Pilot Boeinga 777, John Howard, który 18 stycznia uległ poważnemu wypadkowi, podchodząc do lądowania na lotnisku Heathrow w Londynie, uważa, że to interwencja Boża sprawiła, iż wypadek nie przerodził się w katastrofę. W maszynie wysiadły nagle silniki i pilot lądował awaryjnie. Wszyscy uczestnicy lotu wyszli z wypadku niemal bez szwanku, nie licząc drobnych kontuzji. Howard, wspominając chwile przed twardym lądowaniem, mówił, że był przekonany, iż skończy się ono katastrofą, bo żadne procedury awaryjne nie uczą lądowania w sytuacji, gdy wysiadły wszystkie silniki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu