba przeczytać nawet 2, 3 razy, powoli, półgłosem, z uwagą, z wiarą, z zaangażowaniem uczuć i wyobraźni, zatrzymując się na treściach, które najbardziej nas poruszyły;
- meditatio - jest to czas takiego „przeżuwania”, „trawienia” Pisma, rozeznawania, co Bóg mówi właśnie do mnie przez dany fragment;
- oratio - to już nasza odpowiedź dana Bogu, wyrażanie przed Nim tego wszystkiego, co wywołało w nas przeczytane słowo Boże;
- contemplatio - w tym momencie słowa nie są już ważne, najistotniejsze jest po prostu trwanie w intymnej więzi z Bogiem.
Wszystkie te części tworzą pewną całość. Każda jest ważna, jedna prowadzi do następnej.
Cisza ułatwia słuchanie
Słuchanie Boga nie uda się, jeśli nie znajdziemy przestrzeni ciszy, z dala od zgiełku i hałasu. Mowa Boga jest bowiem cicha, delikatna. Dlatego podejmując modlitwę - powinniśmy znaleźć takie miejsce, w którym nie będzie nam przeszkadzać włączony telewizor czy urywające się telefony. Najlepiej niech to będzie kościół czy kaplica, czyli miejsce, gdzie „mieszka” Bóg, cisza jest zasadniczo gwarantowana, a i wystrój sprzyja modlitwie.
Dobrym miejscem do modlitwy jest także własny pokój, o ile oczywiście panuje tam cisza. Bóg jest wszędzie, ale są miejsca, gdzie po prostu łatwiej Go usłyszeć.
Tym bardziej co jakiś czas warto wyjechać na „pustynię”. Już starotestamentalni autorzy byli przekonani, że człowiek musi wybrać samotność i ciszę, aby słuchać Boga. Boży prorocy przychodzili zwykle właśnie z pustyni. Dziś pustyniami można nazwać klasztory czy domy rekolekcyjne, gdzie ludzie świeccy, mają możliwość pobyć przez kilka dni, aby oderwać się od zgiełku codzienności i - w klimacie ciszy, skupienia - wysłuchać Boga. Z takich propozycji warto korzystać przy każdej możliwej okazji. To, co się wtedy liczy, to nie tylko treść głoszonych konferencji czy medytacji. Tych możemy wysłuchać również w naszej parafii albo przeczytać w książkach. Istotne jest, że potem nie musimy wracać do domu, prania, sprzątania, gotowania, ale mamy czas i komfort dalszego spokojnego rozważania usłyszanych treści w ciszy klasztornej celi.
Rozpoczynając modlitwę, niezależnie od miejsca, warto krótko przywołać obecność Ducha Świętego. Niech On pomoże nam w modlitwie. Potem warto nastawić się na słuchanie. Nie chodzi o to, żeby zaraz coś mówić. Niekiedy mamy tendencję, żeby np. zaraz po uklęknięciu przed Najświętszym Sakramentem za coś Bogu dziękować czy o coś Go prosić. Na to przyjdzie pora. Najpierw warto słuchać. Może się bowiem okazać, że to, co usłyszymy, sprawi, iż zapragniemy powiedzieć zupełnie coś innego niż wcześniej. Albo zgoła nic.