Reklama

Od emocji do nowych mitów

Niedziela Ogólnopolska 47/2007, str. 14-15

Katarzyna Nita

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nowych mitów wciąż w Polsce przybywa. Mówi się dziś o postępującej mitologizacji życia, która daje znać o sobie na wszystkich polach aktywności człowieka. Wnikliwa analiza mitów pozwala stwierdzić, że upowszechniają się one wskutek zręcznie prowadzonej gry emocjami. Lekceważenie warstwy intelektualnej, czy tym bardziej eliminowanie jej z dyskursu publicznego, wzmacnia siłę emocji, które wtedy przejmują rolę wiodącą, a nawet prowadzą do swoistej dyktatury.
Jak uczy historia, na emocjach nie da się tworzyć trwałych dzieł. Tym bardziej więc nie wolno na nich budować demokracji i jakiegokolwiek dobra wspólnego. Byłoby to budowanie na piasku, żeby nawiązać do ewangelicznej metafory, a więc budowanie krótkowzroczne i syzyfowe. Powstały w taki sposób świat mitów staje się szkodliwym szumem informacyjnym, prowadzącym do utraty orientacji w mediach i w polityce.

Wolne media i nowe mity

Reklama

Wybitny filozof o. Józef Maria Bocheński pisał, że główną przyczyną szerzenia się mitów jest wątpienie w rozum oraz nieufność do zdrowego rozsądku. Widać to wyraźnie, gdy rozpatruje się mity, które po 1989 r. wpisane zostały w proces transformacji ustrojowej. Jednym z nich był skonstruowany profesjonalnie „mit polskiego piekła”, który miał się stać antidotum przeciwko próbom dekomunizacji państwa. Wspierał go „mit powszechnego umoczenia Polaków”. Współdziałały z nimi przekonująco sformułowane hasła „grubej kreski” i „nie będzie polowania na czarownice”. Zarówno mity, jak i hasła opierały się na dużym ładunku naturalności, jaką w sobie niosły, dlatego były bardzo skuteczne. Odwoływały się też do będących w powszechnym obiegu stereotypów, które jako „gotowe formy myślenia” zwalniają człowieka z wysiłku intelektualnego. Okoliczności te sprawiły, że wielu Polaków chętnie przyjmowało propagowane treści i dawało publiczny wyraz osobistej solidarności z nimi. Podkreślano nawet publicznie, że hasło „grubej kreski” jest bardzo chrześcijańskie i ewangeliczne, dlatego powinno być bez wahania urzeczywistniane.
Po przełomie 1989 r. nic się nie zmieniło w strukturze mitu, która była identyczna w porównaniu z mitami peerelowskimi. W tamtych czasach przecież mitologia wyraźnie odwoływała się do emocji, gdy np. głosiła prywatność religii, pieczętowała „przyjaźń polsko-radziecką” czy obwieszczała o „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną. Teraz wreszcie, dzięki odzyskanej wolności słowa, Polacy mogli sobie uświadomić, że obalony komunizm budowany był na mitach i szeroko korzystał z ich usług.
Jednak struny emocji dotykano w mediach nadal, zwłaszcza wtedy, gdy chciano storpedować pewne inicjatywy zmierzające do unormowania sytuacji powstałej po czasach realnego socjalizmu. Takie np. jak przywrócenie katechezy w szkole czy posługi duszpasterskiej w wojsku. Straszono, że tego rodzaju zmiany doprowadzą do groźnych konfliktów na tle wyznaniowym. Z perspektywy minionego czasu widać wyraźnie, jak dalece ulega zniekształceniu obraz życia społecznego, gdy w jego przekazie eliminowany jest czynnik intelektualny, a dominują emocje. Młode media, odurzone poczuciem niezależności, traktowane były często instrumentalnie, również na obszarze tworzenia nowych mitów.
Dziś coraz wyraźniej daje znać o sobie nadmiar informacji i rosnący chaos w ich funkcjonowaniu. Ułatwia to dominację sfery emocji w działaniach człowieka, w jego opiniach i stawianych diagnozach. Przyczyniają się do tego takie zjawiska, jak kultura obrazkowa, uzależnienie od mediów czy presja cywilizacji konsumpcyjnej. Gdy kładzie się nacisk na emocje, a rezygnuje z rzeczowych uzasadnień, powstaje twór, który nawet w prymitywnej propagandzie nie znajduje powszechnego uznania. Przykładem jest choćby „mit postępującej homofobii” czy „mit światopoglądu naukowego”.
Okolicznością, która ułatwia tworzenie się nowych mitów, jest fakt, że człowiek z natury swojej jest istotą mitologizującą („homo mythologizans”). W znacznej mierze utrudnia to proces obalania mitów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Napastliwość to również emocje

Pobieżna obserwacja pozwala stwierdzić, że publiczny dyskurs przeżywa obecnie kryzys. Udział w debacie ogranicza się często do zabiegów, aby komuś „przyłożyć” czy kogoś ośmieszyć, a więc spowodować u adwersarza złość lub irytację. Cechą wiodącą w wielu publicznych wystąpieniach jest napastliwość, która bierze się również stąd, że kogoś, kto odstaje od obowiązującej poprawności i odważa się głosić poglądy odmienne, traktuje się jak napastnika, który w swojej zuchwałości zagraża poglądom własnej grupy. Jakoś wtedy nie obowiązuje zasada tolerancji.
Wskutek napastliwości dyskusja przestaje być merytoryczna i wywołuje u jej uczestników eskalację emocji negatywnych. Jednocześnie jej przebieg sprowadza się do spraw drugorzędnych i peryferyjnych. Uleganie emocjom sprawia też, że zapomina się w mediach o obowiązującej bezstronności i nie uznaje zasady „audiatur et altera pars” (niech zostanie wysłuchana i druga strona).
Bywa i tak, że wymiana opinii przypomina głośną kiedyś rozmowę przedstawicieli władz sowieckich z delegacją amerykańską w moskiewskim metrze. Na uwagę gości, że jednak pociągi nie kursują tak punktualnie, jak zapewniano, riposta gospodarzy jest natychmiastowa: „A jak u was biją Murzynów, to jest dobrze?”. Manewr odciągający bywa często obecny w wypowiedziach publicznych. Utrudnia dialog i porozumienie, a dyskusję czyni niezrozumiałą. Widać to najwyraźniej w wystąpieniach polityków. Ich rozmowy za pośrednictwem mediów są dla wielu czytelników, słuchaczy i widzów skomplikowaną łamigłówką.
Wysoka emocjonalność publicznych debat jest czynnikiem współtworzącym nowe mity. Kreuje obraz rzeczywistości daleki od prawdy i tym skuteczniej mitologizuje życie społeczne.
Uleganie emocjom sprawia też, że w środkach masowego komunikowania wysuwa się zbyt pochopne wnioski, tworząc w ten sposób fakty medialne, które zamazują prawdę o rzeczywistości i stają się czynnikiem mitotwórczym. Na Zachodzie w sposób zdecydowany ostrzega się przed dyktaturą emocji w mediach. Zwraca się uwagę przede wszystkim na obsesje, które są nieodłącznym atrybutem emocjonalnych uniesień, negatywnie wpływają na ich użytkowników i niebezpiecznie zniekształcają obraz rzeczywistości. Miejsce prawdy zajmują wtedy emocje, a dobro czytelnika, słuchacza i widza ustępuje interesowi właścicieli i dysponentów środków masowego komunikowania (np. X. Couture, „La dictature de l’émotion”, Paris 2005). Dlatego ma miejsce głośne wołanie o wzrost czytelnictwa i rozwija się pedagogia lektury.

Historyczne wyzwanie

Mit jest jednym z podstawowych środków manipulowania społeczeństwem, dlatego należy się obawiać, iż jego dysponenci mają obecnie wyjątkowe możliwości wpływania na postawy Polaków i ich hierarchię wartości.
Funkcjonują w Polsce mity, których nie zrozumie się, nie uwzględniając wpływu ze strony dyktatury emocji. Przykładem może być „mit mieszania się Kościoła do polityki”. W badaniach z 2004 r. okazało się, że aż 66,6 proc. Polaków jest zdania, iż Kościół w Polsce „miesza się do polityki”. Tym bardziej to zdumiewa, że zdaniem obserwatorów sceny politycznej, w tym samym czasie Kościół nie wykazywał w tym kierunku jakiejkolwiek aktywności. Wypomina się nawet Kościołowi hierarchicznemu w Polsce, że jest „zbyt często milczący”. A zatem mity są faktem i nie wolno ich bagatelizować. Tymczasem dyktatura emocji w mediach staje się kołem napędowym w fabrykowaniu nowych mitów. Droga do nich jest coraz krótsza i łatwiejsza.
Na dziennikarzach i publicystach ciąży więc obowiązek podjęcia działań prowadzących do powszechnej demitologizacji - mediów, polityki, historii, relacji międzyludzkich. Szczególne zadanie w tej dziedzinie stoi przed mediami katolickimi, których misja obrony prawdy jest nie do przecenienia. Będzie to oznaczało stawianie na dojrzałość warsztatu dziennikarskiego, szacunek do człowieka i na nową szansę w rozwoju społeczeństwa komunikacji.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie spraw, abym przyjmował Twoją łaskę i czynił moje życie pięknym!

2025-01-16 10:17

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

BP Episkopatu

Przemiana wody w wino była „początkiem znaków” Jezusa na ziemi. Był to cud podtrzymania radości ziemskiej, radości związanej z miłością. Jezus przemienił wodę w wino i kazał sługom roznosić je gościom. Wiara mówi, że w życiu wiecznym, które – mówiąc obrazowo – przypominać będzie też radosną ucztę, już sam Jezus będzie usługiwał zbawionym winem wiecznej radości.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?» Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. Jezus rzekł do sług: «Napełnijcie stągwie wodą». I napełnili je aż po brzegi. Potem powiedział do nich: «Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu». Ci więc zanieśli. Gdy zaś starosta weselny skosztował wody, która stała się winem – a nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli – przywołał pana młodego i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory». Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
CZYTAJ DALEJ

Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie

2025-01-14 14:06

Niedziela Ogólnopolska 3/2025, str. 24

[ TEMATY ]

homilia

Waldemar Chrostowski

źródło: pixabay.com

Fragment Ewangelii według św. Jana o weselu w Kanie Galilejskiej jest przywoływany tak często i znany tak bardzo, że na drugi plan schodzi jego głębokie przesłanie i znaczenie tego wydarzenia dla życia chrześcijańskiego. A ważny jest w nim każdy szczegół, który wskazuje na doniosłość pierwszego „znaku” Jezusa.

Wzmianka o tym, że „była tam Matka Jezusa”, sugeruje, iż to wydarzenie odbywało się w obrębie szeroko pojętej rodziny. Kanę od Nazaretu dzieli zaledwie 5 km i bardzo prawdopodobne, że Maryja została poproszona o pomoc w zorganizowaniu przyjęcia weselnego. „Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów” – dodaje Ewangelista. Obecność Jezusa jest najzupełniej zrozumiała, ale skoro rozpoczął On już swoją działalność, to nie wypadało nie zaprosić również Jego uczniów. W tych warunkach stało się to, czego można się było spodziewać i co skutkowało słowami Maryi skierowanymi do Jezusa: „Nie mają wina”. Nieoczekiwana obecność uczniów sprawiła bardzo niezręczną sytuację rodzinie nowożeńców.
CZYTAJ DALEJ

Papież życzy D. Trumpowi budowy sprawiedliwego społeczeństwa

Papież Franciszek w przesłaniu do Donalda Trumpa w dniu jego zaprzysiężenia jako 47.prezydenta USA wyraził nadzieję na to, że pod jego przywództwem Amerykanie będą angażować się w budowę bardziej sprawiedliwego społeczeństwa, w którym nie ma miejsca na "nienawiść, dyskryminację i wykluczenie".

W przesłaniu, ogłoszonym w poniedziałek przez Watykan, papież zwracając się do Trumpa z okazji inauguracji jego prezydentury złożył mu serdeczne życzenia i zapewnił o modlitwie o to, by Bóg "dał mu mądrość i siłę" oraz by chronił go w pełnieniu "wzniosłych obowiązków".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję