W grudniu 1962 r. odbywał się zjazd partii Komunistycznej do
Włoch. W ostatnich dniach listopada przybyła do Rzymu delegacja Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej, która miała w nim uczestniczyć.
W jej skład wchodził między innymi Zenon Kliszko, który był odpowiedzialny
za zorganizowanie przyjęcia w ambasadzie dla biskupów polskich przebywających
na Soborze.
Sprawa była nad wyraz delikatna. Przypomnijmy, że strona
rządowa popełniła gruby nietakt wobec nich. Kiedy przedstawiciele
Episkopatu przyjechali do Wiecznego Miasta, na ich powitanie jako
przedstawiciel rządu wydelegowany został sekretarz ambasady, Marian
Wielgosz, chociaż dobry obyczaj nakazywał, by obecny był sam ambasador.
Dlatego też Kliszko zaraz po przyjeździe, 1 grudnia, skontaktował
się z Jerzym Zawieyskim, który jak zwykle miał pełnić rolę pośrednika.
Tego samego jeszcze dnia Zawieyski udał się do Instytutu Polskiego,
gdzie rezydował Ksiądz Prymas. Kardynał Stefan Wyszyński wyraził
zgodę na wizytę w ambasadzie, pod warunkiem, że wcześniej ambasador
Adam Willman przybędzie do niego. Nie dał natomiast odpowiedzi w
sprawie udziału biskupów w przyjęciu. Po tym geście dobrej woli Prymasa
Tysiąclecia sprawy potoczyły się szybko. 3 grudnia przyjął Willmana,
a trzy dni późnej sam udał się do ambasady. O tym wydarzeniu tak
pisze:
W ambasadzie PRL na v. Parieli. Rewizytuję ambasadora
Willmana, z prał. Mączyńskim. Rozmowa zdawkowa. Przechodzę do sali
na dole, gdzie czeka wicemarszałek Kliszko, który prosił o spotkanie.
Jest bardzo wychudzony i zmęczony. Ostatni raz widzieliśmy się w
Komańczy. Chwila więc przypomina etap "październikowy". Trzeba wiele
cierpliwości, by doczekać się takiej zmiany. Wyjeżdżaliśmy z Warszawy
z 5. dolarami w kieszeni, wśród napięcia dyskusyjnego i walki o paszporty
dla biskupów, wielkiej złości dyr. Żabińskiego. Nie myślałem, że
wicemarszałek KC będzie prosił o spotkanie.
Zapowiadamy sobie, że rozmowa nie będzie miała charakteru
polemiki. W toku rozmowy poruszane będą różne sprawy, jednak w myśl
zasady, że sprawy polskie będziemy omawiali w Polsce. Nie brak trudności;
lipiec był dla nas niemożliwy, co potwierdził wicemarszałek Kliszko.
Do ostatniej chwili byliśmy szykanowani przez admin. wyz.; wyjechaliśmy
z Polski z przykrym uczuciem. Dziś widać, że to było niepotrzebne.
Pan Kliszko bardzo był wzburzony wieścią, jakoby dwóch biskupów miało
się wyrazić: gdy Moskwa kazała, Gomułka wydał paszporty. Nic podobnego,
to zależało od Gomułki. Długi wywód na ten temat. Wyjaśniam, że takie
myśli wiążą się z trudnościami, których nie możemy sobie wyjaśnić. [
...] W depeszy nie miałem zamiaru grozić, tylko zwracałem panu Gomułce
uwagę na szkodę, płynącą z tej nieobecności. [...]
Nie możemy spokojnie przyjmować tego, że rząd wydał nas
w ręce dyr. Żabińskiego, człowieka, którego po Październiku partia
sama usunęła ze stanowiska wojewody w Kielcach. To jest straszny
człowiek, który nawet wtedy, kiedy widzi naszą rację, oświadcza,
że będzie przeciwny. [...] Takiego człowieka mamy i w Bydgoszczy,
byłego kleryka z Wielunia, który wyrzucony za rozrabianie lewackie,
dziś jest wielkim urzędnikiem, dręczącym duchowieństwo. [...]
Pan Kliszko wyraża nadzieję, że w świecie coś zmienia
się na korzyść, zmienia się też i w Kościele, o czym świadczy postawa
Jana XXIII. [...] Dłuższy mój wywód na temat postawy Kościoła wobec
problemu pokoju i postępu społecznego [...] W ciągu rozmowy marszałek
Kliszko niekiedy się zapalał, ale zaraz się opanowywał. [...]
Rozmowa trwała do godz 18.00. Cała była in olivia pacis.
Rozstaliśmy się w hallu ambasady. Nie było już mowy o raucie na cześć
biskupów z Polski w ambasadzie.
Ksiądz Prymas celowo przemilczał tę ostatnią sprawę.W
ten sposób powiedział Kliszce swoje "nie". To niezwykle dotknęło
Kliszkę, który szybko, jeszcze podczas swego pobytu w Rzymie, zaatakował
polskich biskupów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu